Zajęcia z jogi śmiechu odbywają się w Rzeszowie w każdy czwartek w kamienicy przy ul. Mickiewicza 19. Gdyby ktoś w okolicach godziny 20 przyłożył ucho do drzwi sali ćwiczeń, mógłby nieco się zdziwić: głośne i częste wybuchy śmiechu, skandowanie, oklaski to stały element treningu. Bierze w nim udział coraz większa grupa rzeszowian, którzy chcą doświadczyć dobroczynnych właściwości śmiechu.
- Joga śmiechu to świetny sposób na profilaktykę zdrowotną. U osoby, która dużo się śmieje, wytwarzają się endorfiny, obniża się poziom kortyzolu, a z płuc usuwane są zbędne składniki przemiany materii, bo śmiech to najgłębsza forma oddechu. Do tego puszczają blokady emocjonalne, a my stajemy się bardziej spontaniczni i weseli - wylicza Ewa Gyurkovich, pierwsza w Rzeszowie joginka śmiechu.
Śmiej się bez powodu
Cała filozofia gimnastyki śmiechu sprowadza się do tego, że mózgowi jest wszystko jedno, czy śmiejemy się naturalnie, czy też nie. W obu przypadkach odbiera on bowiem identyczne sygnały.
- Chodzi więc o to, żeby śmiać się bez powodu i - co ważne - z przepony. Pobieramy wtedy najwięcej tlenu i wspomagamy układ odpornościowy - dodaje Paulina Kawa, która niedawno uzyskała certyfikat joginki.
Zajęcia w Rzeszowskim Klubie Śmiechu są bezpłatne. Każda sesja trwa około godziny i składa się z ćwiczeń śmiechowo-ruchowych, które przeplatane są ćwiczeniami oddechowymi. Całość poprzedza rozgrzewka i poznanie się uczestników, a kończy faza tzw. śmiechu uwolnionego i relaksacja. - Podczas zajęć utrzymujemy między sobą kontakt wzrokowy i wszyscy się śmiejemy. Jeśli komuś nie odpowiada ćwiczenie albo musi przerwać, po prostu wychodzi. Jeśliby ktoś stał i tylko się przyglądał, jak reszta ćwiczy, to zakłócałoby to dynamikę grupy - tłumaczy Ewa, a Paulina uzupełnia: - Społecznym aspektem klubów śmiechu jest to, że można się śmiać głośno i bez zahamowań, dlatego nie ćwiczymy na świeżym powietrzu, bo to mogłoby powodować dyskomfort uczestników. A chodzi o to, żeby wchodząc do sali zrzucić maskę, pozbyć się oporów i wreszcie być sobą.
Żyje się łatwiej
Człowiek powinien śmiać się minimum kwadrans dziennie. Dlatego bardzo ważnym elementem zajęć jest tzw. śmiech uwolniony. Ta część trwa około 20 minut - uczestnicy śmieją się patrząc na siebie, bez wykonywania ćwiczeń. - W trakcie zajęć nie korzystamy z zewnętrznych czy też intelektualnych przyczyn śmiechu. Nie można komentować, rozmawiać, czy dowcipkować. Są osoby, które przez godzinę śmieja sie śmiechem wywołanym, a są i tacy, którym naprawdę niewiele trzeba, żeby wybuchali szczerym śmiechem - mówi Paulina.
W zajęciach rzeszowskiego klubu biorą udział dorośli ludzie w różnym wieku. Nie ma większych przeciwwskazań, ale osoby starsze lub chore, powinny skonsultować się z lekarzem. Każdy z uczestników ma inne powody, dla których tu przychodzi, większość jednak po kilku sesjach przyznaje, że widzi poprawę.
- Uczestnicy mówią, że łatwiej jest im radzić sobie w życiu z trudnościami. Wyrabiają w sobie też optymizm i pozytywne nastawienie do świata. Nagle okazuje się, że rzeczy, które zwykle nas frustrują, stają się powodem do śmiechu. U wielu puszczają też blokady emocjonalne. Zdarza się, że ludzie zaczynają płakać na zajęciach. Zawsze wtedy powtarzam, że te mocne emocje, do jakich należy płacz i śmiech leżą bardzo blisko siebie. Trzeba je uwolnić i iść dalej - podsumowuje Ewa.
Co za dużo...
Czy śmiech można przedawkować? Dziewczyny mówią: tak i nie. W życiu trzeba się śmiać - dużo i często, ale podczas zajęć, kiedy ktoś osiąga moment, w którym zachodzi się ze śmiechu, zadaniem trenera jest uspokoić go. Taki śmiech nie jest już bowiem zdrowy, a może powodować nawet bóle głowy i rozdrażnienie.
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?