Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po osiedlu Budziwój biegają luzem ogromne psy. Mieszkańcy boją się m.in. o bezpieczeństwo dzieci

Grzegorz Anton
Grzegorz Anton
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Fot. Konrad Sinica/Polska Press
Z naszą redakcją skontaktowali się mieszkańcy osiedla Budziwój w Rzeszowie. Twierdzą, że od lat istnieje tam problem z psami, które uciekają właścicielom. Dodajmy są to psy ras np. owczarek niemiecki, czy owczarek podhalański, czyli zwierzęta ważące kilkadziesiąt kilogramów i które mogą zrobić krzywdę ludziom. Czytelnicy zwracają nam uwagę na to, że czasami strach wyjść na spacer, pobiegać, przejechać się rowerem, a co najgorsze strach o dzieci, które same wracają ze szkoły.

Mieszkańcy, którzy się z nami skontaktowali widzieli w ostatnich dniach biegającego luzem owczarka niemieckiego na ul. Senatorskiej. Co więcej, na osiedlowej grupie Facebook, założono nawet specjalny temat, dotyczący biegającego luzem po osiedlu tego wilczura. Część ludzi bagatelizuje problem, ale większość jednak wyraża strach i obawy przed takimi psami.

Tak naprawdę jednak ta sytuacja, to jedynie wierzchołek góry lodowej, bo właściwie w całym Budziwoju, od lat biegają luzem różne psy. Najczęściej można spotkać małe psy, które nie są dla nikogo groźne. Ot taki folklor osiedla, które jeszcze kilkanaście lat temu było wsią, gdzie takie zachowanie właścicieli psów było normą. Gorzej jednak, że co pewien czas uciekają właścicielom ogromne psy, które na szczęście do tej pory nikomu nic nie zrobiły, ale nie wiadomo jak się zachowają w pewnych sytuacjach, bo często widać po nich, że są zdezorientowane i zachowują się dziwnie.

Co więc zrobić, jeśli widzimy takie psy wałęsające się luzem po drogach i chodnikach?

Najprościej zadzwonić na numer 986, czyli numer rzeszowskiej Straży Miejskiej.

- Sami nie łapiemy psów. Miasto ma podpisaną umowę ze schroniskiem „Kundelek”, i to oni przyjeżdżają i zabierają te biegające luzem psy do schroniska - wyjaśnia Marek Kruk, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Rzeszowie.

Komendant dodaje, że problem z biegającymi luzem psami nie dotyczy tylko osiedla Budziwój. Ten problem występuje także na wszystkich osiedlach, które są położone na obrzeżach miasta, a które to jeszcze kilka lub kilkanaście lat temu były wsią.

Przyznaje także w rozmowie z nami, że problem ten dotyczy często tych samych osób.

- Jeśli zdarza się to nagminnie, to wysyłamy wniosek do sądu o ukaranie takiego właściciela psa – przyznaje Marek Kruk.

Ale i bez udziału sądu strażnicy mogą nałożyć na taką osobę mandat w wysokości do 500 zł.

Gdy widzimy psa biegającego luzem możemy także zadzwonić w dni robocze bezpośrednio do wspomnianego schroniska „Kundelek” na numer 500 053 346 w godzinach 8-17. W pozostałych godzinach i w weekend, w sprawie psów można dzwonić jedynie do Straży Miejskiej.

Co robią pracownicy schroniska, gdy otrzymają takie zgłoszenie?

– Zanim ktoś od nas przyjedzie, prosimy osobę zgłaszającą o wykonanie zdjęcia zwierzaka i przesłanie go do nas – wyjaśnia Katarzyna Pokrzywa ze schroniska „Kundelek”. – Zamieszczamy zdjęcie na stronie internetowej i pytamy, czy ktoś go rozpoznaje, a co za tym idzie, czy pies ma właściciela, żeby do niego dotrzeć. Często to te same psy uciekają i my je doskonale sami poznajemy, dlatego dzwonimy do właściciela i informujemy go, gdzie jest pies widywany, prosząc go o jego zabranie – dodaje.

Jeżeli schronisko nie uzyska wiedzy o właścicielu psa, to na miejsce wysyła się inspektora, który łapie czworonoga i umieszcza go w schronisku.

Jeszcze nie ma obowiązku czipowania psów, ale w schronisku sprawdzają, czy dany zwierzak ma czipa. Dzięki temu urządzeniu można łatwo dotrzeć do właściciela. O ile czip jest zarejestrowany.

– Wówczas kontaktujemy się z właścicielem i prosimy go o odebranie psa. Pobyt psa w schronisku jest całkowicie bezpłatny – mówi pani Katarzyna.

Jeżeli pies nie ma czipa, wykonywane jest mu zdjęcie i trafia ono na stronę internetową schroniska. Jak słyszymy w „Kundelku”, dużo zwierząt z terenu Rzeszowa jest odbierana przez właścicieli w pierwszych 48 godzinach od złapania psa – to około 80 proc. wszystkich odbiorów. Po wspomnianych dwóch dobach szansa na to, że pies zostanie odebrany przez właściciela jest z każdym dniem coraz mniejsza.

Co się dzieje z takim psem, jeśli nikt go nie odbierze? – Po około dwóch tygodniach przeznaczany jest do adopcji – wyjaśnia Katarzyna Pokrzywa.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto