Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostatni rzeszowscy powstańcy odeszli... w dwudziestym stuleciu

Arkadiusz Bednarczyk
Rosyjscy żołnierze w celi powstańca styczniowego franciszkanina; ze zbiorów Biblioteki Narodowej/grafika francuska z 1864 roku.
Rosyjscy żołnierze w celi powstańca styczniowego franciszkanina; ze zbiorów Biblioteki Narodowej/grafika francuska z 1864 roku. domena publiczna
22 stycznia 1863 roku w Królestwie Polskim wybuchło Powstanie Styczniowe. Było to najdłużej trwające polskie powstanie narodowe (trwało do jesieni 1864 r.). Jego przyczyną był wzrastający ucisk ze strony Rosji carskiej. Przymusowe wcielanie Polaków do armii rosyjskiej przelało czarę goryczy. W niepodległościowym zrywie dzielni Polacy w sile zaledwie kilku tysięcy powstańców przeciwstawili się stutysięcznej armii rosyjskiej...

Rzeszów czynnie włączył się w organizację Powstania Styczniowego mimo że nie leżał bezpośrednio w zaborze rosyjskim. Tu przechowywano po domach prywatnych broń i mundury. Wysyłano ją ukrytą pod rozmaitymi towarami do dworów w Zalesiu i na Czekaju. W szranki powstańców ochotników gorliwie włączyła się młodzież gimnazjalna.

Pewnego razu doszło do niezwykłego zdarzenia, które pokazało bierność a nawet przychylność dla młodzieży władz austriackich. Otóż wojsko austriackie przeprowadzało akcję poszukiwania rzekomo ukrytej broni w ogrodach koło ówczesnej poczty rzeszowskiej. Dookoła zgromadzili się rzeszowianie żartując z gorliwości żołnierzy austriackich. Ci zdenerwowani zaczęli rzucać kamieniami w ludzi. Do jednego z oficerów przystąpił wówczas uczeń gimnazjum Romuald Manerka, który prosił aby żołnierze przestali rzucać kamieniami. Oficer odmówił; wówczas Manerka uderzył go w twarz. Publiczność stanęła po stronie ucznia, oficerowi zmuszone władze zdjęły „szlify” a wściekli mieszkańcy oblepili plakatami z podobizną oficera całe miasto.

Tak więc wielu rzeszowian włączyło się w powstanie. Ale i wielu jego uczestników zawitało po powstaniu do Rzeszowa przeżywając tu swoje późne lata często w samotności i ubóstwie...

Na początku dwudziestego stulecia w Rzeszowie zmarli ostatni uczestnicy powstańczego zrywu. 15 stycznia 1901 roku zmarła uczestniczka Powstania Styczniowego Joanna Cielecka, dwadzieścia dwadzieścia sześć lat potem ojca Kaczorowskiego, dwa lata później dr Adama Zagórskiego, i za trzy lata Józef Brzeziński urzędnik. Cielecka opiekowała się rannymi powstańcami przywiezionymi do rzeszowskiego szpitala poświęcając na to cały swój majątek.... Z budynku „Towarzystwa Gwiazdy” przy ul. Krakowskiej czterech mężczyzn z zakładu pogrzebowego wyniosło na swoich barkach skromną trumnę zapomnianej opiekunki powstańców styczniowych. „Smutny ten orszak posuwał się wolno przy odgłosach dzwonów kościoła bernardynów, którzy zawsze w obrzędach mających cechę pamiątek narodowych, chętnie bezpłatnie śpieszą w takich chwilach z doraźną pomocą materialną. Ojciec Gwardyan bowiem polecił nie tylko dzwonić ale nadto widząc, że staruszka dziewięćdziesięcioletnia była czynną w Powstaniu przyczynił się datkiem dla pokrycia kosztów pogrzebu...” Joanna Cielecka umarła ponoć w nędzy nie mając żadnego majątku; dopiero sąsiad zmarłej niejaki Świtlik zarządził u okolicznych współmieszkańców składkę aby pokryć koszty pogrzebu.

Czy należycie szanowano panią Cielecką?

