Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Najpierw człowiek, a potem dopiero piłkarz

ma
Mariusz Dzienis i jego drużyna
Mariusz Dzienis i jego drużyna Wojciech Wojtkielewicz
Mariusz Dzienis, były piłkarz między innymi Jagiellonii Białystok i Lechii Gdańsk, już po raz czwarty ze swoimi podopiecznymi ze Szkoły Podstawowej w Choroszczy startował w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”.

39-letni Dzienis jako nauczyciel i trener pracuje czwarty rok. W podstawówce w Choroszczy prowadzi dwie klasy sportowe (piątą i szóstą) o profilu piłka nożna. Chłopcy w szkole trenują pięć razy w tygodniu po dwie godziny, a udział w zawodach piłkarskich to dla nich oczywiście wielka frajda.

– Tylko czekają, kiedy będą mogli rywalizować z innymi drużynami, a udział w Turnieju „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku” jest dla nich bardzo ważny – opowiada Dzienis. – Wiadomo, że jest to Turniej świetnie zorganizowany, szczególnie finały wojewódzkie, które w województwie podlaskim odbywają się w Sokółce. To jest już naprawdę kawał dobrego Turnieju i dużo dobrego grania. Jest wiele atrakcji, wywiady, zdjęcia, pokazy, a co najważniejsze super nagrody. Dwa razy udało nam się awansować do finałów w Sokółce. W tym roku w eliminacjach zajęliśmy drugie miejsce na 12 drużyn. Troszeczkę choroby i braki kadrowe pokrzyżowały nam plany i w finale wojewódzkim nie wystąpiliśmy. Ale jestem zadowolony z chłopaków, bo dali z siebie maksimum możliwości. Wierzę, że przed nami jeszcze gra na Stadionie PGE Narodowy.

Dzienis (rocznik 1980) trochę z zazdrością mówi o dzisiejszych możliwościach rozwoju młodych piłkarzy. Gdy był w wieku swoich podopiecznych, wyglądało to zupełnie inaczej.

– Owszem jakieś turnieje były, ale na pewno nie na taką skalę jak ten z „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Trudno porównywać moje czasy do obecnych – przyznaje były piłkarz, który w latach 2007–09 rozegrał 37 spotkań w ekstraklasie w barwach Jagiellonii i zdobył jedną bramkę. Ponadto grał w takich klubach jak Lechia Gdańsk, Górnik Zabrze czy Pogoń Siedlce. – My nie mieliśmy nawet boisk, nasze bramki to były dwa drzewa czy dwa plecaki i sobie graliśmy. Teraz młodzież ma rewelacyjne warunki.

Sport i wyniki to są ważne sprawy dla nastoletnich piłkarzy. Ale ich trener zwraca szczególną uwagę także na wychowanie i kształtowanie charakteru, postaw młodego człowieka. W pracy nie nastawia się wyłącznie na zdobywanie trofeów.

– Chcę wychować dobrego człowieka, a jeśli dodatkowo będzie fajnym piłkarzem, to tylko będę się cieszył – zdradza Dzienis. – Mam w grupie kilku wyróżniających się chłopaków, ale jeszcze za wcześnie, by mówić, że to będą piłkarze. Niektórzy chłopcy grają już w reprezentacji województwa. W swoich ligach są czołowymi zawodnikami. Ja bym ich nazwał kandydatami na piłkarzy.

Takie podejście pracownika bardzo bliskie jest także dyrektor szkoły w Choroszczy. Ewa Zawistowska chwali Mariusza Dzienisa za swoją postawę na lekcjach, treningach.

– Trener jest dla nich bardzo cierpliwy, dzieli się wiedzą bardzo spokojnie, stopniowo, jest bardzo dobrym wychowawcą – twierdzi Ewa Zawistowska. – To także przekłada się na zachowania naszych młodych piłkarzy. Wiem, że to z moich ust brzmi jako wielka pochwała, ale chłopcy są wspaniali. Chwalę się jako dyrektor szkoły, ale naprawdę mówię zupełnie szczerze. Sport jest dla nich bardzo ważny. Niedawno podzielili się ze mną taką refleksją, że gdyby nie mogli grać w piłkę to, cytuję, „przeszliby załamkę”. Bardzo dobrze się uczą. Zresztą dobre oceny i dobre zachowanie to jest przepustka do tego, aby być w klasie sportowej, a także brać udział w treningach i zawodach. A mieliśmy już takie przypadki, gdy oceny były trochę słabsze, to nie pojechali na zawody. To była dla nich ogromna kara – dodaje pani dyrektor.

Niewątpliwie piłkarska przeszłość Mariusza Dzienisa jest pomocna w prowadzeniu drużyny. Oczywiście chłopcy nie pamiętają swego trenera z boisk ligowych, bo kiedy on kończył karierę, oni mieli co najwyżej trzy lata. Ale z opowieści rodziców, czy po prostu z internetu wiedzą, jaką karierę ma za sobą ich opiekun.

– Czy piłkarska kariera pomaga? Myślę, że na pewno – twierdzi szkoleniowiec – Oczywiście nie skreślam trenerów, którzy nie mieli przeszłości jako zawodnik, ale to pomaga w takich najprostszych rzeczach, jak pokazanie dobrze technicznie jakiegoś ćwiczenia – dodaje, a jego podopieczni już zapowiadają walkę w Turnieju o grę na Stadionie PGE Narodowy w przyszłym sezonie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Turniej „Z Podwórka na Stadion o Puchar Tymbarku”. Najpierw człowiek, a potem dopiero piłkarz - Gazeta Współczesna

Wróć na podkarpackie.naszemiasto.pl Nasze Miasto