Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ziołowy zawrót głowy - rozmowa z Lidią Marią Czyż

Małgorzata Zaremba
Małgorzata Zaremba
Lidia Maria Czyż jest doktorem nauk o zdrowiu, autorką wielu publikacji w periodykach farmaceutycznych i opracowań zwartych dotyczących przede wszystkim aptek z terenu województwa podkarpackiego. Lidia Maria Czyż jest również współautorką publikacji Zielarstwo na terenie Podkarpacia według prac Franciszka Kotuli. Premiera książki miała miejsce 8 września br. w Muzeum Okręgowym w Rzeszowie. O książce i o tym, co fascynującego kryją w sobie rośliny rozmawiali nasi praktykanci Mikołaj Król i Karolina Hans.

Jak rozpoczęła się Pani przygoda z ziołolecznictwem?
Moją pierwszą pasją była farmacja, uzyskałam tytuł magistra w tej dziedzinie. Zielarstwo stało się z biegiem czasu moim drugim zainteresowaniem. Uważam, że należy stale się rozwijać, by nie utknąć w miejscu. Nazywam to w pewnym sensie „rozglądaniem się na boki”, stąd zielarstwo było dla mnie takim zawodowym wyzwaniem. Zielarstwo jest również związane z historią, ale wszystko zaczęło się od etnofarmacji.

Co fascynującego ma w sobie zielarstwo?
Rośliny mają niesamowitą moc. Głównie są to właściwości lecznicze, o których głośno i często się nie mówi. Ciekawym jest również fakt, że w tej chwili szuka się innych metod podejścia do rośliny. Gatunki znane nam od setek lat w tej chwili mogą być używane w trochę inny sposób. Tak powstały środki uspokajające na bazie dziurawca. Tego typu rozwiązań trzeba szukać także w książkach. Ludzie dawniej używali znanych roślin do leczenia chorób, o których nie powiedzielibyśmy, że można im przeciwdziałać zwykłym ziołem.

Czy taka ciekawość pojawiła się u Pani właśnie podczas studiów?
Nie, w ramach studiów farmaceutycznych jest botanika i farmakognozja, czyli siłą rzeczy musieliśmy znać pewne właściwości ziół, ich działanie czy budowę. Później dopiero była farmakologia, tam również są wplecione pewne tematy dotyczące konkretu, czyli tego, co jest potrzebne do leczenia człowieka. W tym wypadku chodziło o ukierunkowanie do wyeksponowania pewnego preparatu i później stworzenia z zioła leku roślinnego o pełnym działaniu.

Czy w oparciu o swoją wiedzę, stosuje Pani zioła, chociażby dla zwiększenia swojej odporności?
Oczywiście. Faktem jest, że dobrze jest wiedzieć w jakich okolicznościach należy stosować konkretne gatunki roślin. Jednak należy również podkreślić, że te rośliny, które obecnie widzimy i stosujemy, nie są tymi z XVI wieku, z czasów Syreniusza. Trzeba inaczej do nich podejść, skonfrontować z lekarzem, najlepiej takim, który dobrze orientuje się w ziołolecznictwie. Należałoby również zaznaczyć, że w zależności od struktury ciała człowieka, każde zioło będzie działało inaczej. W związku z tym trzeba pamiętać, że nie można tak beztrosko podejść do tego tematu. Trzeba się tym zachłysnąć i po prostu zainteresować.

To w takim razie, jaka byłaby Pani recepta na zainteresowanie kogoś ziołolecznictwem? Na przykład młodzież lub inne grupy osób, które rzadko mają styczność z tym tematem.
W tym wypadku powiedziałabym może inaczej. Nie szukamy sposobu na zainteresowanie ziołolecznictwem, a zwyczajnie ziołem. Należy rozmawiać o tym w rodzinach podczas codziennych spotkań przy stole. Po jakimś czasie można zdać sobie sprawę z tego, że są one nam niezwykle potrzebne. Okaże się, że zioła nie są czymś, co można po prostu rozdeptać, rozedrzeć i wyrzucić. Mimo, że istnieją również zioła złośliwe. Nawet do tego stopnia trujące, że nie można ich dotknąć.

Czy może Pani podać jakiś przykład takiej rośliny, która wygląda dość niewinnie, a skrywa jakąś tajemnicę?
Na przykład konwalia. Utożsamiamy ją z uroczym, pięknie pachnącym kwiatem, a okazuje się, że jest jedną z najbardziej trujących roślin. Trzeba uważać na rośliny, bo nie wszystkie są tak niewinne, na jakie wyglądają. Zimowity, przecudne kwiaty, które już w tej chwili zaczynają kwitnąć, bo rzeczywiście witają zimę, również należą do tych niebezpiecznych. I to jest również dowód na to, że warto mieć wiedzę, która pozwoli nam wykorzystać potencjał przyrody i pozwoli nam dowiedzieć się z jaką rośliną ma się w danej chwili do czynienia.

Od czego w takim razie najlepiej zacząć przygodę z zielarstwem? Może od obserwacji roślin w swoim własnym otoczeniu i konfrontacji spostrzeżeń z podręcznikiem?
Przede wszystkim trzeba znać zasadnicze słowa, znaleźć klucz do oznaczania roślin, żeby wiedzieć, z czym ma się do czynienia. Nawet botanicy w szkole nie wiedzą, że książki o takiej tematyce istnieją, że można dzieci nimi zainteresować. Wydaje mi się, że polecenie w zadaniu dla dzieci: „Znajdź przynajmniej dwadzieścia roślin w swoim otoczeniu, o których chciałbyś coś więcej się dowiedzieć” byłoby pracą, gdzie rzeczywiście dziecko idzie, robi zdjęcia tym roślinom, a potem zaczyna się interesować czym one rzeczywiście są. Gdy już same się zainteresują otaczającymi ich roślinami, wtedy należy im pomóc prawidłowo je oznaczyć i zdefiniować. Wydaje mi się, że od takich spraw należałoby zacząć. Trzeba mieć coś żywego w rękach, żeby chociażby obejrzeć strukturę danej rośliny.

Czy Pani publikacja jest odpowiednia dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z zielarstwem?
Ta książka uchwyciła pewną historię w przebiegu wykorzystywania wspominanych ziół i stosowania ich w dzisiejszych czasach, ale absolutnie nie jest to poradnik ziołowy. Bardzo się tego bałyśmy. Trzeba poznać rośliny od podstaw. Zacząć od typowego mlecza, który przepięknie kwitnie na wiosnę. Należałoby poznać również bławatki, które jeszcze gdzieś można znaleźć. Przejść się do jakiegoś starego parku, który nie jest specjalnie uprawiany. To jest dopiero skarbnica gatunków! Tam można długo wędrować i dowiedzieć się co rzeczywiście w nim rośnie. Zdecydowanie jestem praktykiem. Wydaje mi się, że wiedza, której źródło jest jedynie w książkach, a nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości, staje się niestrawna. Szczególnie dla dzieci, którym botanicy czy przyrodnicy pragną przekazać to, jak ciekawa jest otaczająca nas przyroda.

Ten temat jest niezwykle interesujący. Bardzo dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów.
Ja również dziękuję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Polski smog najbardziej szkodzi kobietom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto