Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziś protest podkarpackich przewoźników w Rzeszowie. "Chcemy pokazać, że branża umiera"

Marcin Piecyk
Marcin Piecyk
Anna Kaczmarz
Około 50 autokarów wyruszy spod dawnego Tesco przy Powstańców Warszawy i przejedzie przez centrum Rzeszowa. Wszystko, by zwrócić uwagę rządu na sytuację polskich przewoźników. Jak sami twierdzą, ta jest dramatyczna. - Umieramy, prosimy rząd, żeby zobaczył, że jeszcze żyjemy, ale to koniec naszego życia - apeluje Rafał Jańczuk, prezes Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych.

Autokary wystartują o 14.30. Organizatorzy zapowiadają, że nie będą blokować dróg, więc nie powinny pojawić się utrudnienia.

- To jest przejazd pokojowy autokarów, które to zostały tak naprawdę najmocniej dotknięte sytuacją ekonomiczną i kryzysem. Nasza branża zatrudnia bardzo dużo osób i autokary są dużą inwestycją. A my przez rok nie będziemy pracowali. Umieramy, prosimy rząd żeby zobaczył, że jeszcze żyjemy, ale to koniec naszego życia

- martwi się Rafał Jańczuk, prezes Polskiego Stowarzyszenia Przewoźników Autokarowych.

Epidemia koronawirusa dała się we znaki większości przedsiębiorców, jednak jak podkreślają organizatorzy protestu, transport turystyczny to nie branża, która którą można na chwilę zatrzymać i później "odmrozić" bez konsekwencji.

- Jesteśmy kompletnie zniszczeni na dłużej i trzeba troszeczkę inaczej na nas popatrzeć - apeluje Jańczuk.

W Rzeszowie najmocniejszy protest?

Przejazd ma się odbyć równocześnie w ośmiu miastach:

  • Warszawie
  • Gdańsku
  • Wrocławiu
  • Poznaniu
  • Lublinie
  • Katowicach
  • Łodzi
  • Rzeszowie

Wczoraj, 30 czerwca, ulicami Krakowa przejechało ok. 250 autokarów. Rafał Jańczuk podkreśla, że w Rzeszowie protesty mogą być najmocniejsze, bo jest w tym regionie bardzo dużo firm przewozowych, które zostały bez środków do życia. Czego tak naprawdę chcą protestujący? To pytanie skierowaliśmy do Marcina Chmielarskiego, właściciela firmy Marcel.

- Chcemy dostać wsparcie od rządu. Niemiecka branża autokarowa dostała 170 mln euro. My chcemy 25 proc. tej kwoty. Po prostu chcemy przeżyć ten okres i nie oddawać rynku walkowerem. Jeśli wszystko pójdzie tak jak teraz, może się okazać, że za rok będą przyjeżdżały niemieckie autokary do Polski, żeby zabierać Polaków na Bałkany czy do Włoch

- wyjaśnia Chmielarski.

I dodaje, że problem występuje tylko w przypadku przewozów turystycznych. Jak mówi, podkarpacka komunikacja "jakoś sobie radzi". Podkreśla również, że przejazd będzie miał formę pokojową, więc kierowcy nie powinni mieć problemów z utrudnieniami w ruchu.

- Nie będziemy palić opon, nie będziemy blokować dróg. Kierowcy będą jeździć zgodnie z przepisami, bezpiecznie. Po prostu na ulicach pojawi się dużo autokarów - opisuje właściciel Marcela.

Do kwietnia bez środków do życia

Organizatorzy wydarzenia zdają sobie sprawę z tego, że pomoc rządu nie pomoże im w ponownym uruchomieniu działalności. Chcą po prostu utrzymać się na rynku.

- Cały czas przewoźnicy liczyli, że rząd zauważy firmy autobusowe i coś się zadzieje. Czekali wszyscy do wyborów, żeby było spokojnie. Ale jeżeli do wyborów kompletnie nic się nie wydarzyło, to stwierdzili, że nie będą dalej czekać - mówi Rafał Jańczuk.

- Są też problemy kadrowe. Kierowcy mogą czekać miesiąc czy dwa z obietnicą, że wszystko wróci do normy w wakacje. Nie wróciło, a każdy pracownik ma swoje zobowiązania, kredyty, rodziny. Dzisiaj moi kierowcy rozwożą paczki, pracują na budowach, każdy coś robi, ale ma z tyłu głowy, że chciałby wrócić do swojej normalnej pracy

- opowiada Marcin Chmielarski.

Dodaje też, że większości przewoźników pomoc rządu wystarczy do września. Od tego okresu zostaną bez środków do życia aż do kwietnia.

- Działania pomocowe rządu dały nam jakiś oddech, ale jest to przeliczalne na kilka miesięcy. Jeśli wszystko stanęło w marcu, jest już lipiec i nic się nie zmieniło, to większość leasingów, rat kredytowych czy innych zobowiązań wygasa we wrześniu. Co będzie później? Nie wiemy. Jeżeli nie będzie dodatkowej pomocy, to obawiam się, że wiele firm będzie miało trudną sytuację - martwi się Chmielarski.

Przypomnijmy, protest rozpocznie się o 14.30, spod dawnego Tesco na Powstańców Warszawy wyruszy ok. 50 autokarów. Będą one jeździć przez główne ulice Rzeszowa, m. in. przez ul. Krakowską, czy rondo Pobitno.


ZOBACZ TEŻ: Krzysztof Malicki, socjolog Uniwersytetu Rzeszowskiego: Samochód władzy pędzi bez hamulców [ROZMOWA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto