Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Puste półki w rzeszowskich sklepach. Zadziałała psychologia tłumu. Czy jest się tak naprawdę czego bać? Zapytaliśmy eksperta

Marcin Piecyk
Marcin Piecyk
Adam, czytelnik NM Rzeszów
Papier toaletowy, mięso, mrożonki, czy makaron - w części rzeszowskich marketów jest to już towar deficytowy. Półki stają się puste, nawet pomimo tego, że pracownicy ciągle je uzupełniają. Ludzie w panice przed koronawirusem robią potężne zapasy. Czy powinniśmy obawiać się o to, że w końcu zabraknie produktów w sklepach?

- Byłem wczoraj na wieczornych zakupach w markecie, chciałem kupić przede wszystkim mięso i parę innych rzeczy. Niestety, lodówki i zamrażarki były niemal całkiem puste. Co tu się stało? To wygląda, jakby ludzie szykowali się do wojny - opisuje Adam, czytelnik portalu NaszeMiasto Rzeszów.

- Kiedy chodziłem pomiędzy półkami zauważyłem, że brakuje też papieru toaletowego, mydła, środków czystości czy produktów do higieny

- kontynuuje pan Adam.

Na przesłanych przez Adama zdjęciach wyraźnie widać, że braki są ogromne. Postanowiliśmy udać się do tego marketu i sprawdzić jak wygląda to z bliska. Faktycznie, pustki są rażące i to nawet pomimo tego, że pracownicy sklepu ciągle dokładali nowy towar. Jak się okazuje, taka sytuacja denerwuje nie tylko Adama.

- No, to dzisiaj nic nie jemy - żartował jeden z klientów. - To jest dramat, ludziom już naprawdę odbiło - dodał chwilę później.

- Sądzę, że ludzie niepotrzebnie panikują. Obawiam się, że cała ta żywność, którą kupili ludzie pójdzie i tak na śmietnik. Poza tym, nikt nie mówił, że sklepy będą zamknięte, po co te nerwy? - zastanawiał się inny klient.

Porozmawialiśmy też z jedną z kasjerek. Powiedziała nam, że sytuacja i tak jest dużo spokojniejsza niż dzień wcześniej. Widać było, że pracownicy są dosyć zmęczeni.

Skąd te pustki?

Na temat wykupowania zapasów przez panikujących ludzi porozmawialiśmy z doktorem Jarosławem Kinalem, socjologiem z Uniwersytetu Rzeszowskiego. Jak powiedział, gromadzenie zapasów w sytuacji zagrożenia jest zupełnie naturalnym odruchem człowieka, a same niedobory w sklepach są według niego faktem medialnym, powstałym przez udostępnianie pojedynczych przypadków.

- W części sklepów można zauważyć pewne niedobory, jednak wynikają one z faktu zwiększonego zapotrzebowania konsumentów na niektóre produkty i relacji popytu do ograniczonej możliwości podaży tych produktów wynikających z ograniczeń magazynowych czy produkcyjnych. Należy pamiętać, że sieci handlowe mają wdrożoną procedurę planowania dostaw w odpowiednich cyklach. Inną strategię posiadają mniejsze sklepy i sieci lokalne, które uzupełniają niedobory na bieżąco w miarę dostępności produktów w hurtowniach - tłumaczy dr Jarosław Kinal.

Socjolog wyjaśnia również, że na ludzi zadziała psychologia tłumu:

- W sytuacji, w której mieliśmy do czynienia z dużym tłokiem w sklepach, zadziałały takie czynniki jak niepokój przed przyszłością, chęć zapewnienia komfortu bliskim, brak pewności odnośnie zakończenia zawieszenia działania wielu instytucji, informacje pojawiające się w mediach - w tym społecznościowych - dotyczących ewentualnego zamknięcia sklepów czy galerii handlowych, lęku przed niedoborami. Bardzo często w takich sytuacjach działa też mechanizm myślenia grupowego - skoro inni w taki sposób starają się opanować sytuację uznajemy to za działanie oczywiste i pożądane z naszej perspektywy- mówi dr Kinal.

W tłumie łatwiej o zakażenie

Dr Jarosław Kinal przypomina, że ludzie powinni zachować spokój, analizować sytuację bez emocji i podejmować racjonalne decyzje na podstawie wiarygodnych informacji. Zaleca także stosowanie się do wytycznych, które przedstawiły nam władze. Uwrażliwia również, że przebywanie w dużym tłumie, np. na zakupach, nie jest dobrym pomysłem w sytuacji, kiedy koronawirus jest już w Polsce.

- Z punktu widzenia medycznego, przebywanie w dużych skupiskach ludzkich w sytuacji, w której istnieje możliwość zarażenia się wirusem - i co ważne nie tylko dotyczy to tzw. "Koronawirusa z Wuhan", bo jego wystąpienie nie wyeliminowało czy zawiesiło działania innych typów chorób - nie jest wskazane

- tłumaczy socjolog.

Mieszkańcy Rzeszowa ruszyli na zakupy po ogłoszeniu pierwszego przypadku koronawirusa na Podkarpaciu. Ze sklepów znikają szczególnie artykuły, które są przydatne do spożycia przez długi okres czasu. Mieszkańcy zaopatrują się też w papier toaletowy, chusteczki nawilżanie i środki czystości. Zobaczcie zdjęcia, które podesłali nam Czytelnicy.

Koronawirus czyści półki. Po ogłoszeniu pierwszego przypadku...

ZOBACZ TEŻ: Strach przed koronawirusem Leżajsku

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto