Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kiedyś pączki nadziewano słoniną - przeczytaj o tradycjach związanych z pączkami

Anna Janik
Krzysztof Kapica
Przesąd głosi, że temu, kto dziś nie zje pączka, nie będzie się wiodło przez cały rok. Warto się zatem skusić. Przeczytaj o tradycjach związanych z pączkami i Tłustym Czwartkiem.

Skąd wzięła się tak lubiana dziś tradycja objadania się smażonymi kulkami ciasta? Tłusty czwartek był początkiem mięsopustów i zapowiedzią ostatnich dni karnawału. Sama nazwa "karnawał" pochodzi z włoskiego zwrotu "carne vale", oznaczającego pożegnanie mięsa.

- Tradycja chrześcijańska podaje z kolei inne pochodzenie tego słowa, czyli "nawał kar", które mają spotkać człowieka w okresie zbliżającego się postu - tłumaczy Emilia Jakubiec-Lis z Muzeum Etnograficznego w Rzeszowie.

Karnawał pojawił się w Polsce w XVI w. wraz z dworem królowej Bony i szybko zyskał popularność. Był to okres szalonych zabaw, maskarad i biesiad, które szczególnie hucznie obchodziły kręgi szlacheckie i mieszczańskie. Sam zwyczaj jedzenia pączków w tłusty czwartek nie jest do końca znany. Mówi się, ze na stół polski przybył ze wschodu lub z Wiednia. Inne źródła zwyczaj spożywania pączków, podobnie jak samą tradycję karnawału, wywodzą ze starożytności, kiedy zwyczajowo zajadano się tłustymi potrawami.

Z kolei we Francji, Niemczech i Anglii zakorzeniła się tradycja tłustego wtorku, obchodzonego w przeddzień Środy Popielcowej, kończącej karnawał. W ten dzień po ulicach Paryża paradowano z ustrojonym tłustym wołem, któremu towarzyszyła orkiestra i przebierańcy. Zwyczaj ten miał nawiązywać do rzymskich procesji ofiarnych.

- Nie jest to więc tradycyjnie polski zwyczaj, niemniej dzięki naszym cukiernikom z powodzeniem przyjął się w tradycji zapustnej - mówi Emilia Jakubiec-Lis. -Ciekawe jest to, że nigdzie na świecie tradycja tłustego czwartku nie była obchodzona tak hucznie i w takiej formie jak w Polsce.

Bo już w XVI wieku pączki były w Polsce bardzo popularne, choć sposobem wykonania zdecydowanie różniły się od tych, jakie znamy dzisiaj. Pączki pierwotnie powstawały z ciasta chlebowego, które obficie nadziewano skwarkami, słoniną i smażono na smalcu.

Chrust koniecznie ze spirytusem

W śród ludności wiejskiej spożywano mniej wyszukane ciasta. Na Mazowszu popularne były pampuchy wykonane z ciasta drożdżowego, na wschodnich terenach bliny i racuchy, a na Podlasiu bałabuchy. Wykwintności i delikatności w smaku pączki nabrały w XVII wieku, przypominając te, które znamy dzisiaj. Innym karnawałowym przysmakiem, który w staropolskiej kuchni nazywano chrustem były różnego rodzaju ciasta biszkoptowe, lane lub drożdżowe smażone w głębokim tłuszczu (smalcu lub maśle), koniecznie z dodatkiem odrobiny spirytusu. Dziś znane są jako faworki.

Rekordzista zamawia 600 pączków

W przygotowywaniu słodkich kul od lat specjalizuje się Radosław Rak, który prowadzi swoją cukiernię w Zaczerniu. Średnio w tłusty czwartek sprzedaje 24 tys. pączków. Prace zaczynają się tu już w środę w nocy, a w gotowości jest cała 15-ososbowa załoga.

- Cały zakład staje na głowie. I to dosłownie, bo żeby zmieściło się więcej smażalników robimy przemeblowanie - opisuje Radosław Rak. - Smażymy całą noc aż do rana, bo wiadomo, że najlepiej smakują świeże, jeszcze ciepłe pączki - uśmiecha się znany cukiernik. Jak zdradza, ulubionym przysmakiem rzeszowian są pączki z lukrem, ale nie brakuje też zwolenników budyniu, adwokata i czekolady. Pączkowy rekordzista?

- Od lat mam takiego stałego klienta, który w tłusty czwartek jako pierwszy pojawia się w zakładzie i zamawia 600 pączków - uśmiecha się Radosław Rak. - Nie, nie je ich sam. Prowadzi własną firmę i rozdaje pracownikom - dodaje.

I zaznacza, że sekretem dobrego pączka są prawdziwe domowe składniki, bez spulchniaczy i polepszaczy.
- My żadnej chemii nie stosujemy. Żeby ciasto wyrosło, dajemy mu po prostu czas na tzw. garowanie. Jeśli w pączki wkłada się serce i dba, jak o kobietę, zawsze wyjdą pyszne - śmieje się pan Radosław.

Wyślij pączka do Afryki

W tym roku, jedząc pączki można też pomóc potrzebującym. Specjalne, "afrykańskie" pączki, od których rośnie nie brzuch, ale serce będzie można kupić w kawiarni "Niebieskie Migdały".
Pieniądze zebrane z ich sprzedaży trafią do Republiki Środkowoafrykańskiej i Czadu, gdzie pracują polscy misjonarze. W akcji uczestniczą też parafie i 25 podkarpackich szkół. W ubiegłym roku koordynujący akcję księża kapucyni zebrali ponad 291 tys. zł. Za tę kwotę wysłali do Afryki 5,5 ton żywności, a także maty, lampy i leki. Udało się nawet odbudować kilka wiosek. W tym roku organizatorzy chcą zebrać 410 tys. zł, za które ma powstać m.in. 3 szkoły, punkt socjalny i kaplice.

Katarzyna Bosacka radzi, jakich pączków nie powinniśmy kupować/ Źródło:Dzień Dobry TVN/x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto