Kartę do głosowania dostarczałby listonosz - miałby ją wrzucić do skrzynki na listy. Jak ustaliło radio RMF, ze wstępnych szacunków rządu wynika, że 26 tysięcy listonoszy Poczty Polskiej będzie musiało dotrzeć do co najmniej 14 milionów skrzynek pocztowych.
Głosowanie nie trwałoby jeden dzień, ale najprawdopodobniej aż trzy dni. - Nie może się zamknąć w godzinach jak przy wyborach tradycyjnych - przyznał w rozmowie z RMF wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
Co z osobami, które będą chciały głosować poza miejscem zamieszkania?
- Trzeba się zgłosić wcześniej, zgłosić swoje miejsce zamieszkania inne niż w rejestrze wyborczym i tak trzeba będzie zrobić również teraz. Można to zrobić drogą elektroniczną - wyjaśniał Sasin. - Nie są gotowe rozwiązania dotyczące odbioru pakietów wyborczych. Wypracowujemy to rozwiązanie. (...) Od wczoraj pracujemy nad tym, jak ten model wdrożyć - tłumaczył Sasin, zaznaczając przy tym, że "jest milion problemów, zadanie jest trudne". - Ale jest absolutnie wykonalne - ocenił.
- Będzie poprawka. Będzie można głosować korespondencyjnie. Nie trzeba będzie chodzić do lokalu wyborczego, bo nie będzie lokali wyborczych, tylko głosowanie korespondencyjne - wyjaśniał w czwartek w rozmowie z dziennikarzami Ryszard Terlecki, szef klubu PiS.
Sejm będzie głosował ws. zmian w Kodeksie wyborczym już w piątek. Sam pomysł organizowania wyborów w środku epidemii krytykuje nie tylko opozycja, ale także koalicjant PiS - Porozumienie Jarosława Gowina.
- Nie można dopuścić do wyborów w żadnym terminie, w którym spotęgowałoby to epidemię, tego żaden odpowiedzialny polityk nie zrobi - mówił wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego i przewodniczący Porozumienia w Rozmowie Piaseckiego.
Przeciwni są także samorządowcy. W ich imieniu m.in. Związek Miast Polskich zaapelował o przełożenie terminów wyborów na inny, bezpieczniejszy termin. Już samo przygotowanie wyborów, za które odpowiedzialne są samorządy, będzie naruszać nałożone przez rząd ograniczenia z związku z ryzykiem zakażenia koronawirusem.
Nawet jeżeli nie będzie lokali wyborczych, to przecież nadal będą potrzebne komisje wyborcze, które będą liczyć głosy. Jak w takich warunkach zorganizować obowiązkowe szkolenia dla członków komisji, jeżeli w ogóle będą jeszcze jacyś chętni do pracy w nich?
- Ludzie zachowują się racjonalnie. Wątpię, żeby chcieli ryzykować życie swoich i swoich najbliższych dla kilkuset złotych - mówi prezydent Piły, Piotr Głowski. - Zajmujemy się wyborami, które mogą zostać odwołane. Tymczasem zamiast o wybory powinniśmy pytać dlaczego państwo nie zadbało o bezpieczeństwo Polaków? Dlaczego nie zapewniło lekarzom, ratownikom i pielęgniarkom podstawowego sprzętu ochronnego? Dlaczego nieudolni rządzący w obliczu epidemii kupowali węgiel zamiast maseczek?
- Wybory muszą być odroczone w czasie – nie ma wątpliwości Franciszek Langner, legenda pilskiej Solidarności. - Wszelkie wybory wymagają debaty publicznej, równoprawnych szans dla wszystkich kandydatów na urząd, który ma znaczący wpływ na kształt i ustrój państwa, a zatem na życie Polek i Polaków tak dzisiaj, jak i w przyszłości. Urzędujący prezydent Andrzej Duda winien być pierwszym, który wystąpi z wnioskiem o przełożenie wyborów. Trzeba tylko trochę odwagi, honoru i szacunku dla współobywateli i samego siebie. Tych cnót pan prezydent nie ma. Złożył je u stóp Jarosława Kaczyńskiego.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?