Pewex w Rzeszowie. Powiew Zachodu
Aby w ponurych latach PRL-u przenieść się w Rzeszowie w lepszy, kolorowy świat, wystarczyło wejść do jednego z kilku Peweksów. Były to specjalne sklepy, w których sprzedawano zagraniczne i trudno dostępne na rynku towary.
Można je było kupować wyłącznie za dewizy (dolary lub specjalne bony). Takie Peweksy mieściły się choćby przy ul. Obrońców Stalingradu (dzisiaj Hetmańska) czy w pobliżu Zakładu Doskonalenia Zawodowego przy Lwowskiej (dawna Lenina).
- Tylko w Peweksie mogłam kupić synkowi czekoladę z orzechami (z tzw. okienkiem) albo samochód Alfetta Spider z otwieranymi drzwiczkami i ludzikiem w środku - wspomina pani Monika.
Po wejściu do Peweksu obywatel PRL-był oczarowany pięknie opakowanymi artykułami żywnościowymi, (kto z nas nie pamięta pachnących Donaldów, czyli kultowych gum do żucia sprzedawanych z kolorowymi historyjkami z kaczorem Donaldem i Myszką Miki), markowymi ciuchami (Teksasy czyli oryginalne dżinsy), sprzętem RTV, szynką konserwową w słynnych czerwonych puszkach z Krakusa, ziemnymi orzeszkami (których dzisiaj na pęczki).
Ach ten zapach pieczywa na 3 Maja
Dawne sklepy w Rzeszowie. Po mięso do kolejki w Delikatesach
Przy ul. 3 Maja, tu gdzie dzisiejsza Paniaga, były społemowskie Delikatesy, gdzie gawiedź ciągnęła po słodycze albo na stoisko mięsne. I choć towaru powszechnie brakowało, to w Delikatesach zwyczajną czy szynkową można było dostać (jeśli swoje odstałeś w długiej i krętej kolejce).
Niedaleko, między sklepem Lukullus a jubilerem, już z daleka zapachem kusiły słynne francuskie bagietki. Zaś naprzeciw Delikatesów w Składnicy Harcerskiej panowała kolekcjonerska gorączka. Przy odrobinie szczęścia można było kupić wspaniałe kolejki Piko, tory semafory i cały osprzęt kolejowy.
Swój urok miały kolorowe samochody i czołgi (Made in CSRS) na baterie, z otwieranymi drzwiami i bagażnikiem albo - to w Peweksie - przedmiot marzeń wielu chłopców - tzw. resoraki z otwieranymi drzwiczkami.
W składnicy można było nabyć modele samolotów do sklejania (tupolewy LOT-owskie), czołgi czy statki (słynna Aurora) klejone hermolem (na który łakomiła się również garstka "wąchaczy").
Kultowe sklepy w Rzeszowie. Coś dla melomana. Do Bestu albo na bazar
Przy ul. Jagiellońskiej przez długie lata znajdował się antykwariat, w którym od czasu do czasu pojawiały się prawdziwe białe kruki: Trylogia, komiksy z przygodami kapitana Milicji Obywatelskiej Żbika, komiksy Tytusa, Romka i Atomka, Kajko Kokosza, czy też pozycje Ericha von Danickena.
Niedaleko antykwariatu fani muzyki okupowali sklep muzyczny Best w poszukiwaniu kaset magnetofonowych z ulubionymi zespołami (odtwarzanych w pamiętnych Kasprzakach i Grundingach).
Deficytowym towarem w latach 80. były także nie nagrane kasety gorzowskiego Stilonu: "60" i "90". Melomani zaglądali również do Fono-kramu przy ul. 3 Maja.
Handel na bazarze. Prosto z leżanki
Płyty kupowało się też prosto z leżanek przy Podpromiu. Bo tam kiedyś odbywał się taki handel, jak dziś na giełdzie samochodowej albo na Dworaka. A wcześniej jego lokalizacja była przy Lisiej Górze, tam gdzie obecnie jest parking WSK.
W tamtych czasach nie lada sztuką było dorwać dobry sprzęt rtv. Obowiązkowo trzeba było zaglądać do Domaru na rogu Jagiellońskiej i Zygmuntowskiej, albo do PREDOMU na Rejtana.
Jak już jesteśmy przy tematach rozrywkowych... Panowie, pamiętacie słynny monopolowy Bunkier przy ul. Kopernika? Trzeba przyznać, kolejki były długie, ale sprawnie szło. Każdy wiedział co brać, bo specjalnego wyboru nie było.
Niedaleko Bunkra przy Kopernika swój raj miały dzieci - sklep Miś Uszatek. Innym dobrym sklepem z zabawkami był Bolek i Lolek, niedaleko byłego Kina Mewa przy Dąbrowskiego.
Z dziewczyną na lody do Horteksu
Przy Słowackiego, w budynku w którym dzisiaj mieści się Instytut Pamięci Narodowej, znajdował się słynny Hortex. Tu chłopcy prowadzili dziewczyny na lody Ambrozja i sok pomarańczowy. W przestronnym lokalu z kawiarnią na górze i na dole można było zjeść wiele cukierniczych smakowitości.
Kto chciał się modnie ubrać, mógł podjechać na ul. Dąbrowskiego do Modekstry, gdzie szyto płaszcze i kurtki ze skóry na miarę, do Telimeny na 3 Maja, albo Mody Polskiej przy Sobieskiego (dawna 1 Maja).
W czasie kryzysu na przełomie lat 70. i 80. w sklepach spożywczych na półkach stał tylko ocet. Władza wprowadziła reglamentację towaru - kartki niemal na wszystko: mięso i wędliny, cukier, kaszę, mąkę, masło, słodycze, papierosy, alkohol, środki czystości, buty.
Gdy pojawił się towar, ludzi tłoczyli się w długich kolejkach, a panie sprzedawczynie odcinały nożyczkami z kartek głodowe racje.
Jak wspominają starsi mieszkańcy Rzeszowa, w tamtych czasach najbardziej szanowanymi obywatelkami w mieście były panie ekspedientki. Warto było zawrzeć z nimi głębszą znajomość, bo czasami wpadało coś dostać "spod lady".
Ci, którzy mieli dobry wywiad, już nocą ustawiali się w kolejkach przed sklepami, gdzie miano "rzucić" towar.
Choćby pierwszy lepszy przykład - sklep papierniczy Paulinka znajdujący się przy Dąbrowskiego. Te niebotyczne kolejki za... papierem toaletowym!
ZOBACZ TEŻ: Kino Zorza na skraju upadłości. Prosi mieszkańców Rzeszowa o pomoc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?