Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Poźniak, fotograf: Lubię pokazywać ludzi w dobrym świetle [ZDJĘCIA, WIDEO]

Jaromir Kwiatkowski
Wideo
od 16 lat
Rozmowa z Tadeuszem Poźniakiem, fotografem, w latach 2000-2009 fotoreporterem „Nowin”, obchodzącym 25-lecie pracy zawodowej.

Kiedy po raz pierwszy wziąłeś aparat do ręki?

W wieku 14 lat, w siódmej klasie.

To dość późno.

Wtedy nie było dostępu do aparatów. Pamiętam, że pożyczyłem Smienę 8M z kliszą, którą też było ciężko zdobyć. Zacząłem fotografować pierwszy dzień wiosny, który jest dla mnie wyjątkowym dniem, bo mam wtedy urodziny. Sam się przebrałem, ale wiedziałem, że będą przebrane także inne osoby; będziemy topić Marzannę. Chciałem tę wyjątkową chwilę zatrzymać. Wcześniej często chodziłem w różne ciekawe miejsca, zachwycałem się nimi i miałem potrzebę, żeby utrwalać te wspomnienia. Wiadomo, że pamięć jest ulotna, więc pomyślałem, że mógłbym robić w życiu coś takiego, aby chwile, które mnie cieszą, mogły zostać ze mną na dłużej, a najlepiej na zawsze.

Od chęci utrwalania wspomnień do fotografii jako życiowej pasji droga może być daleka.

To prawda. Młody człowiek jeszcze nie wie, co ma w życiu robić, próbuje różnych rzeczy. Najbliższe otoczenie doradzało mi, że muszę zdobyć zawód, bo fotograf to żaden zawód. Poszedłem do technikum budowlanego, ale nie odnalazłem się w tym. Jednak w tej szkole zadebiutowałem jako fotoreporter gazety „Mur-Beton”. (śmiech)

W ciekawym tytule debiutowałeś. (śmiech) Obecnie obchodzisz 25-lecie pracy jako fotograf. I często powtarzasz, że w fotografii najważniejsze jest światło, forma i treść. Co to oznacza?

Oznacza dążenie do spójności. Żeby zdjęcie było dobre, musi być w nim odpowiednie światło, które daje klimat. Czasami brak światła też jest przekazem, ale światło zawsze przywodzi na myśl życie, nadzieję. Światło odbija i te odbicia są fascynujące. Forma to zasady obowiązujące w fotografii: punkty mocne, odpowiedni kadr, nagromadzenie pewnych elementów, ale tam, gdzie one powinny być. Z tego wszystkiego musi coś wynikać. Dobre zdjęcie nie potrzebuje specjalnego komentarza, podpisu. Powinno być tak skomponowane, żeby „mówiło”. W przypadku pejzażu to może być otwarta przestrzeń, jedno drzewo, układ horyzontu, ciekawa perspektywa, coś co przyciąga wzrok. W przypadku portretu - który, jak widzę po tych wszystkich latach, jest mi najbliższy, a zarazem najtrudniejszy - bardzo ważne jest światło, bo wydobywa to, co chcę pokazać. Szczególnie, kiedy błysnę światłem studyjnym i nagle odbija się ono ze źrenic oczu, z policzka. Czasami ktoś ma piękne usta lub ładne oczy i to jest jego atutem. Światłem mogę sprawić, że ten jego atut bardziej uwypuklę. Ideałem jest tak ustawić światło, żeby jego odbicie wydobywało to co naprawdę siedzi w człowieku. Jest to bardzo trudne.

Rafał Wilk, były żużlowiec, paraolimpijczyk
Rafał Wilk, były żużlowiec, paraolimpijczyk Tadeusz Poźniak

Mówi się, że w muzyce najważniejsza nie jest struktura kompozycji, tylko emocje, które ten utwór wyzwala. Czy podobnie jest w fotografii? Jakie emocje można wydobyć z krajobrazu?

