Za niemal 50 mln złotych przebudowanych zostanie aż osiem ulic w centrum Rzeszowa: Styki, Głowackiego, Batorego, Fredry, Śniadeckich, Siemieńskiego, Orzeszkowej i Żółkiewskiego. W założeniu potężny remont ma upłynnić ruch w mieście, wykonaniem prac zajmie się firma Strabag. Prace zostały podzielone wstępnie na sześć etapów:
- I etap – przebudowa i budowa układu komunikacyjnego pod torami kolejowymi,
- II – zamknięcie ul. Siemieńskiego i budowa obiektu na rzece Przyrwa,
- III – przebudowa ul. Batorego,
- IV i V – przebudowa ul. Batorego i ciągu ul. Fredry
- etap VI – budowa ronda przy ZUS-ie.
Przymiarki do inwestycji już się rozpoczęły, a jak zauważyło stowarzyszenie Społeczni Strażnicy Drzew, niestety, od wyznaczenia drzew do wycinki.
Rzeszów: ponad 140 drzew pod topór
- Pewnie jest to konieczne, na pewno usprawni ruch w mieście, ale czy naprawdę te wszystkie drzewa muszą zostać wycięte? Jeśli drzewo rośnie na środku projektowanej jezdni – trudno, pewnie trzeba poświęcić drzewo dla wygody jazdy. Ale gdy rośnie w pasie chodnika? Nie można odchylić chodnika? Zrobić rozwidlenie, trawnik, pas zieleni?
- napisali na swoim Facebooku członkowie Społecznych Strażników Drzew.
Strażnicy napisali, bo zauważyli, że ponad 140 drzew w Rzeszowie zostało oznaczonych do wycinki. Szczególnie zmartwiło ich, że pod topór mają pójść stare drzewa tuż obok marketu Biedronka przy Siemieńskiego. Czy faktycznie aż tyle roślin zostanie usuniętych?
- Strata każdego drzewa w mieście jest smutnym wydarzeniem. Niestety w tym wypadku nie ma wyjścia, bo inwestycja będzie polegała m. in. na poszerzaniu dróg. Mam na myśli choćby Siemieńskiego, tam do trzech pasów ruchu. W związku z tym zwężony będzie chodnik i są sytuacje, że drzewo jest tam, gdzie ma być krawężnik. Względy bezpieczeństwa nie pozwalają na zachowanie takiego drzewa
- tłumaczy Artur Gernand z biura prasowego Urzędu Miasta Rzeszowa.
Ratusz: nie było innego wyjścia. Będą za to nasadzenia
Niestety, czarny scenariusz Społecznych Strażników Drzew się potwierdził. Ratusz jednak obiecuje, że wycinka wiąże się też z nowymi nasadzeniami.
- Z przykrością potwierdzam tę informację, ale w Rzeszowie przyjęto taką zasadę, że za każde wycięte drzewo sadzone są dwa kolejne. W tym przypadku będzie blisko 300 nowych drzew. Wiadomo, będą to młode rośliny, ale staramy się choćby w ten sposób wynagrodzić te straty przyrodzie
- mówi Artur Gernand.
- W przypadku kiedy chcemy robić coś nowego a drzewo koliduje, nie ma wyjścia. Staramy się wynagrodzić tę stratę poprzez nasadzenia zastępcze. To nie jest tak, że miasto robi coś na złość mieszkańcom względem drzew - dodaje.
I przekazuje statystyki nasadzeń i wycinek, które odbyły się w ubiegłym roku. Według Zarządu Zieleni Miejskiej wycięto 248 drzew. Mowa tylko o terenach miejskich, nie są tutaj liczone rośliny wycięte z prywatnych terenów. Zasadzono 852 nowe drzewa, 20 081 krzewów, ponad 5 tys. bylin. Operacja nasadzeń kosztowała miasto ponad 2 mln złotych.
Na Facebooku Społecznych Strażników Drzew czytamy również, że pojawiają się obawy co do dębu, który przed wycięciem uratowały dwie panie Ireny - Paterek i Cymbalista. W tej kwestii Gernand rozwiewa wszystkie wątpliwości.
- Nie, absolutnie, dąb został uratowany. Wbrew temu co niektórzy piszą, że to ognisko zapalne. Dąb został uratowany i zostanie na miejscu.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?