Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Katarzyna Gromadzka: Wolałabym świat bez reklam [ROZMOWA]

Jaromir Kwiatkowski
Fot. Robert Ceranowicz
Rozmowa z Katarzyną Gromadzką, pochodzącą z Rzeszowa, występującą obecnie w reklamie jednej z największych sieci drogeryjnych w Europie.

Jak się trafia do reklamy znanej sieci?
Do tej konkretnej reklamy, podobnie jak do wszystkich innych, trafiłam z castingu. Oczywiście najpierw warto zapisać się do jakiejś agencji aktorskiej czy reklamowej. Ja byłam w takiej agencji od 2017 roku. Rok temu, na pierwszy casting do tej sieci przyjechałam trochę zniechęcona, bo minął już miesiąc od czasu, kiedy wysłałam swoje zgłoszenia (wcześniej robiłam zdjęcia, nagrywałam filmiki) i… nikt się nie odzywał, nie byłam zapraszana na spotkania z reżyserami. W końcu nadarzył się ten casting, wysłałam na niego swoje materiały, ale na nic się nie nastawiałam. Weszłam do studia, poproszono mnie, żebym powiedziała tekst postaci, która gra w tej reklamie główną rolę. Nie byłam na to przygotowana, ponieważ byłam przekonana, że startuję do roli epizodycznej – koleżanki głównej bohaterki. Powiedziano mi, że nie i że jestem brana pod uwagę jako kandydatka do głównej roli. Wtedy wszystko się odwróciło. Pamiętam, że na castingu była super atmosfera. Od razu powstała chemia między mną a ekipą, nigdy nie czułam się tak dobrze na żadnym castingu. Kiedy wyszłam po nagraniu, miałam dobre przeczucia. Zadzwonili na drugi dzień, że wygrałam ten casting. Potem były kolejne reklamy dla tej sieci, przedłużyli mi kontrakt. Był też taki pomysł, że będę twarzą tej sieci na wyłączność, ale ostatecznie tej wyłączności ta sieć nie wykupiła, więc mogę grać w reklamach innych marek.

Pochodzisz z Rzeszowa, ale od jakiegoś czasu mieszkasz w Warszawie.
Chciałam brać udział w większej liczbie castingów, być bardziej dostępna, bo czasami castingi czy drugie etapy są ogłaszane z dnia na dzień. Producenci też chętniej wybierają tych, którzy są na miejscu. Często zastrzegają, że tylko osoby z Warszawy mogą się zgłaszać do jakichś projektów.

Czy udział w reklamach to może być pomysł na życie? Czy da się z tego wyżyć?
Znam osoby, które żyją tylko i wyłącznie z reklam. To jest dobrze prosperujący rynek, są proponowane bardzo duże gaże aktorom, epizodystom, w ogóle wszystkim wykonawcom. Tak, może to być sposób na życie. Osoby, które mieszkają w Warszawie, często w bardzo młodym wieku, jako dzieci, są prowadzone przez rodziców na różne castingi.

A ty chciałabyś, żeby to był twój sposób na życie?
Nie. Chcę zostać aktorką, dlatego zmieniłam agencję. Moja obecna agencja proponuje mi role w filmach, serialach. Moje materiały zostały wysłane do Gildii Reżyserów Polskich i bardzo liczę, że niedługo pojawią się ciekawe projekty, w których będę mogła uczestniczyć. Reklamy to fajna przygoda, ale jednak nie zaspokoją kogoś, kto ma ambicje, jest głodny sukcesu, chce tworzyć bardziej skomplikowane kreacje. W reklamach jestem po prostu ładną, uśmiechniętą dziewczyną; to wszystko.

Czy jest taka reklama, w której nigdy nie wzięłabyś udziału? Nawet gdyby dawali dużą gażę?
Hmmm… Na razie nie dostałam takiej propozycji. Dostałam natomiast propozycję zagrania epizodycznej roli prostytutki w serialu, lecz ją od razu odrzuciłam. Myślę, że swój wizerunek trzeba kreować w sposób mądry, a ponadto niektóre marki zastrzegają, że nie chcą osób, które kojarzą się z reklamami jakichś chorób, alkoholi itp.

No tak, nawet w reklamach nie warto dać się zaszufladkować. To zapytam inaczej: czy zareklamowałabyś produkt, do którego nie jesteś przekonana?
Nie podchodzę do tego personalnie, traktuję to jako zarobek. Z wykształcenia jestem śpiewaczką operową, więc chciałabym się promować w teatrach operowych czy innych placówkach kulturalnych. No ale trzeba grać w to, w co się wygrywa, więc na razie robię te reklamy.

Czy nakręcanie reklam jest zajęciem mozolnym? Kiedyś w Sandomierzu widziałem, jak kręcono dwie sceny do jednego z odcinków „Ojca Mateusza”. Byłem zaskoczony, jak mozolne jest to zajęcie. Wielokrotnie powtarzane duble itd.
Zgadzam się, że na planach seriali czy filmów jest to irytujące. Byłam kiedyś na planie serialu i wtedy nabrałam szacunku do aktorów. Nagrywanie kolejnych dubli rzeczywiście jest, jak to pan nazwał, mozolne. W reklamie wszystko dzieje się szybciej. Poznaję obsadę, jestem z tymi ludźmi dwa dni na planie, wszyscy starają się, by poszło sprawnie. Czysta przyjemność. Polecam wszystkim. (śmiech)

Ile się zarabia za reklamę?
Standardowe stawki wynoszą 1500 zł za dzień zdjęciowy. Do tego dostaje się jeszcze – w zależności od marki, zasięgu itp. – wynagrodzenie za wykorzystanie wizerunku. Wynosi ono w granicach od 2 do 20 tysięcy.

O gażach najpopularniejszych aktorów krążą legendy. Ale rozumiem, że są to gaże gwiazdorskie.
Wiadomo. Gwiazdy mają już swoje indywidualne stawki. Te stawki, które podałam, są dla przeciętnej osoby. Bo reklamy są dla wszystkich, nie tylko pięknych, szczupłych i zgrabnych.

Reklama z tobą w roli głównej idzie w telewizji dość często. W dzień nagrania tego wywiadu widziałem ją kilkakrotnie w czasie kwadransa. Czy taka reklama daje rozpoznawalność np. na ulicy?
Nie zdarzyło mi się, aby ktoś do mnie podszedł z tego powodu, że mnie widział w reklamie. Nawet kiedy chodzę po sklepach tej sieci nikt mnie nie zaczepia, włącznie z paniami ekspedientkami. Miłe jest to, gdy rodzina czy znajomi powiedzą, że mnie widzieli, podeślą zdjęcie. Sama też nie zwracam uwagi na takie reklamy, więc nie dziwię się, że ludzie nie reagują.

Bo w reklamie chodzi przede wszystkim o to, by zachęcić ludzi do kupienia danego produktu.
Tak. A nie o to, żeby wypromować modelkę. (śmiech)

Masz świadomość, że reklama posługuje się technikami manipulacji?
Tak. Nie zgadzam się z taką ideą reklamy, to jest mój zgrzyt wewnętrzny. Ale powiem tak: obserwuję na YouTube wartościowe kanały, np. katolickiego charyzmatyka Marcina Zielińskiego. Promuje takie wydarzenia jak „Chwała Mu” czy koncerty muzyki uwielbieniowej. Pomiędzy tymi filmikami umieszcza reklamy, dzięki czemu może zbierać środki na kolejne, większe, fajne projekty. Tak to sobie próbuję racjonalizować, ale wolałabym świat bez reklam.

Wtedy straciłabyś zajęcie. (śmiech) Wspomniałaś, że uczyłaś się na śpiewaczkę operową. Chcesz jednak spróbować swoich sił w aktorstwie. A co ze śpiewem?
Została mi do obronienia magisterka – wyśpiewanie dyplomu na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie. Może kiedyś do tego wrócę. Ale to, co mam w tej chwili w planach, to założenie swojego lub dołączenie do jakiegoś fajnego zespołu uwielbieniowego. Chcę służyć w Kościele i nie tylko, zbliżać ludzi do Boga. Pieśni uwielbieniowe są świetną formą do tego, by doświadczać Ducha Świętego. Tym się teraz chcę zajmować, jeżeli chodzi o ekspresję wokalną.

Pochodzisz z wielodzietnej rodziny, masz siedmioro rodzeństwa. Jak to wpłynęło na ciebie, twoją postawę życiową, stosunek do świata, chęć pokazania swoich talentów?
W takiej dużej gromadce trzeba znaleźć swoje miejsce. Przyznam szczerze, że od dziecka byłam traktowana nieco inaczej. Miałam dużo talentów i z pomocą rodziców rozwijałam każdy z nich. Przynosiłam do domu medale z mistrzostw świata w tańcu, liczne dyplomy z konkursów teatralnych czy muzycznych. Miałam silną pozycję wśród domowników, co dawało mi odwagę w świecie zewnętrznym. Może stąd wzięła się moja śmiałość i swoboda przed kamerą - kluczowa w pracy na planie reklamowym.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Katarzyna Gromadzka: Wolałabym świat bez reklam [ROZMOWA] - Nowiny

Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto