Podczas gdy al. Cieplińskiego była zamknięta dla ruchu, tablice informujące o godzinie przyjazdu autobusu działały jak zwykle. Obsługa systemu ograniczyła się do krótkiego komunikatu, że autobusy kursują objazdami. Którędy jednak nie podano. Efekt? Mój znajomy najpierw czekał bezskutecznie na swój autobus na al. Cieplińskiego. Kiedy ZTM uruchomił komunikat, przeniósł się na al. Piłsudskiego, ale i tu nie dojeżdżały linie, które zdaniem systemu miały dotrzeć na przystanek za minutę. Zniecierpliwiony wsiadł w końcu w pierwsza lepszą linię i przejechał tylko kilka przystanków. Resztę drogi pokonał piechotą. Mówiąc najdelikatniej, nie był ze spaceru zadowolony. Niestety, ale to nie pierwsza sytuacja, gdy rzeszowianie skarżą się na inteligentny system transportowy.
Wiele razy słyszałem już o biletomatach "zjadających" monety, nieaktualnych informacjach z miasta wyświetlanych na ekranach w autobusach, czy światłach przetrzymujących kierowców na skrzyżowaniach. Tego ostatniego doświadczyłem sam w poniedziałek, kiedy sznur aut kierujących się w stronę ul. Wiktora sięgał od al. Witosa, przez ul. Wyspiańskiego, po przejazd kolejowy na Jałowego. Pamiętam też, jak na tablicach nad ulicami wyświetlono informację, że w mieście trwają zawody w kolarstwie ręcznym. Jak ominąć utrudnienia, system już nie podpowiedział. Zastanawiam się, czy te błędy wynikają z niedoskonałości systemu, czy raczej z braku pomysłu na jego właściwe wykorzystanie. Mam nadzieję, że prawdziwy jest ten drugi powód, a obsługa z błędów wyciągnie wnioski i wykorzysta potencjał, jaki daje elektronika. Bo nie chce mi się wierzyć, że za tyle kasy kupiono bubla.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?