Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdański sąd apelacyjny oddalił wszystkie wnioski dowodowe obrony Stefana Wilmonta. Wyrok w procesie odwoławczym 23 stycznia

Stanisław Balicki
Stanisław Balicki
Gdański sąd apelacyjny oddalił wszystkie wnioski dowodowe obrony Stefana Wilmonta. Wyrok w procesie odwoławczym 23 stycznia
Gdański sąd apelacyjny oddalił wszystkie wnioski dowodowe obrony Stefana Wilmonta. Wyrok w procesie odwoławczym 23 stycznia Jakub Steinborn
Po procesie apelacyjnym w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza nie należy się spodziewać sensacji. Sąd w rozpoczętym dziś procesie odrzucił wszystkie wnioski dowodowe adwokata Stefana Wilmonta. Apelującemu uniemożliwia to przeprowadzenie linii obrony. Sędzia Włodzimierz Brazewicz zapowiedział ogłoszenie wyroku na następnej rozprawie 23 stycznia.

Proces apelacyjny za zabójstwo Pawła Adamowicza

Jak pisaliśmy wcześniej apelacja opierała się na wątpliwościach obrony dotyczących stanu zdrowia psychicznego skazanego nieprawomocnym wyrokiem sądu pierwszej instancji za zabójstwo na dożywocie Stefana Wilmonta. "Nie możemy podawać jej szczegółów takich jak nazwy jednostek chorobowych zdiagnozowanych u skazanego" - zastrzegł sąd w warunkach, na których media mogły relacjonować proces.

Sąd nie podzielił zawartych w apelacji argumentów o niewyjaśnionych różnicach pomiędzy trzema opiniami biegłych ze śledztwa prokuratorskiego. Jak mówił sędzia Włodzimierz Brazewicz, trzecia opinia rozstrzygnęła różnice pomiędzy sprzecznymi ze sobą pierwszą a drugą. Powoływanie kolejnego zespołu biegłych, co było jednym z wniosków dowodowych apelacji, byłoby przewlekaniem procesu.

Najmocniejszym zarzutem obrony było niepowołanie w I instancji na świadków lekarzy z więziennego ośrodka psychiatrycznego w Szczecinie, którzy już w 2016 roku, gdy Wilmont odsiadywał poprzedni wyrok, zdiagnozowali u niego chorobę psychiczną. Sąd stwierdził, że znana stronom i biegłym, włączona do materiału dowodowego, dokumentacja medyczna ze Szczecina była wystarczająca.

Sędzia Brazewicz zapowiedział wydanie wyroku na następnej rozprawie.

- Ja muszę jak najszybciej wyjść z więzienia, żeby wreszcie zacząć życie, które sąd mi zabrał - stwierdził Wilmont w chaotycznym ostatnim słowie, w którym padały argumenty o amerykańskich specjalistach, którzy badali go specjalnym hełmem rejestrującym wszystkie zmysły, codziennych dyskusjach z milionem internautów z Europy, czy niemożliwości poradzenia sobie z jego przypadkiem przez służbę więzienną udowodnioną przez amerykańskie służby specjalne.

Wilmont, wyraźnie szczuplejszy niż na rozprawach w sądzie I instancji, sprawiał wrażenie lekkiego zdenerwowania. Po nielogicznej wypowiedzi wykazał się orientacją w prawie karnym, stwierdzając, że jeśli jego niepoczytalność nie zostanie uznana, to „powinno być, [za zabójstwo - red.] w afekcie, 5 lat”, które już zresztą odsiedział.

Na rozprawie 23 stycznia zostanie też ogłoszona decyzja w sprawie skargi oskarżycieli posiłkowych na uzasadnienie wyroku I instancji. Spośród nich na sali był obecny Piotr Adamowicz, brat zamordowanego prezydenta Gdańska. W pełnym składzie stawiło się samo oskarżenie: prok. Agnieszka Nickel-Rogowska, i reprezentanci oskarżenia posiłkowego - adwokaci Jerzy Glanc, prof. Zbigniew Ćwiąkalski i Paweł Knap. Nieobecny był mec. Marcin Kminkowski broniący Wilmonta, reprezentował go Damian Witt z jego kancelarii adwokackiej. Wśród publiczności pojawili się prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz i Aleksander Hall.

Zaskarżony wyrok zapadł w połowie marca ub. roku. Sąd okręgowy uznał Stefana Wilmonta winnym pozbawienia życia Pawła Adamowicza, czego dokonał działając „w zamiarze bezpośrednim, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, mając w znacznym stopniu ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia czynów i pokierowania swoim postępowaniem”.

Stefan Wilmont został skazany na dożywocie. O warunkowe zwolnienie będzie się mógł ubiegać nie wcześniej niż po 40 latach wyroku. Na 10 lat został pozbawiony praw publicznych. Karę ma odbywa w trybie terapeutycznym na oddziale dla osób z zaburzeniami psychicznymi. W ten sposób sąd przychylił się do zasadniczej części wniosków prokuratury.

Śledztwo w sprawie zabójstwa na Targu Węglowym trwało 3 lata, głównie z powodu komplikacji przy rozstrzyganiu kwestii, czy Wilmonta można w ogóle sądzić. Wcześniej, jeszcze przed poprzednim wyrokiem i w jego trakcie miał on być konsultowany psychiatrycznie. Zdiagnozowano u niego objawy schizofrenii paranoidalnej, jednak odmawiał leczenia. Gdańska prokuratura prowadząca sprawę zleciła aż trzy ekspertyzy dotyczące poczytalności oskarżonego.

Pierwsza mówiła o jego całkowitej niepoczytalności, z czym nie zgadzała się poszkodowana rodzina byłego prezydenta Gdańska wątpliwości miała też prokuratura. Druga opinia biegłych stwierdzała częściową poczytalność Stefana W. w momencie zbrodni. To oznaczało, że 30-latek nie trafi do zamkniętego zakładu psychiatrycznego, lecz może stanąć przed sądem. Ponieważ oba dokumenty były sprzeczne prokuratura zamówiła trzecią ekspertyzę, rozstrzygającą na korzyść treści drugiej. Do sądu można było skierować akt oskarżenia. Ten wpłynął 10 grudnia 2021 roku.

CZYTAJ TAKŻE: Mowy końcowe ws. oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Gdański sąd apelacyjny oddalił wszystkie wnioski dowodowe obrony Stefana Wilmonta. Wyrok w procesie odwoławczym 23 stycznia - Dziennik Bałtycki

Wróć na pomorskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto