Uniwersytet powiadomił, że od 10 do 30 stycznia zajęcia dydaktyczne będą prowadzone w kontakcie bezpośrednim z wyłączeniem wykładów, w których grupy liczą 50 lub więcej osób. Jest to zatem powrót do sytuacji sprzed 6 grudnia. Aktualne harmonogramy zajęć są udostępniane na stronach internetowych danego kolegium.
Nie wszyscy z radością zaakceptowali ogłoszenie rektora. Narzekają studenci pracujący.
- Moja rodzina jest obecnie na kwarantannie, ale mnie akurat na szczęście skończy się ona przed dniem kolejnego, stacjonarnego kolokwium, na które będę musiał pokonać 250 km - napisał do nas jeden ze studentów.
- Takich osób jest więcej. Ludzie pracują w różnych miejscach, na pełny etat. Nagle dostają informację, że w tym miesiącu mają zmieniać grafiki na każde kolokwium, a w następnym miesiącu na około 8 egzaminów. Z dnia na dzień musimy poruszyć niebo i ziemię i stawić się na uczelni.
Dr Maciej Ulita, rzecznik UR, dyrektor Biura Rektora tłumaczy, że naprawdę starają się zrozumieć studentów.
- Jeżeli komuś nie pasują terminy, istnieją procedury, które umożliwiają załatwienie tej sprawy - wskazuje rzecznik.
- Pierwsza, podstawowa podpowiedź: można się zgłosić do starosty, opiekuna roku, aby ten w imieniu całej grupy zawnioskował z prośbą o przychylność i zmianę terminu. Jeżeli studenci nie chcą do tego wykorzystywać starosty, mogą bezpośrednio kontaktować się mailowo z prowadzącymi zajęcia czy dziekanem.
Studenci ubolewają też, że nie wiedzą kiedy, w jakim trybie i przy jakich obostrzeniach będą zdawać egzaminy.
- Harmonogram sesji jest przecież ustalony - wyjaśnia rzecznik.
- Bez względu na to, czy to będą egzaminy zdalne czy tradycyjne. Natomiast co do obostrzeń sanitarnych, trudno dziś przewidzieć co będzie za miesiąc.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?