Kolejny lockdown zbliża się na Podkarpacie wielkimi krokami? Niestety, ale tak. Jesteśmy następni na liście

- Wchodzimy w szósty tydzień zmagań z COVID-19. Przejawia się to przede wszystkim wzrostem liczby zakażonych na dobę, ale także wzrostem liczby osób hospitalizowanych. Na ten moment w naszym regionie 1635 osób przebywa w szpitalach

- mówi Ewa Leniart, wojewoda podkarpacki.

Trzecia fala zakażeń COVID-19 niestety do nas dotarła. Od dłuższego czasu obserwujemy bardzo dużą liczbę zakażeń, szczególnie w Rzeszowie i powiecie Rzeszowskim. Tylko w poprzedniej dobie odnotowano tu łącznie ponad 200 zakażeń, a nie jest to wcale najwyższy wynik biorąc pod uwagę ostatnich kilka tygodni. Czy podobnie jak chociażby województwo warmińsko-mazurskie czeka nas lockdown?

- Jesteśmy na tym etapie rozwoju epidemii, w którym bierzemy pod uwagę także to, że możemy w najbliższym czasie stać się czerwoną strefą

- mówi Ewa Leniart.

Dodaje, że pomimo zwiększonej liczby zakażeń, nie ma problemów z opieką medyczną dla zakażonych. Nie ukrywa jednak, że lekarze są już całą tą sytuacją zmęczeni.

- W momencie gdy zwiększa się bazę łóżkową, angażowani są lekarze z innych specjalizacji niż zakaźna. Zaczynamy odczuwać duże zmęczenie białego personelu. To jest naturalne, nie da się ich zastąpić. Musielibyśmy wprowadzić nie wiadomo skąd zupełnie nowy personel, czego żaden kraj nie jest w stanie zapewnić - tłumaczy wojewoda.

- Wyszliśmy od oddziałów zakaźnych, których jest siedem w naszym regionie. Sukcesywnie wszystkie dziedziny pokrewne są włączane. W pierwszej kolejności byli to pulmonolodzy, interniści, a dzisiaj tak naprawdę jest to wyzwanie dla lekarza każdej specjalizacji

- dodaje.