Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jean Michel Jarre w Rzeszowie. To był niesamowity koncert!

Redakcja
W poniedziałek, przed kilkutysięczną publicznością, Jean Michel Jarre zrobił show jakiego w Rzeszowie jeszcze nie było. Artysta jest w świetnej formie, z pełną żywiołowością wykonywał każdy utwór. Aż ciężko uwierzyć, że ma już 62 lata.

Jarre gra muzykę, którą da się zobaczyć, ale ma też świetny kontakt z publicznością. Udowodnił to już na wstępie pojawiając się na Podpromiu nie poprzez standardowe wyjście z backstage-u, a idąc przez całą halę i ściskając dłonie fanów.
Koncert rozpoczął od "Oxygene 2", utworu, który zna cały świat, następnie wraz z towarzyszącymi mu czterema muzyki odegrał nie mniej popularny "Magnetic Fields 1". Hitów było więcej, m. in.: "Souvenir of China" i "Chronologie 2".
Jean Michel Jarre podczas całego widowiska dwukrotnie zakładał białe rękawiczki. Prawdziwi fani od razu wiedzieli co to oznacza - grę na harfie laserowej, a ci mniej zainteresowani zorientowali się, gdy wiązki zielonych laserów rozłożyły się w kształt wachlarza i sięgnęły sufitu Podpromia. Brawa nie milkły aż do pierwszych dźwięków wydanych za pomocą tego innowacyjnego instrumentu.
Całość widowiska została świetnie zaaranżowana. O trójwymiarowych laserach i światłach słyszeli wszyscy, bo to stały punkt koncertów Jarre'a, ale warto też wspomnieć o ekranie, którego wielkości może pozazdrościć nie jeden multipleks. Wyświetlane na nim były adekwatne do muzyki wizualizacje, jak np. przy utworze "Equinoxe 4" za plecami muzyków zaanimowano postacie z okładki płyty lub transmitowano na żywo to, co się działo na scenie. Kamerki ustawione były dosłownie wszędzie. Przy klawiszach, perkusji, a nawet w oprawkach okularów Jean Michel Jarre'a, dzięki czemu każdy z widzów mógł zobaczyć jak show wygląda ze strony samego artysty.
Geniusz oprócz syntezatorów, talerzy czy harfy laserowej, podczas rzeszowskiego koncertu użył thereminu i specyficznej harmonii. Dźwięk tego pierwszego przypomina w swym brzmieniu gwizd lub piłę, a gra się na tym nie dotykając niczego. Muzyk machał dłońmi obok anten instrumentu, w odpowiedni sposób zakłócając fale radiowe tak, by powstał dźwięk.
Po - jak się wydawało - ostatnim utworze, rzeszowianie domagali się bisu kilkuminutową owacją. Jarre wrócił i wraz z zespołem wykonał dwa kawałki. Nikt się nie spodziewał, że jeszcze wyjdzie na scenę, ale widownia nie odpuszczała i nie żałowała braw. Artysta nie dał długo na siebie czekać i po kilkudziesięciu sekundach pokazał się publiczności w biało-czerwonym szaliku. Zadedykował utwór Polakom jak i całej Polsce.
Namawiał do wzniesienia w górę swoich telefonów komórkowych i poświecenia nimi. Jak się okazuje, Jean Michel Jarre lubi gadżety nie tylko muzyczne. Wyciągnął swojego iPhona i zrobił kilka zdjęć na Facebooka.
Z Rzeszowem pożegnał się utworem "Rendez-Vous 4", a Rzeszów artystę pożegnał owacją na stojąco. - Dziękuję, mam nadzieję, że spotkamy się za rok - powiedział Jarre. Na odpowiedź publiczności nie trzeba było czekać, błyskawicznie tłum zaczął skandować "Dziękujemy".
Wkrótce niezwykłe zdjęcia od Kambelito!Magnetic Fields 1

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jean Michel Jarre w Rzeszowie. To był niesamowity koncert! - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto