Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Solina tajemnicza i nierzeczywista na obrazach Barbary Hubert

Ewa Kurzyńska
K.Łokaj
W “bieszczadzkim morzu” malarka zakochała się 17 lat temu. Studentka krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych wraz z przyjaciółmi z uczelni spędziła wówczas na brzegu Jeziora Solińskiego niezwykłe lato.

- Założyliśmy obóz namiotowy, w którym spędziliśmy kilka tygodni. To był czas inspirujących rozmów, malowania całymi godzinami. Od tamtej pory nad Solinę wracamy każdego lata. Z wieloma osobami to jedyne spotkanie w ciągu roku. Z czasem dołączyli do nas współmałżonkowie, dzieci. Obserwujemy zmiany, jakie zachodzą w nas i wokół nas - opowiada Barbara Hubert.

Podczas jednego z takich wyjazdów zrodził się pomysł, by te niezwykłe chwile zatrzymać w obrazach. Tak powstał cykl abstrakcyjnych pejzaży. Kilka z prac malarki można teraz oglądać w galerii SLOT, która działa w budynku Estrady Rzeszowskiej, przy ul. Jagiellońskiej 24.

- Część obrazów powstała latem, na miejscu. Ale widziane pejzaże noszę także w sobie i potem maluję w zaciszu rzeszowskiej pracowni. Tworząc farbami olejnymi, a te preferuję, trudno szybko oddać potęgę i piękno natury. Chociażby ze względu na pogodę, która jest zjawiskiem tak dynamicznym, zmiennym, że trudno jest uchwycić i oddać to, co się widzi w czasie rzeczywistym - opowiada o swojej pracy malarka.

Na jej obrazach urzeka monumentalna przestrzeń solińskich brzegów, które spowijają mgły. Wyraźnie zaznaczona jest linia horyzontu.

- Odgradza to, co rzeczywiste od tego, co nie nierealne, odbite w wodzie. W takim odbiciu można odnaleźć marzenia, nadzieje, fantazje. Zarówno te spełnione, jak i nie. Natomiast pejzaż realny jest czymś stałym. Mimo, że podlega pewnym zmianom związanym np. z rytmem pór roku. Są to jednak zmiany przewidywalne. Niosące spokój, poczucie stałości. Natomiast pejzaż odbity w wodzie zmienia się dynamicznie. Wystarczy podmuch wiatru, który zmarszczy taflę wody. To dla mnie niezwykle inspirujące. A odbiorca może dzięki temu analizować obraz, jak chce. Z tego też względu często nie daję tytułów swoim pracom. Widz ma wolność interpretacji - podkreśla artystka.

Człowiek pojawia się na jej obrazach, ale najczęściej jako ledwo widoczna postać. Wręcz zakamuflowana. Zestawiony z potęgą natury wydaje się drobny, ulotny.

Czy powstaną kolejne solińskie pejzaże?

- Sądzę, że tak. To temat, którego jeszcze nie wyczerpałam. Malując próbuję uchwycić piękno bieszczadzkiej przyrody, jednak udaje mi się to najwyżej w niewielkiej części. Może to jest powód, że wciąż wracam do malowania pejzaży? Bo nigdy nie jestem do końca zadowolona z efektu? - zastanawia się Barbara Hubert.

W planach ma stworzenie jasnych, wielokoformatowych obrazów.

- Malarstwo to moja wielka pasja, jednak ambitne plany niekiedy weryfikuje życie codzienne. Praca pedagoga, bycie żoną i mamą absorbuje tak bardzo, że na malowanie niekiedy brakuje czasu i sił. Jednak nie wyobrażam sobie życia bez możliwości tworzenia - uśmiecha się malarka. Jej prace można oglądać nie tylko w galerii SLOT, ale także w Galerii Sztuki Katarzyny Napiórkowskiej w Wraszawie. Zdjęcia swoich prac Barbara Hubert eksponuje również na stronie: ww.basiahubert.art. ploraz na facebookowym profilu Barbara Hubert paintings.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na podkarpackie.naszemiasto.pl Nasze Miasto