Przestrzeń handlowa, jaką była do niedawna, teraz zajmują dwie zbiorowe sypialnie z łóżkami polowymi i pościelą. Tam, gdzie był Pchli Targ, teraz jest stołówka. Przy schodach na parter recepcja, prowadzona przez wolontariuszy, a w korytarzu – stoły z termosami kawy i herbaty, zgrzewki soków i wody mineralnej, przekąski, nawet kącik „raju dla dzieci” z chipsami, chrupkami i słodyczami. Ośrodek jest wspólną inicjatywą Fundacji i władz Rzeszowa, przy czym Fundacja oferowała już w pełni przygotowany obiekt na 500 miejsc noclegowych.
- Dziennie przyjmujemy 200 – 300 nowych osób, które mogą zostać tu przez maksymalnie dwie doby, po czym ruszają stąd do innych ośrodków na terenie kraju, bądź dalej – tłumaczy Joanna Dobrzańska, koordynatorka działań Fundacji. – Punkt służy temu, by przybysze mogli skorzystać z odpoczynku po podróży, z toalety, mogą uzyskać pierwsza pomoc medyczną, oferujemy również posiłki i czas na zorganizowanie sobie punktu docelowego.
Stąd ruszają różnych miast w Polsce, miejsca w których miejsca pobytowe pomaga znaleźć administracja miejska. Nieliczni wyjeżdżają za granicę.
- Od razu widać, że są w złym stanie psychicznym, jeśli nie wszyscy, to z pewnością większość – zapewnia Joanna Dobrzańska. – Bardzo potrzebują choćby zwyczajnej rozmowy, kto ich wysłucha, podpowie, jak dalej się poruszać w tej nowej dla nich rzeczywistości.
Przytacza przykład kilkoro uciekinierów z Charkowa, którzy zostali wyrzuceni ze swoich domów, dotkliwie pobici i na ich oczach spalono ich domy.
- Były wśród nich matki z dziećmi i ludzie w podeszłym wieku – mówi pani Joanna. – Jeden z mężczyzn miał na tyle poważne obrażenia po pobiciu, że konieczna była natychmiastowa pomoc medyczna.
Pobyt i opiekę nad uchodźcami Fundacja niemal w całości finansuje z własnych zasobów, przy wsparciu zaprzyjaźnionych firm. Tzw. specustawa o pomocy uchodźcom przewiduje, że działania pomocowe będą refinansowane osobom fizycznym, ale nie uwzględnia w tym systemie niosących pomoc samorządów i organizacji pozarządowych.
- Dlatego tym bardzie wdzięczni jesteśmy darczyńcom – zapewnia Joanna Dobrzyńska. – Znaczną część pomocy materiałowej i żywnościowej otrzymujemy z centrum pomocowego, prowadzonego przez miasto, ale nieustannie potrzebujemy środków czystości, środków higienicznych, nowej bielizny dla kobiet i dzieci, nawet tak prozaicznej rzeczy, jak szczoteczki do zębów.
Maciej Chłodnicki z biura prasowego rzeszowskiego ratusza dodaje do tej listy także żywność o przedłużonym terminie ważności (np. kasze, makarony, mleko w proszku, zupki instant) i słoikowane przeciery warzywne dla najmniejszych dzieci.
- Nie planujemy w tej chwili uruchomienia drugiego takiego ośrodka, bo ten w zupełności na razie wystarcza – zastrzega. – W razie konieczności jesteśmy przygotowani na udostępnienie uchodźcom kolejnych około 200 miejsc w naszych domach pomocy społecznej.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?