Z pewnością przyczynił się do tego fakt, że przybyło 70 właścicieli wyodrębnionych na własność mieszkań. Sporo osób uważa, że skoro są "na swoim", czują się zwolnieni z obowiązku płacenia czynszu. Tymczasem władze spółdzielni zapowiadają, że pieniędzy będą dochodzić nawet w sądzie.
- Najpierw dochodzimy należności w postępowaniu upominawczym, ale jak to nie skutkuje, na drodze sądowej i komorniczej. W przypadku, gdy takie postępowanie okazuje się również bezskuteczne, dłużnicy mogą spodziewać się wyroków eksmisyjnych - zapowiada Robert Kaja, prezes WSM. - W ubiegłym roku było ich 16. Ostatecznością będzie licytacja zadłużonych mieszkań. Nie możemy przecież dopuścić do tego, żeby zobowiązania ciągle rosły. Lokatorzy muszą pamiętać, że nabywając mieszkanie, w dalszym ciągu muszą płacić bieżące opłaty. Mają za to prawo do sprzedaży lokalu.
Z danych WSM wynika, że do końca 2010 roku w spółdzielni było 1.674 lokali posiadających status odrębnej własności. Zadłużenie z tytułu opłat za użytkowanie tych lokali na dzień 31 grudnia 2010 r. wynosiło ponad 229 tys. zł, z tego ponad 200 właścicieli lokali zalegało z opłatami więcej niż jeden miesiąc na kwotę ok. 202 tys. zł. Zaległości w opłatach dotyczą także pozostałych lokali.
Tymczasem opłaty spółdzielców idą między innymi na termomodernizacje kolejnych bloków na wieluńskich osiedlach. Cieplejsze mieszkania oznaczają w konsekwencji oszczędności dla lokatorów.
Jak się okazuje, jedni nie płacą, bo uważają, że nie muszą, inni, bo zmusiła ich do tego trudna sytuacja gospodarcza, utrata pracy i wypadki losowe.
- Kiedy pojawiła się okazja wykupu mieszkania na własność trudno było z niej nie skorzystać. Mieszkanie nie kosztowało jednak symbolicznej złotówki. Tylko wizyta u notariusza kosztowała mnie tysiąc złotych, a za sam wykup mieszkania zapłaciłam prawie drugie tyle. Wzięłam więc kredyt. W międzyczasie mąż stracił pracę, a ja byłam jedynym żywicielem 3-osobowej rodziny. Raty w banku trzeba było spłacać, więc przez kilka miesięcy nie miałam na czynsz i zadłużenie szybko rosło. Na szczęście spółdzielnia poszła mi na rękę i rozłożyła spłatę długu na raty. Dziś mąż ma już pracę, spłaciliśmy kredyt i w spółdzielni mamy coraz mniejsze zobowiązanie - zwierza się nam jedna z lokatorek WSM.
Władze WSM rozumieją, że do zaległości w opłatach przyczynił się kryzys gospodarczy, dlatego pod koniec roku spółdzielnia rozsyła do lokatorów informację, aby każdy wiedział, czy ma na koncie nadpłatę czy niedopłatę. Podziałało. Kilka dni później część osób pojawia się w siedzibie spółdzielni, prosząc o rozłożenie długu na raty lub przesunięcie terminów płatności.
- W trudnych sytuacjach zarząd WSM wychodzi naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców. Podpisujemy ugodę w sprawie spłaty zadłużenia. Zawsze jednak warunkiem jest regulowanie bieżącego czynszu - dodaje prezes spółdzielni.
Przypomnijmy, że WSM posiada 27 budynków mieszkalnych, 24 lokale użytkowe i 3 segmenty domów jednorodzinnych. Administruje też 521 garażami.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?