Na budynkach rzeszowskiego MOPS zawisły banery informujące o akcji protestacyjnej

- 3,6 tys. zł brutto tyle zarabia u nas pracownica z 20-letnim stażem i wyższym wykształceniem kierunkowym. Na rękę ta kwota jest o wiele niższa. Młodsi pracownicy dostają jeszcze mniej, bo 3,2 tys. zł brutto. O jakichkolwiek kredytach czy pożyczkach możemy zapomnieć, gdy w banku słyszą, jakie mamy wynagrodzenie – mówi Anna Chobel Przewodnicząca Podkarpackiego Związku Zawodowego Pracowników Pomocy Społecznej w Rzeszowie.

Mimo obietnic ze strony władz miasta, że to ta grupa zawodowa podlegająca miastu jako pierwsza otrzyma podwyżki, pieniądze na wyższe pensje trafiły do MPK.

Pracownicy MOPS zamierzają walczyć o swoje.

- Na początku usiądziemy do negocjacji z miastem, a jeśli te nie przyniosą efektu, to na 2 godziny odejdziemy biurek i łózek naszych podopiecznych, a następnie zorganizujemy referendum i jeśli otrzymamy zgodę to przystąpimy do strajku. To ostateczność i nie chcemy do tego dopuścić, ale - jak dotąd - nasze argumenty i prośby nie docierają do władz miasta – mówi Anna Chobel.

Jej działania popierają niemal wszyscy z 570 pracowników MOPS-u, czego dowodem jest liczna delegacja, która udzielała się w wieszaniu banerów.

Na 4 listopada zaplanowane jest spotkanie organizacyjne z mediatorem, kolejne odbędzie się już z władzami Rzeszowa. Ma w nich uczestniczyć prezydent Konrad Fijołek.

Miasto zdaje sobie sprawę z potrzeb pracownic MOPS-u.

- Cały czas analizujemy przyszłoroczny budżet. W 2023 roku pieniędzy dla samorządów nie będzie zbyt dużo. Mamy świadomość, że by dać jednej grupie, to komuś trzeba zabrać. Zmiany podatkowe spowodowały, że straciliśmy ponad 100 mln zł i tych pieniędzy teraz brakuje – tłumaczy Artur Gernand z Kancelarii Prezydenta Miasta Rzeszowa.

Strajkujących popierają rzeszowscy radni Prawa i Sprawiedliwości.

- Konsekwentny wzrost wynagrodzeń w takich jednostkach jak MOPS, żłobki czy Straż Miejska to jest zadanie, które miasto powinno traktować priorytetowo. W całej Polsce obserwujemy bardzo wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń. Również w miejskich jednostkach powinny wzrosnąć, jeśli zależy nam na wysokim poziomie usług publicznych - mówił kilka dni temu podczas konferencji prasowej Marcin Fijołek, szef klubu PiS w Radzie Miasta.

Jeśli sprawdziłby się czarny scenariusz i doszłoby do protestu automatycznie zostaną wstrzymane wszystkie świadczenia finansowe, którymi zajmuje się MOPS, nie będzie można prowadzić procedur niebieskiej karty, nie będzie mogła być realizowana piecza zastępcza, 200 opiekunów środowiskowych odejdzie od łóżek potrzebujących, osoby bezdomne zostaną bez pomocy, nie będzie można również zorganizować pogrzebów osób samotnych bądź bezdomnych. Miejski ośrodek interwencji kryzysowej pozostanie bez zarządu, podobnie jak przestaną funkcjonować ośrodki wsparcia.

-To jest ostateczność i mam nadzieje, ze do niej nie dojdzie. Przy takich płacach młodzi się nie garna do zawodu, a jak rozmawiam z koleżankami po fachu z innych gmin to zarabiają często na tym samym stanowisku od 1,5-2 tys. więcej - tłumaczy determinacje pracowników rzeszowskiego MOPS Anna Chobel.