Zima i śnieg to zjawisko niewidziane w Rzeszowie od kilku lat. Gdy więc temperatura spadła nawet do kilkunastu stopni poniżej zera, co było nie lada ciekawostką szczególnie dla młodszych, w świetle teorii o globalnym ociepleniu, nic więc dziwnego, że tu i ówdzie pojawiły się niewidziane od dawna bałwany. Jednym z takich miejsc był dziedziniec I Liceum Ogólnokształcącego.
Historia bałwanów w I LO w Rzeszowie
Najpierw pojawił się "bałwan klasyczny".
- Odwiedził nas dzisiaj niespodziewany gość - odnotował dyrektor Piotr Wanat, zamieszczając na Facebooku zdjęcie.
"Bałwan klasyczny" był klasyczny. Na głowie wiaderko, nos z marchewki, z boku rózga.
Dzień później obok niego stanęła bałwanica. W wersji bardziej tekstylnej.
Dacie wiarę, wychodzę z pracy a tu... - relacjonował Piotr Wanat.
Kolejnego dnia doszły dwa bałwaniątka.
2+2 - jestem pod wrażeniem - odnotował dyrektor.
Na dziedzińcu I LO stanęła więc cała bałwania rodzina – ojciec, matka oraz dwoje bałwaniątek.
- I tutaj pojawia się sedno całej sprawy. Czworo tych sympatycznych postaci, odzianych dodatkowo w czapki i szaliki - w końcu bałwanom także jest zimno - pojawiło się tak samo tajemniczo, jak tajemniczo znikło - zauważa Michał Żarski, polonista w I Liceum Ogólnokształcącym w Rzeszowie. - Nie jest do końca jasne, czy ktoś je ulepił, czy pojawiły się samoistnie jako fenomen podkreślający niezwykłość nadejścia zimowej aury. Fakt, że pojawiły się w sąsiedztwie szkoły, może mieć związek z przedłużającym się zdalnym nauczaniem; być może również przyroda ma dosyć trwających w nieskończoność restrykcji, a w ten sposób daje wyraz swojemu niezadowoleniu?
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?