Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prof. Janusz Czapiński: To ostatni moment, kiedy Andrzej Duda ma szansę na reelekcję

Anita Czupryn
Anita Czupryn
Prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny: Polacy już przestali liczyć, że we wspólnym domu wszyscy się będziemy wzajemnie kochać
Prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny: Polacy już przestali liczyć, że we wspólnym domu wszyscy się będziemy wzajemnie kochać Bartek Syta
Jeśli Trzaskowski wygra, to oznacza koniec rządów PiS. Absolutnie. To nieprawda, że prezydent w Polsce zgodnie z konstytucją ma niewielką władzę, że nic nie może zrobić. Może zawetować absolutnie wszystkie ustawy przyjmowane przez większość PiS-owską w parlamencie. Może odwrócić bieg spraw, bieg historii w Polsce – o kampanii prezydenckiej, polskiej polityce i społecznych podziałach mówi prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny.

Wajcha społeczna ulega właśnie przestawieniu?

Moim zdaniem ta wajcha jeszcze się nie przestawiła.

Wyborcy nadal kochają PiS i nie przeszkadzają im afery? Nie przeszkadzają im słowa pana prezydenta Dudy, że osoby LGBT to nie ludzie?

Poparcie dla PiS-u nigdy nie przekroczyło 50 procent i ja dzisiaj mogę się cieszyć z tego, że nie przekracza tych 50 procent, oraz że zwolennicy PiS-u są w politycznej mniejszości. Ale to poparcie, z małymi wahaniami, utrzymuje się na podobnym poziomie od pięciu lat. Od pierwszych wyborów, które Prawo i Sprawiedliwość wygrało. Pocieszam się, że Rafał Trzaskowski w sondażach zmniejsza dystans do Andrzeja Dudy. No, ale Andrzej Duda jest na poziomie co najmniej 40 procent tych, którzy deklarują, że już wiedzą, na kogo zagłosują.

Pamiętam, jak wyborcy przez osiem lat kochali Platformę Obywatelską; nie przeszkadzały im ani ciepła woda w kranie, ani afery. Ale w pewnym momencie poczuli, że chcą zmiany. Kiedy przyszły rządy PiS, zadowoleni z 500+ czy 13 emerytury wyborcy wybaczali PiS-owi wszystkie afery, bo liczyło się to, że zaczęło im się lepiej powodzić. Wydawać by się mogło, że kiedy pan Trzaskowski wszedł do gry, to obudziła się nowa energia.

Trzaskowski odbudował początkowe poparcie dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, może nieco je przekroczył; ale tak naprawdę wróciliśmy do starych kolein. Żadna wajcha więc się nie przekręciła; poparcie dla PiS-u ani specjalnie nie rośnie mimo kolejnych afer finansowych, ani nie spada, nawet jak PiS wycofuje się z niektórych propozycji. Miał być bon tysiączłotowy dla każdego na wyjazd wakacyjny, a zrobiło się z tego kolejne 500 zł tylko dla dzieci. Ale co innego podtrzymuje poparcie dla PiS-u.

Co to jest?

Nie są to głównie sprawy finansowe, moim zdaniem. Nie są to gratyfikacje. Nie chodzi o kupowanie wyborców za pomocą 500+ czy jakichkolwiek innych bonusów dawanych z pieniędzy podatników. Nie chodzi też o afery typu Srebrna, Banaś, o kolejne różne wpadki różnych ministrów, jak ministra zdrowia Szumowskiego. Nie chodzi o to, jakim językiem politycy PiS operują. Nie chodzi o ich reformy wymiaru sprawiedliwości, o nękanie sędziów, którzy chcą, jak za dawnych czasów być suwerenni i niezależni i móc się wypowiadać według własnego sumienia. Nie o to chodzi.

To o co chodzi?

W tej chwili chodzi o zderzenie, jeśli tak można powiedzieć, dwóch patriotyzmów. Jeden jest nacjonalistyczny – „Polska dla Polaków”. To jest ciągle hasło, które zapoczątkował jeszcze premier Olszewski. Rządził krótko, ale zadał pytanie: „Czyja jest Polska?”. Odzew był właśnie taki, że „Polska ma być nasza, a nie ich”. A ci „oni” są w kraju ogromnej liczbie, wobec tych nacjonalistów, którzy twierdzą, że „Polska być powinna nasza”.

Co z tymi „onymi”, którzy też są Polakami, też są patriotami? Gdzie mieliby żyć?

Tylko, że oni nie należą do grupy popierającej PiS. Ale są rozproszeni. Na tym polega problem. Druga tura wyborów prezydenckich pokaże, jak dalece można przynajmniej na chwilę to rozproszenie zmniejszyć. Pokaże w tym sensie, że zwolennicy Hołowni, zwolennicy Kosiniaka-Kamysza, zwolennicy spadającego w sondażach Biedronia przyłączą się w drugiej turze do głosowania na Trzaskowskiego, albo się nie przyłączą.

Wejście pana Trzaskowskiego do wyścigu prezydenckiego to jak Pan powiedział wejście w te same, znane nam koleiny. To koleiny PO kontra PiS albo odwrotnie. Znów polaryzacja dotyczy tylko tej linii – PiS i PO. Już pan Hołownia, pan Kosiniak-Kamysz, pan Biedroń, oni w ogóle przestali się liczyć, choć do tej pory byli w tej grze. Ludzie się zastanawiali, czy Hołownia, czy Kosiniak. Na moim osiedlu w bloku naprzeciwko wiszą banery z wizerunkiem Hołowni i tekstem: „Hołownia ma mój głos”. Wygląda jednak na to, że na tej ostatniej prostej ci kandydaci zbledli.

Jeśli chodzi o to, kto z opozycji przejdzie do drugiej tury to rzeczywiście jest nieistotne. Istotne jest, za kim zagłosują wyborcy tych kandydatów, których pani wymieniła, jeśli ci kandydaci do drugiej tury nie wejdą i nie staną naprzeciwko Dudzie.

ZOBACZ TEŻ:

Do drugiej tury wejdzie tylko jeden z opozycji.

Moim zdaniem, jest przesądzone, kto to będzie. Wejdzie Duda i wejdzie Trzaskowski.

Ci, co chcieli oddać głosy na Hołownię, nie oddadzą na Trzaskowskiego?

Oto jest pytanie: czy Trzaskowski w drugiej turze uzyska głosy zwolenników, jeśli w ogóle oni pójdą do wyborów w drugiej turze, uzyska głosy Kamysza, Hołowni czy Biedronia. Najprędzej chyba jednak Kamysza i Biedronia. Ale nie wiadomo, czy te głosy złoża się na wygraną Trzaskowskiego. Moim zdaniem, w dalszym ciągu dużo większe szanse wygrania w drugiej turze ma Andrzej Duda, niezależnie od tego, jak dobrze czy raczej jak źle wypada w tej końcówce kampanii wyborczej; bo nie wypada specjalnie dobrze.

Jednak Trzaskowski podniósł tę temperaturę kampanii. Wyzwolił entuzjazm czy zaangażowanie ludzi. Widać to choćby po tym, że w tak krótkim czasie zebrał milion sześćset podpisów poparcia. To nie daje do myślenia? To nie ma znaczenia?

Do myślenia daje pani, daje mnie, ale nie wiadomo, czy daje do myślenia tym Polakom, którzy będą decydować o wyniku tych wyborów. Jeszcze raz wracam do swojej starej tezy: o zwycięstwie PiS-u zadecydowała większa mobilizacja polityczna zwolenników nacjonalistycznego patriotyzmu „Polska dla Polaków”, „Polska suwerenna”, „Polska sama się rządzi”, „Polska czyści resztówki komuny w sądach”; krótko mówiąc „odzyskujemy nasze”. To trochę podziałało mobilizująco, jak hasło o godzinie O Powstania Warszawskiego. I to trwa, bo niezależnie od gratyfikacji finansowych, niezależnie od różnych afer, które się przydarzają temu ugrupowaniu, Polacy, ci patrioci nacjonalistyczni, nie stracili przekonani

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prof. Janusz Czapiński: To ostatni moment, kiedy Andrzej Duda ma szansę na reelekcję - Włocławek Nasze Miasto

Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto