Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na służbie poniżał i zastraszał wędkarza!

BLD
Archiwum
Po ubiegłorocznym, długim majowym weekendzie Grzegorz Miężalski z Rogoźna twierdzi, że do dzisiaj przeżywa traumę. Spokojny dzień, podczas którego postanowił wyjechać nad jezioro w Nienawiszczu i wędkować, zamienił się w koszmar.

Niepełnosprawny mężczyzna został obrażony, poniżony, a pod jego adresem padły groźby karalne, których autorem był... strażnik straży rybackiej.
– Jeden z trzech, którzy tego dnia podeszli do mnie i moich znajomych nie posiadał odznaki, a jednocześnie wezwał mnie do okazania dokumentów uprawniających do połowu. Otrzymał je ode mnie, jednak zażądałem, by okazał swoją legitymację służbową – opowiada Grzegorz Miężalski.

To co wydarzyło się kilkanaście minut później zmroziło zarówno mieszkańca Rogoźna, jak i jego kolegów wędkarzy.
– Gdy zakończyłem rozmowę ze strażnikami, poszedłem w okolice inne pomostu. Wówczas podszedł do mnie kolejny, tym razem umundurowany strażnik. Ubliżał mi w bardzo niewybredny sposób, straszył mnie szpitalem, pobiciem i poniżył w oczach kolegów. Odmówił mi okazania legitymacji – dodaje pan Grzegorz.
Poszkodowany w przeciągu kilku miesięcy próbował dochodzić sprawiedliwości w starostwie powiatowym, które jego zdaniem sprawę zbagatelizowało.

– W moim odczuciu sprawa była prowadzona w sposób tendencyjny i z osoby pokrzywdzonej starano się ze mnie zrobić winnego – tłumaczy mężczyzna.
Tymczasem starostwo sprawę pod koniec czerwca ubiegłego roku widziało inaczej. Jedyną karą jaką poniósł strażnik powiatowej społecznej straży rybackiej było... upomnienie i pouczenie o sposobie zachowania podczas pełnienia obowiązków nad wodą. „Stwierdzam, że w toku postępowania nie udało się sprawy załatwić polubownie i nie doszło do pogodzenia zwaśnionych stron. Bardzo żałuję, że tak się stało. Jedną z przyczyn, która to spowodowała jest zapewne konflikt personalny między stronami trwający już od wielu lat” - pisał w piśmie skierowanym do pana Grzegorza Andrzej Okpisz, wicestarosta obornicki.

Dlaczego strażnika, który zachował się skandalicznie nie odwołano? Jak twierdzi Grzegorz Miężalski, urzędnicy mieli przecież ku temu wszelkie przesłanki i dowody, łącznie z nagraniem z telefonu komórkowego, na którym wyraźnie słychać groźby kierowane pod jego adresem.
– Próbowaliśmy tę sprawę wyjaśnić – tłumaczy dziś Wojciech Kramer, inspektor wydziału rolnictwa, leśnictwa i ochrony środowiska w starostwie i powiatowy komendant PSSR. I dodaje: Nie jesteśmy instytucją, która zajmuje się prowadzeniem dochodzeń. Strażnicy, którzy zostali oskarżeni przez wędkarza tłumaczyli, że byli przez niego wcześniej zaczepiani i używał on wobec nich wulgarnego słownictwa. Poradziliśmy panu Miężalskiemu, by sprawę skierował do sądu.

Więcej na ten temat w piątkowym wydaniu gazety "Tydzień Obornicki"

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto