Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kulinarne Eureki, czyli blog inspirowany smakami świata

#Katarzyna Mularz
Blog „Kulinarne Eureki” to efekt wielu lat podróży i doświadczania kuchni na różnych kontynentach. Miał być książką kucharską, stał się pomysłem na życie.

Aneta i Dawid poznali się ponad 11 lat temu w sieci. Oboje niezależnie od siebie, od dzieciństwa marzyli o wyjeździe do Australii. Realizując to pragnienie, w Melbourne spędzili dwa i pół roku, które odmieniło ich życie. Australia, wbrew pozorom, nie jest idylliczną enklawą na końcu świata. Blogerzy wielokrotnie podkreślają, że nigdy wcześniej i później tak ciężko nie pracowali. Z drugiej strony mogli jednak do woli korzystać z uroków bodaj najlepszych produktów na świecie.

- Tam po raz pierwszy zjedliśmy wiele niesamowitych rzeczy, poznaliśmy nowe smaki, przyprawy, techniki gotowania. Tam też do końca otworzyły się nam oczy na to, co nazywamy polską kuchnią, choć w rzeczywistości nią nie jest - opowiada Aneta.

- Polską kuchnią interesowałem się długo i intensywnie. Dotarłem do jej początków i nie waham się stwierdzić, że nie istnieje coś takiego, jak kuchnia polska - taka prawdziwie nasza, a nie czerpiąca z jadłospisów ościennych nacji. Bo polska kuchnia to głównie dary lasu: grzyby, dziczyzna. Ile z tego zostało nam w codziennym menu? Chyba tylko bigos - dopowiada Dawid.

Spokojna jak Macedonia

Pomysł na bloga dojrzewał w nich długo, a na dobre rozwinął się w Macedonii. Po kilkudziesięciu miesiącach na Antypodach i krótkim epizodzie na Wyspach Brytyjskich, słupszczanka i rzeszowianin postanowili się przeprowadzić.

- W Anglii nie wytrzymaliśmy długo. Głównie z uwagi na jakość tamtejszych produktów i kuchni. Może to wydawać się śmieszne, ale dla nas ma to ogromne znaczenie. Pomyśleliśmy wtedy: a może Bałkany? - opowiada Aneta.


Zobacz przepisy polecane przez Anetę i Dawida:
- Sernik brownie
- Ciftlik tavasi, czyli tureckie śniadanie

W Skopje zaczęła rozrastać się ich i tak już rozbuchana książka kucharska. Wtedy postanowili przenieść ją do sieci. Cechą charakterystyczną wszystkich prezentowanych przepisów miał być brak glutenu.

- Podczas jednego z przyjęć u znajomych spotkaliśmy ludzi, którzy opowiadali o swojej bezglutenowej diecie. Potraktowaliśmy to jak wyzwanie i postanowiliśmy spróbować. Dzięki temu przypadkiem dowiedzieliśmy się, że oboje słabo go tolerujemy. Zmiana diety miała niebagatelny wpływ na nasze samopoczucie, pracę, a nawet relacje między sobą - tłumaczy Dawid.

Oczy szeroko otwarte

Chrupiące tacos z rybą, bakłażan duszony w pomidorach z jajkiem, curry wieprzowe z ciecierką - przepisy jakie publikują na stronie są bardzo różnorodne, choć oboje zapewniają, że nie gotują „pod bloga”.

- Wszystko sprowadza się do tego, żeby udowodnić, iż gotowanie to nie jest brzemię. Chcemy pokazać, że dobre jedzenie wymaga mniej czasu, pieniędzy i umiejętności niż jedzenie byle jakie. Np. mieliśmy fazę na stir-fry - to metoda szybkiego smażenia, dzięki której jedzenie zachowuje kolor i chrupkość. Jak porównuję to z długo gotowanymi bladymi jarzynami, którymi karmiono mnie w dzieciństwie, naprawdę zastanawiam się, co takiego warzywa zrobiły Polakom, że je tak traktujemy? - śmieje się Dawid.

- Podróże uświadomiły nam, jak bardzo ta nasza codzienna kuchnia jest nudna. Przyjaciel pracujący na Zachodzie opowiadał, że koledzy z pracy pytali go: „stary, co jest nie tak z twoimi lunchami, dlaczego one są takie smutne?” Wtedy otworzyły nam się oczy. Dlatego, wraz z naszą przyjaciółką Anią, autorką wielu przepisów na naszym blogu i asystentką szefa kuchni w Luksemburgu, zachęcamy czytelników do ciągłego próbowania nowości. Dzisiaj zjadłeś grochówkę, to może jutro sushi albo coś hinduskiego? - proponuje Aneta.

Tęsknota za krewetkami

Pewnego dnia Dawid poinformował Anetę, że nie chce już mieszkać w Macedonii. Oboje tęsknili za bliskością morza, nie bez znaczenia było też podejście Macedończyków do zwierząt, którego nie akceptowali. W ten sposób wylądowali za miedzą - w Czarnogórze. W sumie na Bałkanach spędzili dwa lata.

- Ciężko nam usiedzieć na miejscu, ciągle poszukujemy nowych wrażeń, dlatego w końcu uznaliśmy, że czas na przeprowadzkę - tłumaczy Dawid.

Celem miała być Praga. Po drodze postanowili jednak odwiedzić znajomych w Rzeszowie. Wizyta w mieście się przeciągała, a do nich coraz bardziej zaczął przemawiać pomysł, że może by tu zostać na stałe?

- Koleżanka namówiła mnie, żebym poszła na rozmowę kwalifikacyjną do firmy, która właśnie się rozwijała. Podeszłam do tego na luzie i dostałam tę pracę. To przypieczętowało decyzję o zamieszkaniu w Rzeszowie - opowiada dziewczyna.

Przy okazji rozpędu nabrały prace przy blogu „Kulinarne Eureki”. Na początku para dużo wysiłku włożyła w część technologiczną strony, regularne posty zaczęły pojawiać się nieco ponad rok temu.

- Teraz blog to bardzo ważny element naszego życia. Zaczęliśmy go z tą myślą, że to może być rodzaj biznesu, ale na razie droga do tego daleka. Mamy grupę wiernych czytelników i chcemy, żeby każda zmiana służyła przede wszystkim im. Dlatego część komercyjną chcemy wprowadzać w bardzo przemyślany sposób - tłumaczą.

Trzeba podejmować dobre decyzje

Oprócz strony, blogerom marzy się także organizacja w mieście warsztatów gotowania i pewne „rozruszanie” lokalnego środowiska kulinarnego.

- Co trzeba robić w życiu, żeby móc zmieniać miejsca zamieszkania, tak jak wy? - pytam.
- Podejmować dobre decyzje - mówi Dawid.
- Nie pozwalać, aby strach nas powstrzymywał - kwituje Aneta.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto