Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bon wakacyjny: 1000 zł, 500 zł, 300 zł? Branża turystyczna w Krakowie i Małopolsce w napięciu czeka na wsparcie. Rząd rozważa różne opcje

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Tomasz Mateusiak / Polskapresse
Bon turystyczny - po 1000 zł dla 7,7 mln etatowych pracowników na wakacje w kraju – nie wystartuje w tym roku? Nieoczekiwane wątpliwości pojawiły się w zeszłym tygodniu, gdy rzecznik rządu Piotr Müller wyznał, iż rozważane są inne – „lepiej celowane” - koncepcje wsparcia branży. Wywołało to ogromny niepokój wśród właścicieli hoteli i pensjonatów oraz biur turystycznych w Krakowie i Małopolsce.

FLESZ - Komu rząd dopłaci do wakacji?

od 16 lat

Bon wakacyjny 1000 zł? Rząd rozważa różne opcje

- Bon, w dowolnej formie i wysokości, powinien się pojawić szybko, żeby można było z niego skorzystać już od 1 lipca. Bez bonu turystyka się nie podniesie i wiele firm, które dzięki publicznemu wsparciu przetrwały ostatnie miesiące, upadnie – ostrzega Grzegorze Biedroń, szef Małopolskiej Organizacji Turystycznej.

Jeszcze na początku minionego tygodnia wprowadzenie bonu w wysokości 1000 zł na każdego zatrudnionego na etacie - zarabiającego średnią krajową (5230 zł) lub mniej – wydawało się pewne. Pieniądze mieliśmy już w tym sezonie letnim wydać na noclegi, przejazdy, wyżywienie, wejścia do obiektów zabytkowych, muzeów itp., nakręcając koniunkturę po koronakryzysie.

O rozwiązaniu – finansowanym w 90 proc. przez rząd, a w 10 proc. przez pracodawców – wypowiadali się szeroko m.in. wicepremier Jadwiga Emilewicz i jej zastępca w ministerstwie rozwoju, odpowiedzialny za turystykę Andrzej Gut-Mostowy. Ten drugi zapewnił nas tydzień temu, że koncepcja ze szczegółami zostanie zaprezentowana lada dzień. Branża przyjęła te zapowiedzi z dużą nadzieją.

Bon turystyczny na pewno pomoże rozkręcić turystykę krajową

- Bon na pewno pomoże rozkręcić turystykę krajową, a więc to, z czego my na Podhalu głównie żyjemy – mówiła nam Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.

- Jeśli wspólnie dobrze to wypromujemy, to jest szansa, że z kwoty 7 mld zł, jaką rząd planuje przeznaczyć w tym roku na bony wakacyjne, do Małopolski trafi 1,2 mld zł, a nawet więcej – szacował prezes MOT.

Bon wakacyjny… lub coś lepszego

Atmosfera w branży zgęstniała po wypowiedzi rzecznika rządu, że „pojawiły się argumenty przeciwko tej koncepcji” i dlatego rząd rozważa inne. Nie brakowało komentarzy, że nie chodzi o żadne „argumenty”, lecz fakt, że rząd nie ma owych 7 mld zł, bo wydał wszystko – a nawet więcej – na tarcze oraz inne cele (jak 2 mld zł dotacji do TVP czy 10 mld zł na trzynastkę dla emerytów – w środku pandemii).

- Mogę jedynie potwierdzić, że rozważane są różne warianty wsparcia dla branży turystycznej. Więcej szczegółów przekażą bezpośrednio premier Mateusz Morawiecki i wicepremier Jadwiga Emilewicz – ucina temat Andrzej Gust-Mostowy.

W resorcie rozwoju słyszymy, że bon wywołał bardzo ożywioną dyskusję w samej branży turystycznej, której przedstawiciele zaczęli lobbować w różnych kręgach – od prezydenta Andrzeja Dudy (dla którego bon miał być jednym z motywów kampanii wyborczej) po samego Jarosława Kaczyńskiego – za odmiennymi, często sprzecznymi ze sobą rozwiązaniami.

– Wiem na przykład o zabiegach organizatorów turystyki wyjazdowej, którzy – owszem - też potrzebują wsparcia – potwierdza Grzegorz Biedroń. Jego zdaniem, zachęty do wypoczynku za granicą, np. we Włoszech, Hiszpanii, czy Grecji, powinny finansować kraje docelowe, które dostaną na to potężne dotacje z Unii, a w Polsce powinniśmy się skupić na rozkręcaniu wypoczynku w kraju. W walczącym o przetrwanie sektorze mocno dziwią go postawy „w stylu psa ogrodnika”.

- Wiadomo, że rząd nie jest w stanie pomóc po równo wszystkim. Niektórzy wołają więc: „skoro ja nie dostanę, to niech inni też nie mają”. To jest chore podejście, które może się skończyć głęboką zapaścią całego sektora – uważa szef MOT.

Bon czy nie bon? Jakie propozycje leżą na rządowym stole?

Najpoważniejszą propozycją pozostaje bon wakacyjny, za którym optuje wicepremier Emilewicz. Spory dotyczą jednak jego formy, grupy beneficjentów oraz kwoty.

Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, apeluje, by dofinansowanie trafiło do wszystkich podatników, a nie tylko do zatrudnionych na umowie o pracę (w dodatku nie wszystkich). Zwraca uwagę, że celem całego przedsięwzięcia nie jest wspieranie biednych rodzin, lecz rozbujanie na nowo turystyki, napędzenie jej klientów, by firmy z branży mogły wyjść na prostą po pandemii.

- Logiczne więc, że taka akcja winna być skierowana do możliwie dużej liczby Polaków, w tym także samozatrudnionych oraz emerytów i rencistów – przekonuje Abramowicz.

Przeciwstawna propozycja wyszła z szukającego oszczędności resortu finansów: bon miałby trafić wyłącznie do etatowców zarabiających maksymalnie 4 tys. zł brutto (Gut-Mostowy mówił o średniej krajowej). Taki próg wykluczyłby z wakacyjnego wsparcia m.in. większość krakowian (średnia pensja za pierwszy kwartał przekroczyła w mieście 6,5 tys. zł).

Opcja kompromisowa mówi o objęciu bonami wszystkich pracujących (niezależnie od formy zatrudnienia i wysokości zarobków), ale wtedy kwota dofinansowania wyniosłaby ok. 300 – 400 zł.

Z kręgów Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wyszła koncepcja powiązania bonu ze świadczeniem 500 plus: na każde dziecko dostające ten zasiłek (jest ich w sumie 6 mln) przypadłoby 500 złotych ekstra – z przeznaczeniem na konkretne wydatki związane z wypoczynkiem. Kosztowałoby to budżet 3 mld zł. W jeszcze innej wersji bon 1000 zł miałby trafić do każdej rodziny pobierającej 500 plus; koszty wzrosłyby wtedy do 4 mld zł (bo rodzin takich jest 4 mln).

Lewiatan: bony nie, lepsze wakacyjne ulgi podatkowe

Przeciwko bonowi wakacyjnemu w zaprezentowanej wcześniej formie opowiedziała się m.in. Konfederacja Lewiatan. Jej zdaniem, rozwiązanie, w ramach którego pracodawca musi dołożyć pracownikowi do bonu 100 zł, zwiększy koszty zatrudnienia – w bardzo trudnych, pandemicznych, czasach, gdy większość firm przeżywa największe w dziejach problemy finansowe.

- Branży turystycznej trzeba pomóc, ale można to zrobić w inny sposób, np. obniżając stawki VAT na usługi turystyczne lub wprowadzając odliczenia od podatku dochodowego części kosztów przeznaczonych na wypoczynek – przekonuje Przemysław Pruszyński, ceniony doradca podatkowy, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Grzegorz Biedroń zgadza się, że wsparcie musi być tak pomyślane, by koszty firm nie wzrosły i by nie trzeba było rozbudowywać biurokracji. – To musi być forma prosta i łatwa. Ale zamiast o niej gadać, powinniśmy ją szybko wymyślić, żeby program ruszył przed wakacjami – podkreśla prezes MOT.

Jego zdaniem, politykom brakuje odwagi. Boją się zwłaszcza kolejnych wydatków budżetu państwa. – Całkowicie niesłusznie, bo jak Polacy dostaną pieniądze przeznaczone specjalnie na wypoczynek, to oni je wykorzystają i jeszcze dołożą własne, które teraz leżą na kontach i nie pracują dla gospodarki. To napędzi koniunkturę nie tylko w turystyce, ale wszędzie i sprawi, że do budżetu państwa wrócą jeszcze większe środki w postaci podatków i składek na ZUS – przekonuje Grzegorze Biedroń.

Jak się dowiadujemy, decyzje, nad którym wariantem wsparcia pracować, mają być podjęte przez rząd jeszcze w tym tygodniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto