Autor kilkunastu pokazywanych reprodukcji ikon pochodzi z Mielca. W 1995 roku został przyjęty do Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów, gdzie w 2001 roku złożył profesję wieczystą. Rok później przyjął święcenia prezbiteratu. Już w czasie studiów odkrył ikonę. W ciągu 20 lat spod jego pędzla wyszło blisko 70 ikon i obrazów. Prowadzi warsztaty malowania ikon, przez które przewinęło się kilkaset osób. Ma swoich uczniów.
Alfabet Jerzego Nowosielskiego
Katolicki zakonnik malujący ikony, których korzenie sięgają Bizancjum? A jednak.
- Ikona narodziła się w Kościele przed wielką wschodnią schizmą i jako element przekazu wiary jest własnością całego Kościoła. Z tym, że to kościoły wschodnie przechowały w czystej postaci sztukę malowania ikon - uważa brat Marcin.
Malowanie ikon jest dla niego przede wszystkim sztuką, będącą wyrazem wiary przeżywanej w sposób świeży.
- Sięgam do alfabetu prof. Jerzego Nowosielskiego, który wychodząc z klasycznego, bizantyjskiego kanonu i posiłkując się tym, co się wydarzyło w sztuce współczesnej, malował ikony na nowo, w sposób, który jest bliższy współczesnemu odbiorcy. Zwłaszcza takiemu, który po katastrofie chrześcijaństwa masowego ma już nie po drodze do cerkwi czy kościoła - mówi zakonnik artysta.
Brat Świąder wyjaśnia, że jego ikony zawierają tradycyjne przedstawienia ikoniczne, ale namalowane w nieco inny, nowy sposób.
- Odchodzę od sztampowego myślenia neobizantyjskiego. Dla wielu kanon ikonograficzny jest techniką malowania. Natomiast w rzeczywistości kanon jest zapisem treści teologicznej. Dla osób, które mają sztywne podejście do kanonu, moje ikony nie będą kanoniczne. Nowosielski był całe życie w konflikcie z niektórymi środowiskami, które miały „kwadratowe” podejście do kanonu. Dzisiaj jego sposób myślenia okazuje się być profetyczny. Jestem przekonany, że on zapowiada ukierunkowanie sztuki sakralnej na przyszłość, ukierunkowanie, które jest zakorzenione w pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa, niedotkniętego jeszcze nieszczęściem podziałów - wyjaśnia brat Marcin.
Barwy chłodne i gorące
W alfabecie Nowosielskiego, którym posługuje się autor wystawy „Światło niestworzone”, dostrzegamy specyficzną gamę kolorów. W jego pracach balansują barwy chłodne i gorące. Jest to ich najistotniejszy element. Kolory czerwone odnoszą się do Boga, a barwy chłodne - niebieskie, turkusowe - do człowieka. Cała ikonografia opiewa fakt wcielenia Boga, tego, że stał się On w Chrystusie człowiekiem.
- Natura boska wkraczając w rzeczywistość ludzką przenika ją. Ścieranie się kolorów chłodnych z gorącymi mówi o cudzie i dramaturgii Wcielenia - tłumaczy zakonnik.
- Natomiast jeśli chodzi o biele i żółcienie, to są one symboliczną próbą zapisu światła niestworzonego. Na wschodzie, szczególnie u Grzegorza Palamasa, teologia światła jest wyjątkowo rozwinięta. Światło możemy podzielić w tej teologii na stworzone i niestworzone. To pierwsze wyszło z ręki Boga jako jego dzieło: Słońce, świeca, żarówka... To drugie, niestworzone, to światło z Taboru, w którym dokonuje się przemieniająca interwencja Boga, przebóstwiająca naturę słabego i grzesznego człowieka. W ikonografii najistotniejsze jest zapisanie właśnie tego światła. Dlatego prezentowana wystawa nosi tytuł „Światło niestworzone”. Chodzi o to, że gdy osoba styka się z ikoną, może w swych najgłębszych pokładach rozpocząć dialog z Bogiem, podczas którego pojawiają się pytania. I ten człowiek będzie szukał odpowiedzi tam, gdzie może ją znaleźć. Mam nadzieję, że we wspólnocie Kościoła. Taka jest idea wystawy - mówi zakonnik.
Najbliższa dla artysty jest ikona zatytułowana „Krzyż nocny”. Ikonę tę malował po śmierci swojej Mamy.
- Moje doświadczenia duchowe związane z czuwaniem przy niej na łożu śmierci, są inspiracją zapisu ikonograficznego - wyznaje malarz.
Każda prezentowana na wystawie praca opatrzona jest egzystencjalnym komentarzem, w którym odbiorcy mogą dostrzegać związek przesłania ikony z ich osobistym życiem. Komentarz do ikony Dobrego Łotra brzmi następująco: „Na ikonie możemy zobaczyć, jak św. Dyzma przytula swój własny krzyż. W perspektywie niezawinionego cierpienia Jezusa akceptuje on słuszność poniesionej kary za swoje grzechy. Objawiona zostaje prawda, że najpoważniejsze konsekwencje naszych grzechów wziął na siebie Jezus Chrystus. W świetle Chwalebnego Krzyża Jezusa możemy odkryć tajemnicę własnego cierpienia”.
Kapucyni chcą otworzyć pracownię w Krośnie
Kapucyni od dwóch lat prowadzą razem z fundacją AKEDA projekt Fraternia. „Podejmujemy wiele różnych działań promujących kulturę i sztukę chrześcijańską, nie tylko w Polsce, ale również poza jej granicami. Nasza inicjatywa jest otwarta na wszystkich poszukujących, a szczególnie doświadczających zmagania w tym poszukiwaniu. Inicjatorami powstania Fraterni są bracia kapucyni, którzy wspólnie podążają drogą odkrywania piękna ukrytego w ikonografii” – można przeczytać na fraternia.pl.
- Miejscem, z którym obecnie jesteśmy najbardziej związani, jest Krosno. Mamy nadzieję na nawiązanie współpracy z Urzędem Marszałkowskim w Rzeszowie. Zależy nam, aby w Krośnie powstała pracownia otwarta, w której moglibyśmy nie tylko kontynuować dotychczasowe działania artystyczne, ale również dzielić się z innymi naszym podejściem do sztuki, zwłaszcza ikonografii - mówi zakonnik.
Oryginalne prace brata Marcina Świądra prezentowane są na wystawach w różnych miejscach w Polsce. W przyszłym roku bracia mają nadzieję na stworzenie stałej ekspozycji w zabytkowej bojkowskiej cerkwi w Czerteżu koło Sanoka. Wystawa prezentowana w Rzeszowie to reprodukcje wspomnianych prac. Była eksponowana dotychczas w Krynicy-Zdroju, Lublinie, Krośnie, Mielcu, Kielcach, Wrocławiu, Opolu, Supraślu. W Rzeszowie będzie można ją oglądać do końca października.

Gdyńska Arka postawiła się Treflowi Sopot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?