Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miłość i Śmierć. Felieton Stanisława Dłuskiego

Stanisław Dłuski
Każdy z nas staje w życiu przed zasadniczym wyborem, czy wybrać kulturę śmierci, czy kulturę miłości (miłosierdzia)? Profesor Wojciech Roszkowski w znakomitej książce „Roztrzaskane lustro. Upadek cywilizacji zachodniej” (2019) zauważa, że wielkim problemem naszych czasów jest usuwanie śmierci z pola refleksji moralnej i negatywny stosunek do wszelkiego życia. Tę negację życia w brutalny i tragiczny sposób widzimy dzisiaj na Ukrainie, ale na Zachodzie to aborcja czy eutanazja. W świecie współczesnym życie straciło swoją wartość. Zasadne staje się zatem pytanie, czy taka cywilizacja może przetrwać?

Pojęcie „cywilizacji śmierci” czy „kultury śmierci” pojawiło się dawno u takich myślicieli jak Friedrich Nietzsche, Martin Heidegger, Jan-Paul Sartre czy Emil Cioran. Jan Paweł II w encyklikach „Centessimus annus” (1991) czy „Evangelium vitae” (1995) wskazuje na źródło tej „kultury śmierci”, jest to efektem – czytamy – „sceptycznej postawy wobec samych fundamentów poznania i etyki”, dlatego dzisiaj coraz trudniej „zrozumieć w pełni sens istnienia człowieka”. Tam, gdzie gubimy sens i cel życia wszystko staje się możliwe, negacja wszelkiego sytemu wartości obnaża nihilizm XX i XXI wieku. Dotyczy to zarówno Wschodu, jak i Zachodu. Nawet jeśli utrzymujemy rytuały religijne, świąteczne, to jednak nie ma w tym pogłębionej duchowości, skupienia się nad Słowem, Prawdą, drugim człowiekiem. Istotą staje się stół obficie zastawiony, prezenty i życie w świecie wirtualnym.

Już Nietzsche wychwalał rozkosz, żądzę władzy i samolubstwo, z tego moim zdaniem zrodziła się „cywilizacja egoizmu”. Gurley Brown (1922-2012) uznawała wprost seks, pieniądze i sukces za najwyższe dobra. W 1962 roku opublikowała książkę „Seks i singielka”, która sprzedała się w nakładzie dwóch milionów egzemplarzy w ponad 30 krajach i nadal się sprzedaje, to pokazuje co dzisiaj na rynkach się ceni. Ta pogoń za pieniądzem i sukcesem dotyczy również nas wszystkich.

W tych ciężkich dniach wojny Polacy w swojej większości dali jednak niezwykłe świadectwo miłości i miłosierdzia. Starożytni Grecy nazywali to agape, „najwyższa forma miłości, miłość braterska, dobroczynność, miłość Boga do ludzi i ludzi do Boga”. Bez wielkiej pychy, z całą pokorą, ale czy z Polski nie płynie właśnie świadectwo na cały świat i spełnienie nauczania św. Pawła, „jedni drugich brzemiona noście”. Może to wielka nadzieja na przemianę duchową nas wszystkich. Dawanie świadectwa w tych trudnych dniach może przynieść owoce na przyszłość, dla narodu polskiego i narodu ukraińskiego. Może też Europa zrozumie, że jedyna droga do pokoju i dobrobytu to odrzucenie „kultury śmierci”, to przywrócenie człowiekowi wiary w życie wieczne, w miłość miłosierną, to również uznanie prawa człowieka do życia od poczęcia do naturalnej śmierci.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto