Anna Kubiak ma 23 lata. Na co dzień mieszka w Krakowie, gdzie studiuje. Od 2009 roku trenuje wciąż mało popularne w Polsce wushu, które większości naszych rodaków kojarzy się głównie z filmami z Brucem Lee. W Azji ten sport niezwykle popularny, a przede wszystkim uważany za dyscyplinę bardzo szlachetną. O wynikach podczas zawodów często decydują detale, o których jak najlepsze wykonanie każdy zawodnik walczy podczas wielogodzinnych treningów.
Wushu po chińsku oznacza sztukę walki. Na zawodach rozróżnia się wushu tradycyjne i sportowe, nazywane czasem nowoczesnym wushu, które jest współczesną odmianą tradycyjnej sztuki. Podczas zawodów wushu prezentowane są układy ćwiczeń taolu, które dzielą się na indywidualne konkurencje i te grupowe (set-sparingi).
W październiku najlepsi zawodnicy z całego globu rywalizowali w Pruszkowie podczas 2. Mistrzostw Świata Taijiquan. Starty podzielono na dwie kategorie. W „Demo” zawodnicy byli oceniani łagodniej, wymagania i poziom były tu niższe. W tych konkurencjach wystartowała większość polskich zawodników. W surowo ocenianych i bardzo wymagających konkurencjach sportowych - tzw. „Championship Events” z polskich zawodników wśród seniorów rywalizowała jedynie Anna Kubiak, a wśród juniorów trzy inne zawodniczki. Za konkurentów miały samą śmietankę światową.
Rzeszowianka do walki o medale wybrała trudne formy, których znajomość i poprawne wykonanie wymaga wielu lat żmudnych treningów i świetnego wyszkolenia. Znakomity występ zwieńczyła tytułem wicemistrzyni świata w konkurencji sportowej z mieczem. Wywalczyła także dwa brązowe medale, mimo, że trzeciego dnia startowała w dwóch konkurencjach, przez co czasu na odpoczynek i odpowiednią koncentrację przed występem miała znacznie mniej niż rywale.
Jak mówi, w osiągnięciu sukcesu pomogły jej żmudne treningi, szczególnie te z sierpniowego obozu w chińskim mieście Xian. - Treningi były ciężkie. To niesamowite ile człowiek jest w stanie z siebie dać, kiedy mu zależy. Miałam świadomość, że wszyscy mnie oceniają, obserwują jak ćwiczę i jak się zachowuję. Byłam w zupełnie nowym środowisku, wśród zawodowców i czułam się nieco onieśmielona - mówi Anna. Podkreśla, że wspólne treningi z chińskimi zawodnikami pozwoliły jej podszlifować zarówno podstawy jak i formy, z którymi wystartowała w Pruszkowie. Wyjazd nie był lekki i przyjemny, jak zagraniczna wycieczka.
- Pobudka o 7 rano, śniadanie, pierwszy trening, obiad, odpoczynek, drugi trening, kolacja. Treningi nigdy nie były krótsze niż 2 godziny, a kiedy się kończyły, człowiek albo jadł albo wracał do akademika żeby się porządnie wyspać, bo trzeba się było zregenerować na kolejny - mówi rzeszowianka. Przyznaje, że chociaż przygotowania kosztowały ją mnóstwo wysiłku, jest szczęśliwa, że pozwoliły jej wywalczyć tak olbrzymi sukces. Trzy medale zdobyte przez nią w Pruszkowie są pierwszymi dla Polski w konkurencjach wushu sportowego w niemal 30-letniej historii tego sportu nad Wisłą.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?