Tę podroż można by przedstawić w kilku liczbach: 149 dni w drodze, 113 noclegów w namiocie, 6140 km na rowerach, 3807 km autostopem i... 100 kilogramów psiego nadbagażu.
- Opowiemy o tym jak zostaliśmy przemytnikami, czym się różni autostop od autostepu, w czym „wiełosypied” podobny jest do telewizora i dlaczego rowery powinny mieć numery rejestracyjne - zapowiada Aga Włodarczyk z ekipy Wataha w podróży (http://www.3wilki.pl/).
Aby nie było zbyt łatwo, jako środek transportu wybrali rowery. Szybko okazało się, że to droga jest celem, a przejazd przez Białoruś, Rosję i część Mongolii z Diuną w przyczepce, stał się prawdziwą rowerową Odyseją.
- Sakwiarze? To chyba za mało powiedziane... Rosjanie określali nas dosadniej: Duraki! Na rowerach z psem? Z Polski do Mongolii? Przecież tam nie ma nawet asfaltu... Z resztą i tak w życiu tam nie dojedziecie! - mówili.
Na spotkanie z Watahą pub Underground zaprasza już w najbliższą środę. Początek spotkania o godz 20. Wstęp kosztuje 5 zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?