Ascetyczne dekoracje, kostiumy raczej przykrywające ciała aktorów niż ubierające, bose stopy. Liczą się typy ludzkie ujawnione w działaniu i krzyku, jaki towarzyszy wszystkiemu, co się będzie działo. Leje się wódka. Napięcie rośnie od pierwszej chwili. Eksplozja jest nieuchronna.
Akcja „Zmierzchu” toczy się w początkach XX wieku na przedmieściach Odessy, w rodzinie Mendla Krzyka, który zakochał się w młódce. Synowie – spadkobiercy ukrócą to szaleństwo.
Mariusz Grzegorzek uwolnił opowieść od folkloru i umocowań w epoce. Szuka charakterów, zderza postawy, podkręca emocje. Jest w tym wszystkim coś z poezji i coś z przeraźliwego okrucieństwa. Najważniejsza w tej realizacji okazała się kreacja zbiorowa. Odsłonił się skomplikowany wewnętrznie ludzki kosmos, ujawniony w przejmujących dialogach i popisie sprawności fizycznej.
„Zmierzch” to celnie poprowadzona gra zespołowa, w której wyróżniłabym Zofię Zoń (Nechama), Agnieszkę Żulewską (Dwojra), Andrzeja Niemyta (Mendel Krzyk), Marcina Włodarskiego i Marka Nędzę (Benia i Lowka Krzyk), doceniając pozostałych wykonawców.
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?