Można. Ucząc się fotografii, miałem taką sytuację, kiedy moja pani profesor, której pokazywałem zdjęcia na zaliczenie, powiedziała mi, że chyba czuję się samotny. Popatrzyłem na nią i potwierdziłem. Zapytałem też, jak doszła do takiego wniosku. Odpowiedziała: „Bo wcześniej dawałeś mi zdjęcia drzew, które stały w otoczeniu innych drzew, na zdjęciu coś się działo. A teraz dajesz mi samotne drzewa, bez liści, z pustą przestrzenią. Ja w tych zdjęciach widzę wielką samotność”. To mnie uderzyło, bo tak wtedy rzeczywiście było. Miałem taki okres w życiu, na szczęście krótki, kiedy czułem się samotny i wyrażałem to w fotografii. Można więc dojść do wniosku, że to co pokazuję jest częścią mnie, pokazuje mój stan emocjonalny.

Miałeś swoich mentorów?

Jednego, którym bym się zafascynował, to nie. Lubiłem oglądać mnóstwo zdjęć różnych cenionych w świecie fotografów; zawsze intrygowało mnie, co one „mówią”. I albo zdjęcie przykuwało mój wzrok, albo przechodziłem dalej. Ważną osobą był dla mnie śp. Jerzy Wygoda, który uczył mnie podstaw fotografii.

Jerzy Wygoda, legenda rzeszowskiej fotografii
Jerzy Wygoda, legenda rzeszowskiej fotografii Tadeusz Poźniak

Wiedzę teoretyczną z zakresu fotografii można opanować. Ale według mnie tym, co ciebie wyróżnia, jest to, że jesteś ciepłym człowiekiem, lubisz ludzi, oni ciebie lubią - i to widać, zwłaszcza w fotografii portretowej. Tego nie da się nauczyć w żadnych szkołach.

Zauważyłem, że fascynują mnie te osoby, które mają takie cechy, jakich mi brakuje. (śmiech) Szukam w nich tego, czego sam nie mam. To, że mnie czymś fascynują, chcę pokazać jak najlepiej. Chcę wejść w inny świat. W portretach osób fotografowanych jest cząstka mnie.

W biogramie, który umieściłeś na swojej stronie internetowej, nazwałeś fotografię „fascynującą podróżą”. Co miałeś na myśli?

Nasze życie jest podróżą, a jeżeli mamy aparat w ręku, to możemy utrwalać przeżycia z danej chwili i odkładać w szufladzie wspomnień. Później, kiedy mam wolny czas, albo nie ma pogody, wyciągam je z tej szuflady. To pamiętnik, do którego wracam. Z drugiej strony jest to także podróż w tym sensie, że aparat zawsze pomagał mi wyjść z domu, ze swojej strefy komfortu. Bez aparatu nie miałem motywacji, żeby pójść np. do lasu. Ale kiedy tylko brałem go do ręki, wiedziałem, że muszę iść na spotkanie jakiejś przygody. Nieważne jakiej. Ważne, że wychodziłem. Aparat zawsze dawał mi bodziec do tego, by wyjść naprzeciw tego, co mnie dziś spotka.

Jak się zmieniła fotografia przez te 25 lat?

Na pewno niesamowicie poszła do przodu technika. Są tego dobre i złe strony. Wcześniej, gdy fotografowało się na kliszy analogowej, to człowiek więcej myślał nad danym kadrem, robił mniej zdjęć i te zdjęcia były bardziej przemyślane. Nie od razu widział, czy zdjęcie mu wyszło, czy nie. Była w tym jakaś tajemniczość, niewiadoma. Człowiek musiał bardzo dobrze znać sprzęt i mieć szeroką wiedzę techniczną, żeby móc zrobić dobre zdjęcia. Był też czas oczekiwania na efekt, który można było ocenić dopiero po wywołaniu zdjęcia. Teraz dzieje się to błyskawicznie. Z jednej strony jest to dobre, jeżeli ktoś wie co chce zrobić i można to szybko zweryfikować. Fotografując portret często mam przy sobie laptopa i od razu widzę, jak wyszedł. Osoba fotografowana również może zobaczyć efekt. Szczególnie dobre jest to w fotografii biznesowej, komercyjnej, bo można np. poprawić kosmyk włosów czy zostawić miejsce na tekst. Technika szalenie ułatwia nam pracę.

Chór Jednego Serca Jednego Ducha
Chór Jednego Serca Jednego Ducha Tadeusz Poźniak

A jak jest obecnie z myśleniem o fotografii?

Fotografia cyfrowa po części je zabija. Łatwość fotografowania sprawia, że nie zastanawiamy się przed, co chcemy pokazać.

Spotkałem się z opinią, że przez to, iż teraz fotografia stała się dostępna dla każdego, jest coraz mniej artystów, a coraz więcej „pstrykaczy”.

To prawda i to jest nieszczęście. Najgorszą rzeczą jest, gdy ktoś przynosi mi kilkaset zdjęć, żebym sobie wybrał. Z tych kilkuset zdjęć zazwyczaj nic sensownego nie można wybrać. Wolałbym, żeby przyniósł mi do wyboru kilkanaście. Wtedy wiem, że każde z tych zdjęć było przemyślane. W przypadku portretu jest trochę inaczej. Tu ogromne znaczenie mają emocje wynikające z relacji. Czasami umawiam się z kimś na portret i od razu ta osoba jest bardzo otwarta, podekscytowana. Albo w drugą stronę: ktoś przychodzi zamknięty i dopiero muszę sprawić, żeby się otworzył. Muszę to wyczuć w rozmowie. Nie ma na to reguły. Są osoby, w których przypadku dwa pierwsze „strzały” to są już te właściwe zdjęcia, a potem sobie odpuszczają, wyluzowują się, opadają im emocje, magia tajemniczości rozchodzi się. Miałem też takie osoby, które na początku grały kogoś zupełnie innego. Walczyłem z nimi, fotografowałem, ale wiedziałem, że to nie są te fotografie, o które mi chodzi. W pewnym momencie te osoby, kiedy już widziały, że jakieś zdjęcia są i coś się wybierze, zaczynały być sobą. Ten moment starałem się zawsze skrzętnie wykorzystać. Zdjęcia, które wtedy powstały, pokazywały ich takimi, jacy są naprawdę.

Zrobiłeś tysiące zdjęć, więc pewnie trudno pytać cię o ulubione.

Odpowiem przewrotnie. Kiedy ktoś mnie pyta o moje najlepsze zdjęcia, odpowiadam, że to te, które dopiero wykonam. (śmiech) Często tak jest, że ktoś zrobi dobre zdjęcie, wygra jakiś konkurs i zostaje „fotografem jednego zdjęcia”. Tego nie chcę, bo to blokuje otwartość, kreatywność. Wiem, że robię dobre zdjęcia, ale najlepsze są jeszcze przede mną. Mam świadomość, że muszę się rozwijać, szukać; to mi nie pozwala skostnieć.

Jakiego zdjęcia byś nie opublikował?

Przedstawiającego kogoś w złym świetle, dwuznacznie, z miną nieadekwatną do sytuacji. Lubię pokazywać ludzi w dobrym świetle. Miałem nawet taką sytuację ze śp. prezydentową Marią Kaczyńską w Pałacu Prezydenckim w Warszawie. Na początku posadziłem ją w fotelu, kazałem się wyprostować, poprzekładałem jej ręce. Ona popatrzyła na mnie i zadała mi pytanie, które mnie rozbroiło: „Pan naprawdę chce, żebym dobrze wyglądała?”. Uśmiechnąłem się: „Oczywiście, że tak”. Wtedy posłała mi promienny uśmiech i wykonałem to zdjęcie, o które mi chodziło. Tak działam, że szukam cech pozytywnych. Chcę pokazać ludzi w ich najlepszej wersji siebie.

Co dalej?

Obecnie jest dobry czas, bo mogę powiedzieć, że moja fotografia dojrzała. Co za tym idzie? Wiem, czego chcę. Na pewno będę robił wydarzenia, eventy, ale najwięcej satysfakcji sprawia mi fotografowanie ludzi, robienie ich portretów. Do tego dojrzałem. Cały czas otrzymuję od nich sygnały, że na tych portretach są sobą. Często mówią, że nikt im nie zrobił tak ciekawego portretu jak ja. To jest coś, co pozwoli mi kontynuować tę moją pasję do następnego jubileuszu. (śmiech)

Tadeusz Poźniak
Tadeusz Poźniak Joanna Poźniak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tadeusz Poźniak, fotograf: Lubię pokazywać ludzi w dobrym świetle [ZDJĘCIA, WIDEO] - Nowiny

Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto