Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Swój czas wolny lubią poświęcać nietypowej „rozrywce”

Grzegorz
Jacek Dubiel oraz Marcin Grabek to jaślanie, którzy swój czas wolny lubią poświęcać nietypowej „rozrywce”. Aktywność na niwie Stowarzyszenia Cywilnych Zespołów Ratowniczych z Psami STORAT pozwala im nie tylko zapomnieć o problemach codzienności, ale przede wszystkim pomagać ludziom.

Obaj od urodzenia mieszkają w Jaśle. Jacek ma 43 lata, Marcin jest 7 lat młodszy. Poznali się w pracy. Szybko okazało się, że łączy ich nie tylko zatrudnienie w jednej branży, ale też pociąg do przygód w terenie. Odkilku miesięcy realizują tę słabość wspólnie - w szeregach organizacji, której zadaniem jest poszukiwanie zaginionych z wykorzystaniem psów. Jacek działa w niej czwarty rok. Gdy wyznał koledze, co robi po pracy, ten od razu chciał poznać „to” od kuchni. Trudno się dziwić - starego harcerza zawsze ciągnie do lasu...

Organizacja z tradycjami
Stowarzyszenie Cywilnych Zespołów Ratowniczych z Psami STORAT, w którym to realizują swoją pasję nasi bohaterowie, funkcjonuje od 2000 r. Powstało jako owoc wieloletniej wspólnej pracy grupy mieszkańców Podkarpacia, prężnie zaangażowanych w szkolenie czworonogów i ratownictwo. Osoby te postanowiły otworzyć się na ludzi spoza branży, którzy chcieliby wykrzesać ze swoich psich kompanów maksimum ich potencjału. A przy okazji służyć społeczeństwu - wszak głównym celem działalności STORAT-u było zbudowanie siatki zespołów ratowniczych, które włączając się w akcje poszukiwawcze, zwiększyłyby szanse na ich powodzenie.

Jacek Dubiel przystąpił do stowarzyszenia z ciekawości. - Psy fascynowały mnie od małego. Przede wszystkim te, znane z książek i filmów, pomagające ludziom - jak Szarik, pies Cywil czy Lessie. Gdy po wielu latach wreszcie pojawiły się warunki na to, bym posiadał czworonoga, kupiłem owczarka niemieckiego. Wabi się Fuks. Wtedy jeszcze nie myślałem o szkoleniu go pod kątem poszukiwań, chociaż o działalności STORAT-u wiedziałem. Pewnego dnia na jednym z forów poświęconych rasie mojego psa natrafiłem na wpis internauty z Krosna, który zaczął właśnie swą przygodę ze stowarzyszeniem. Stwierdziłem: może też bym spróbował? Zrobiłem to, i złapałem bakcyla - opowiada Jacek.

Pełni on w stowarzyszeniu rolę przewodnika, czyli opiekuna psa. Zespoły STORAT-u uzupełniają nawigatorzy - terenowi i dyżurni, odpowiadający podczas akcji m.in. za obsługę radiostacji.

Kooperacja zwierzęco-ludzka
O ile role przypisane w stowarzyszeniu człowiekowi pełnić może w zasadzie każdy, kto nabędzie stosowne umiejętności i zaliczy egzaminy, psy pewne zdolności muszą mieć wrodzone.

- Nie każdy pies nadaje się do takiej pracy. Osobniki lękliwe, nadpobudliwe i agresywne są eliminowane. Prym wiodą rasy lekkie, skore do współpracy z człowiekiem - owczarki niemieckie, belgijskie, australijskie, labradory, goldeny - tłumaczy Marta Gutowska, szef szkolenia psów STORAT, związana ze stowarzyszeniem od początku jego istnienia. Co ciekawe, to spod jej ręki objawiła się Honda, pierwszy pies lawinowy w Polsce z licencją wydaną przez Horską Służbę w Czechosłowacji.

Predyspozycje czworonoga do pracy poszukiwawczej weryfikuje test kwalifikacyjny. Gdy zwierzę przejdzie go pozytywnie, zostaje objęte programem szkolenia w zakresie posłuszeństwa, sprawności i pracy węchowej. - Po zaliczeniu egzaminów na psa poszukiwawczego i wybranej drugiej specjalności, psa gruzowego, tropiącego, bądź lawinowego, i odbyciu przynajmniej dwóch akcji pozorowanych, psy uzyskują licencję STORAT. Ze względu na konieczność utrzymywania dobrego poziomu wyszkolenia, wydawana jest tylko na rok. Po jej wygaśnięciu przewodnik wraz z psem muszą ponownie zaliczyć wymienione elementy, gdy to uczynią, licencja zostaje przedłużona na kolejny rok - dodaje pani Marta.

Od pozoranta
Działalność w stowarzyszeniu przebiega na zasadach kilku etapów wtajemniczenia. Żeby osiągnąć status członka zwyczajnego, czyli osoby jak J. Dubiel, uprawnionej do udziału w akcjach poszukiwawczych, trzeba popracować najpierw jako wolontariusz, a następnie, przez ok. dwa lata, w roli członka stażysty.

- Wolontariusze podczas treningów pełnią rolę głównie pozorantów, ja w tym charakterze działam od jesieni zeszłego roku. Od kilku ostatnich treningów samodzielnie prowadzę zespół poszukiwawczy. Szkolę się na nawigatora, by za jakiś czas móc wyjeżdżać na akcję razem z Jackiem. Nawigator prowadzi zespół poszukiwawczy podczas akcji, pilnując, aby poruszał się w odpowiednim kierunku po wyznaczonym terenie, uwzględniając warunki pogodowe, ukształtowanie terenu i możliwości psa. Pilnuje, aby wyznaczony sektor został przeszukany zgodnie z obranątaktyką poszukiwań i utrzymuje kontakt radiowy z kierownikiem akcji - tłumaczy Marcin Grabek.

Działalność w stowarzyszeniu to propozycja dla hobbystów. Żądnych przygód i skorych dopomocy innym, ale nie liczących na jakiekolwiek profity ze swej pracy. STORAT działa bowiem na zasadach wolontariatu, choć należy podkreślić, że wymaga od swych członków dużych nakładów czasu i sił.

- Spotykamy się na cotygodniowych niedzielnych ćwiczeniach pod Rzeszowem. Do tego dochodzą treningi nocne dla psów, przewodników i nawigatorów, zwoływane raz w miesiącu, szkolenia, oraz oczywiście akcje. STORAT nie jest zatem okazjonalną odskocznią od codzienności, ale regularną ciężką pracą. Choć niewątpliwie sprawiającą przyjemność - tłumaczy J. Dubiel.

Łączy ich pasja
Obecnie STORAT współtworzy 46 osób. Są wśród nich kobiety i mężczyźni z różnych części Podkarpacia i województw ościennych - przedstawiciele zgoła odmiennych profesji, ale połączeni wspólną pasją. Stowarzyszenie jest jedyną na Podkarpaciu cywilną grupą poszukującą osób zaginionych z wykorzystaniem specjalnie wyszkolonych psów. Z policją i państwową strażą pożarną, dla których jest stałym partnerem w tego typu działaniach, współpracuje od lat na zasadach pisemnego porozumienia.

- Na przestrzeni 16-letniej historii STORAT-u uczestniczyliśmy w 242 akcjach, odnajdując 30 osób. Wzywani jesteśmy średnio raz, bądź dwa razy w miesiącu, a telefon od policji może zadzwonić w każdej chwili. W terenie otwartym poszukujemy dzieci, osób chorych, starszych i takich, które mogły się znaleźć w sytuacji zagrożenia życia. Sprawy kryminalne to nie nasza działka, chociaż oczywiście nie brakowało akcji, których finałem było odnalezienie zwłok. Zwykle pracujemy w nocy, bo najczęściej wtedy przychodzi wezwanie, kiedy możliwości innych służb się wyczerpują. Nasze działania odbywają się nie tylko na terenie województwa podkarpackiego - mówi Tomasz Maciejewski, prezes stowarzyszenia STORAT.

A jak wyglądają kulisy akcji? Praca zespołów ratowniczych rozpoczyna się w okolicy miejsca zamieszkania bądź zniknięcia osoby zaginionej. Każdy zespół działa na przypisanym sobie terenie. Po komendzie „szukaj” pies zaczyna robić swoje. - Korzysta głównie z górnego wiatru, w momencie wejścia w tzw. stożek zapachowy sprawdza jego źródło. W sytuacji odnalezienia człowieka informuje zespół. Po czym, na komendę “pokaż” prowadzi do tej osoby. Po zakończeniu akcji przewodnik zdaje do bazy jego „szpiega”, a nawigator GPS. Urządzenia te umożliwiają później ocenę pracy zespołu - tłumaczy Marcin.

Dołącz do nich
Chciałbyś stać się częścią grupy szukającej zaginionych? Skontaktuj się ze STORAT-em i poznaj tajniki pracy organizacji na własnej skórze. A może zainspirowany nią oddasz na jej rzecz 1 proc. podatku? KRS 0000047423.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jaslo.naszemiasto.pl Nasze Miasto