Sprawa uroczystości pogrzebowych Cieleckiej okazała się mieć posmak skandalu w ówczesnym Rzeszowie, ponieważ reporter „Głosu” pytał ironicznie: co uczyniło rzeszowskie „Towarzystwo Dobroczynne Pań św. Wincentego a Paulo” aby ulżyć doli zmarłej weteranki. Podobno przekazywano Cieleckiej „kwitki na ryż, krupy i mleko oraz drzewo”. Więcej ponoć nic... Gdy pani Joanna zmarła udano się do Towarzystwa z prośbą o ubranie, świece i trzewiki. Towarzystwo miało wyasygnować zbyt niską kwotę. „Głos” z oburzeniem zanotował również iż „patriotyzm u nas upada, a dowodem tego pogrzeb, w którym bardzo mała garstka inteligencji brała udział. A gdzież była ta reszta, ta młodzież, która powinna gremialnie wystąpić. Naprawmy więc ten błąd złożeniem większych datków na nabożeństwo żałobne oraz na ufundowanie dębowego krzyża na mogile na Starym Cmentarzu”. Sprawa niewystarczającej opieki rzeszowskiego „Towarzystwa Pań św. Wincentego” nad zmarłą była przedmiotem polemiki na łamach rzeszowskiej prasy. Towarzystwo Wincentyńskie tłumaczyło się, iż śp. Joanna Cielecka przez okres piętnastu lat przed śmiercią otoczona była dostateczną pomocą. Co miesiąc otrzymywała ona pięć koron, kwity na mięso i chleb, przed każdymi świętami paczki oraz pieniądze na nowe buty i opał. Oddano także wspomnianemu organizatorowi pogrzebu panu Świtlikowi 24 koron na pochówek zmarłej uważając tę sumę za wystarczająca...

Wspomagał biednych niewielką pensją

11 stycznia 1933 roku w Rzeszowie umarł Józef Lubicz Brzeziński. Brał on udział w powstaniu styczniowym na Litwie: z bronią w rękach rozlepiał plakaty na murach Kowna, później aktywnie walczył w oddziałach Ludkiewicza dochodząc do stopnia oficera. Później uciekał tropiony przez Rosjan przez Rygę, do Paryża i Szwajcarii. Na emigracji pracował jako drukarz redagując czasopismo dla emigracji: Chwilę. W latach 70 przybył do Galicji i pracował najpierw w Nisku jako drogomistrz, a później w Rzeszowie. Dla cierpiących nędzę robotników wspomógł sumą dwóch tysięcy koron z skromnego wynagrodzenia. Przed śmiercią żył bardzo skromnie, a jego jedynym pragnieniem był powrót na Litwę. 13 stycznia 1933 roku odbył się jego pogrzeb na starym cmentarzu w Rzeszowie przy udziale 17 pułku piechoty i orkiestry wojskowej.

Ojciec Mikołaj w cichości wypełniał swoje posłannictwo...

W Powstaniu Styczniowym walczył także znany kaznodzieja pracujący w rzeszowskim klasztorze Ojców Bernardynów... Ojciec Mikołaj Kaczorowski z Podhajec jako osiemnastoletni gimnazjalista został ciężko ranny. W 1865 roku wstąpił do zakonu ojców bernardynów i po nowicjacie w Leżajsku oraz studiach we Lwowie otrzymał święcenia kapłańskie w 1870 r. W Rzeszowie by jedynym katechetą dla szkół ludowych. Był wspaniałym kaznodzieją. Jak wspominała „Ziemia Rzeszowska” wiódł życie świątobliwe, ciche i pobożne. Od 1917 roku przebywał w klasztorze rzeszowskim. Zmarł 6 lutego 1927 roku ze słowami „Jezus, Maria” na ustach...wpatrując się w Jezusa Ukrzyżowanego. Jego pogrzeb był wspaniałą manifestacją patriotyczną – udział w ceremonii wzięło 30 kapłanów, a także rzesze mieszkańców miasta. Żołnierze 17 pułku piechoty nieśli jego trumnę na ramionach, którą następnie złożono na Starym Cmentarzu.

Lekarz miejski

Doktor Adam Zagórski, pochodził z lubelskiego. W Bazylei ukończył studia medyczne. W 1863 roku był więziony przez władze austriackie. Jako powstaniec walczył m.in. pod Igołomią i Grochowiskami. Podczas walk był dwukrotnie ranny. Po powrocie z niewoli osiadł w Rzeszowie gdzie przez pół wieku sprawował funkcję lekarza miejskiego. Był także cenionym okulistą. Odznaczał się szczerą życzliwością dla wszystkich, pogodnym usposobieniem, „Miłością dla młodzieży” - jak podkreślała w nekrologu Gazeta Rzeszowska. Umarł w listopadzie 1929 roku. Kondukt pogrzebowy wyruszył spod kościoła reformatów. Przed kościołem ustawiła się kolumna wojskowa 17 pułku piechoty, ciało zaś Zmarłego doktora umieszczono na lawecie wojskowej. Kondukt pogrzebowy zmierzał ulicami Zamkową, 3 Maja, Kościuszki i Mickiewicza dotarł na Stary Cmentarz. Mogiła usytuowana była w pobliżu pomnika Powstańców Styczniowych. W imieniu miasta przemawiał burmistrz Krogulski zaś w imieniu kolegów dr Węglowski. Wspominano jego życzliwość i patriotyzm. Na trumnie złożono wieniec od władz miejskich Rady Miejskiej oraz od pacjentów.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto