Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lisy grasują w Rzeszowie

Wojciech Tatara
Wojciech Zatwarnicki
Kilka dni temu dwa lisy w biały dzień spacerowały w centrum Rzeszowa. Mieszkańcy zaalarmowali naszą redakcję obawiając się, że zwierzęta mogą mieć wściekliznę.

Lisy są najczęściej źródłem zakażeń wścieklizny w Polsce, dlatego widok tego ssaka spacerującego w centrum miasta powinien zaniepokoić.

Lisy zwyczajnie spacerowały po Rzeszowie

- Lisy powinny unikać ludzi, a widziałem jak biegały po chodniku przy ul. Lisa Kuli, Kraszewskiego i Langiewicza. Nie zwracały uwagi na przechodniów. Nikogo nie atakowały, ale pewności nie mam, czy nie były one wściekłe. Trwało to kilkanaście minut i nie widziałem, żeby pojawiły się jakieś służby, które powinny wyłapać te dzikie zwierzęta - mówi pani Jolanta z Rzeszowa.

Rzeczywiście lisy były widziane na wspomnianych ulicach.

- Widziałem, jak dorosły lis próbował dostać się do jednostki wojskowej przy ul. Langiewicza, ale brama była zasunięta i się nie przecisnął. Pobiegł w kierunku ul. Unii Lubelskiej. Później zobaczyłem małego lisa, który rozglądał się za tym starszym. Pewnie ściągnęło ich jedzenie, które ludzie wyrzucają do koszy na śmieci -opowiada pan Czesław z Rzeszowa.

Mimo że oba lisy, poszukując się wzajemnie, spacerowały jakby nigdy nic po chodniku, nie każdy przechodzień zdawał się zwracać na nie uwagę, czy nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji.

-Widziałam małego liska, przebiegł obok mojego samochodu, był bardzo słodki, szkoda że nie dał się pogłaskać - opowiadała do swojej koleżanki kobieta, która zaparkowała swoje auto na jednym z prywatnych parkingów przy ul. Kraszewskiego.

Lisy przyciąga jedzenie w śmietnikach

Niektórzy jednak postanowili wezwać pomoc.

-Zadzwoniłam do Straży Miejskiej w Rzeszowie informując o lisach gracujących po chodnikach. Powiedzieli mi, że powinnam zadzwonić do weterynarza. Przecież po to są te służby, aby pomagać mieszkańcom, a nie odsyłać ich z kwitkiem - denerwuje się pani Anna.

Nasza redakcja skontaktowała się z weterynarzem. Zapytaliśmy, czy lisy, które biegają po miejskich chodnikach mogą być wściekłe.

-Wykluczam raczej taką możliwość. Gdyby lis był wściekły, to miałby kłopoty z koordynacją i wybiegał na drogę. Z sygnałów, które do mnie dotarły dwa lisy biegające w pobliżu ulic Langiewicza i Kraszewskiego unikały jezdni i trzymały się sztywno chodnika - wyjaśnia Robert Sączawa z Tyczyna, opiekujący się dzikimi zwierzętami w Rzeszowie.

-Te lisy pewnie dotarły najpierw do parku, aby zapolować na ptaki, a następnie mogły wyczuć jedzenie wystawiane dla kotów lub wyrzucone do śmieci i postanowiły je poszukać. One człowieka nie zaatakują, polują tylko na zwierzęta mniejsze od siebie. Zresztą w Rzeszowie od dłuższego czasu nie zanotowano żadnego przypadku wścieklizny. Te lisy nikomu krzywdy nie zrobią i spokojnie powrócą na swoje tereny. Teraz są ciężkie zimowe warunki, dlatego zwierzyna dzika ściąga do miasta-dodaje weterynarz.


Zobacz też: Politechnika Rzeszowska podpisała umowę o współpracy z G2A

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto