Co ciekawego Brytyjczycy piszą o naszym mieście? Przede wszystkim witają czytelników na „dzikim wschodzie”, co już na początku zjeżyło niektórych moich znajomych. Dalsza część tekstu po części jednak tłumaczy to skojarzenie, bo w opisie stolicy Podkarpacia samego Rzeszowa jest niewiele - atrakcyjna historyczna starówka i niedawno otwarta Podziemna Trasa Turystyczna. Bardziej istotne dla autora są chyba Bieszczady - górski region, w którym trzeba uważać na niedźwiedzie, wilki, rysie czy żubry.
Fajnie, że jakiemuś brytyjskiemu dziennikarzowi chciało się pochylić nad Rzeszowem i „sprzedać” go jako potencjalną miejscówkę na lotniczy wypad. Szkoda natomiast, że sam opis miasta jest lakoniczny i niezbyt zachęcający. Jasne, wielu zabytków to tu nie mamy i nic z tym nie zrobimy, mamy jednak inne handicapy, o których warto mówić głośno. Jakie? Już tu kiedyś o tym pisałam - Rzeszów jako idealna miejscówka na zakupy, spotkanie biznesowe, konferencję, imprezę. Potrzebnej infrastruktury mamy przecież w bród.
Tak sobie myślę, że władze miasta po materiale The Telegraph powinny pójść za ciosem. A dlaczego by nie zaprosić do Rzeszowa kilku dziennikarzy z tej, czy innych redakcji? Obwieźć ich po tym naszym „dzikim wschodzie”, pokazać, co tu mamy ciekawego i dlaczego warto wybrać się tu na weekend, czy na dłużej na Podkarpacie. Innymi słowy, nieco odczarować trochę ten region, który - położony na rubieżach Unii Europejskiej - może na Zachodzie budzić różne stereotypowe skojarzenia. Koszt takiej wycieczki nie byłby pewnie zbyt duży w stosunku do korzyści promocyjnych, jakie mogłaby przynieść. Czy ratusz podejmie wyzwanie?
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?