Rodzina, policja i cała wieś przez dwa tygodnie poszukiwała 62-letniego Janusza Żurka, zamieszkałego w Hyżnem. Mężczyzna ostatni raz widziany był 9 grudnia. Od tamtej pory nie wrócił do domu ani nie nawiązał kontaktu z rodziną. Bliscy, jego ciało znaleźli dopiero w Wigilię, 200 metrów od zabudowań domowych w miejscowości, w której mieszkał.
Syn i chrześniak pana Janusza, którzy go odnaleźli uważają, że ciało wyglądało jakby go ktoś ciągnął
- Jego ciuchy były podciągnięte do góry i zdarty miał cały przód - mówili w rozmowie z nami.
Chrześniak pana Janusza mówił nam, że policjanci pracujący na miejscu insynuowali, że mogła to być zwierzyna. Rodzina nie bardzo w to wierzy i uważa, że do jego śmierci mogły przyczynić się jakieś osoby. Według nich miejsce zdarzenia wyglądało dość dziwnie i zastanawiające jest to, skąd znalazł się w lesie. Rodzina na własną rękę zbierała dowody. Sprawdzali m.in. nagrania z kamer.
Prokurator nie pojawił się na miejscu zdarzenia, ale jego decyzją wykonano sekcję zwłok
Wbrew temu, co uważa rodzina, prokuratura wstępnie wykluczyła udział osób trzecich.
- Przyczyną zgonu pana Janusza Żurka, jaką określił lekarz po sekcji zwłok jest wyziębienie organizmu. Nie ma żadnych obrażeń wskazujących na udział osób trzecich - informuje nas prokurator Tomasz Kozak z Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie.
Jednak jak zaznacza prokurator, są to dopiero wstępne ustalenia przyczyny zgonu.
- Czekamy jeszcze na opinię biegłego - dodaje prok. Tomasz Kozak.
Rodzina ma nadzieję, że pozna prawdę. Pogrzeb Janusza Żurka odbył się w piątek (30 grudnia).
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?