Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jeden szpital, jeden organizm, jedno wielkie zadłużenie? Co z łączeniem lecznic w Sanoku, Lesku i Ustrzykach Dolnych?

Dorota Mękarska
Dorota Mękarska
fot. arch. SP ZOZ w Lesku
Robert Płaziak, dyrektor SP ZOZ w Lesku zapytał publicznie, kiedy dojdzie do połączenia szpitali w Sanoku, Lesku i Ustrzykach Dolnych. Żaden z decydentów mu nie odpowiedział, bo sprawa nie jest łatwa.

– Należy połączyć. Jeden organizm. Jedna sprawa – przekonywał dyr. Płaziak.

Idea połączenia trzech szpitali narodziła się co najmniej kilkanaście lat temu, bo już wtedy dało o sobie znać zjawisko depopulacji regionu. Spaliła jednak na panewce, z uwagi na fakt, że wiązałoby się to z reorganizacją lecznic, tak by nie dublowały się poszczególne oddziały. W obawie przed reakcją społeczną odstąpiono od tego projektu.

Temat odżył na początku obecnej kadencji. Na przeszkodzie stanęły jednak przepisy. Nie było narzędzi prawnych, które by to umożliwiały. Mimo to udało się doprowadzić do zacieśnienia współpracy między szpitalem w Sanoku i Ustrzykach Dolnych. Ten ostatni utworzył Zakład Opieki Leczniczej i przejął z Sanoka opiekę nad pacjentami długoterminowymi.

Czas pandemii dla szpitala w Lesku i Ustrzykach nie był łaskawy. Sanocki, jako szpital jednoimienny, wyszedł na covidzie najlepiej, ale i tak jego dyrekcja zamierza zaciągnąć kredyt w kwocie 10 mln zł, by „opędzić” kwestię podwyżek dla personelu.

Stanisław Chęć, starosta sanocki, nie robi jednak z tego powodu tragedii. Dużo bardziej interesuje go, jakie długi ma szpital w Lesku, które po konsolidacji wpadłyby do wspólnego worka.

Zamiast o połączeniu szpitali starosta Chęć chciałby rozmawiać z leskimi decydentami o zawiązaniu współpracy. Jego zdaniem po sąsiedzku mogłoby działać Centrum Zdrowia Psychicznego, które przejęłoby oddział psychiatrii dziennej z Sanoka i oddział uzależnień.

Marek Andruch, starosta bieszczadzki, jest jeszcze dużo bardziej ostrożny, niż sanocki.

– Na razie próbujemy poukładać nasz szpital własnymi siłami, ale nie wiem, czy to się uda, bo koszy bardzo wzrosły – podkreśla. – Po drugie, obserwujemy olbrzymi napływ ludzi do szpitala. Każdy oddział jest pełny i wszystkie łóżka zajęte. Brakuje rąk do pracy. Nie ma już pola do cięcia kosztów.

Starosta bieszczadzki ma wątpliwości, czy konsolidacja szpitali jest panaceum na ich trudności.

– Powstanie jeden wielki podmiot, który będzie generował wielkie długi – uważa. – Bez restrukturyzacji, policzenia wszystkiego dokładnie, możemy skompromitować ten projekt i wygenerować duże konflikty społeczne. Ja wiem, czym może skończyć się hasło „Łączmy się, a potem się zobaczy”. Jesteśmy najmniejsi, więc skończy się wycięciem naszego szpitala, a jest on bardzo potrzebny.

To nie są jedyne wątpliwości. Do rozstrzygnięcia pozostają kwestie dotyczące żądań związków zawodowych, ujednolicenia kadry, a w związku z tym konieczności likwidacji niektórych oddziałów. Starosta bieszczadzki wie, jakie są tego konsekwencje, bo zderzył się z nimi przy okazji likwidacji bieszczadzkiej „porodówki”.

– Rozmowy nie powinny odbywać się w mediach społecznościowych – dodaje Marek Andruch. – Niech odbędą się poważne negocjacje z udziałem przedstawiciela NFZ i Ministerstwa Zdrowia, bo to ministerstwo powinno zagwarantować nam środki na inwestycje i restrukturyzację zadłużenia. Nie możemy tylko własnymi rękami w tym grzebać.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jeden szpital, jeden organizm, jedno wielkie zadłużenie? Co z łączeniem lecznic w Sanoku, Lesku i Ustrzykach Dolnych? - Nowiny

Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto