Niepełnosprawny mężczyzna został obrażony, poniżony, a pod jego adresem padły groźby karalne, których autorem był... strażnik straży rybackiej.
– Jeden z trzech, którzy tego dnia podeszli do mnie i moich znajomych nie posiadał odznaki, a jednocześnie wezwał mnie do okazania dokumentów uprawniających do połowu. Otrzymał je ode mnie, jednak zażądałem, by okazał swoją legitymację służbową – opowiada Grzegorz Miężalski.
To co wydarzyło się kilkanaście minut później zmroziło zarówno mieszkańca Rogoźna, jak i jego kolegów wędkarzy.
– Gdy zakończyłem rozmowę ze strażnikami, poszedłem w okolice inne pomostu. Wówczas podszedł do mnie kolejny, tym razem umundurowany strażnik. Ubliżał mi w bardzo niewybredny sposób, straszył mnie szpitalem, pobiciem i poniżył w oczach kolegów. Odmówił mi okazania legitymacji – dodaje pan Grzegorz.
Poszkodowany w przeciągu kilku miesięcy próbował dochodzić sprawiedliwości w starostwie powiatowym, które jego zdaniem sprawę zbagatelizowało.
– W moim odczuciu sprawa była prowadzona w sposób tendencyjny i z osoby pokrzywdzonej starano się ze mnie zrobić winnego – tłumaczy mężczyzna.
Tymczasem starostwo sprawę pod koniec czerwca ubiegłego roku widziało inaczej. Jedyną karą jaką poniósł strażnik powiatowej społecznej straży rybackiej było... upomnienie i pouczenie o sposobie zachowania podczas pełnienia obowiązków nad wodą. „Stwierdzam, że w toku postępowania nie udało się sprawy załatwić polubownie i nie doszło do pogodzenia zwaśnionych stron. Bardzo żałuję, że tak się stało. Jedną z przyczyn, która to spowodowała jest zapewne konflikt personalny między stronami trwający już od wielu lat” - pisał w piśmie skierowanym do pana Grzegorza Andrzej Okpisz, wicestarosta obornicki.
Dlaczego strażnika, który zachował się skandalicznie nie odwołano? Jak twierdzi Grzegorz Miężalski, urzędnicy mieli przecież ku temu wszelkie przesłanki i dowody, łącznie z nagraniem z telefonu komórkowego, na którym wyraźnie słychać groźby kierowane pod jego adresem.
– Próbowaliśmy tę sprawę wyjaśnić – tłumaczy dziś Wojciech Kramer, inspektor wydziału rolnictwa, leśnictwa i ochrony środowiska w starostwie i powiatowy komendant PSSR. I dodaje: Nie jesteśmy instytucją, która zajmuje się prowadzeniem dochodzeń. Strażnicy, którzy zostali oskarżeni przez wędkarza tłumaczyli, że byli przez niego wcześniej zaczepiani i używał on wobec nich wulgarnego słownictwa. Poradziliśmy panu Miężalskiemu, by sprawę skierował do sądu.
Więcej na ten temat w piątkowym wydaniu gazety "Tydzień Obornicki"
Kalendarz siewu kwiatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?