Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Regionalny Puchar Polski. Wisłok Wiśniowa nie boi się ambitnych planów. Z prezesem Eugeniuszem Niemcem wszystko jest możliwe! [WIDEO]

Kuba Zegarliński, Miłosz Bieniaszewski
- Lubię prowadzenie klubu, przynosi mi to satysfakcję i jest to również forma odskoczni od codziennej, ciężkiej pracy – przyznaje skromnie Eugeniusz Niemiec
- Lubię prowadzenie klubu, przynosi mi to satysfakcję i jest to również forma odskoczni od codziennej, ciężkiej pracy – przyznaje skromnie Eugeniusz Niemiec Wacław Nowacki
Wisłok Wiśniowa to od lat nie tylko bardzo solidny czwartoligowiec, ale również uczestnik Regionalnego Pucharu Polski. W tym sezonie przygoda tej drużyny z rozgrywkami zakończyła się na ćwierćfinale.

Wiśniowa to niewielka miejscowość leżąca w powiecie strzyżowskim, odległa od Krosna o około 32 kilometry. Niewiele krócej jest do Jasła.

Na pierwszy rzut oka jest identyczna, jak wiele innych tego typu miejscowości w całej Polsce. Mała, cicha, spokojna, z pozoru niewyróżniająca się niczym szczególnym. Taki obraz trwa, aż do momentu, gdy nie zajrzymy na miejscowy stadion, na którym rozgrywane są mecze czwartej ligi piłki nożnej. Tak, nawet w tak niewielkiej miejscowości można stworzyć klub, który walczy jak równy z równym z drużynami z dużych miast.

Również w Regionalnym Pucharze Polski drużyna radzi sobie co najmniej przyzwoicie. W tym sezonie nie udało się co prawda awansowa do fazy półfinałowej, ale zatrzymali się rundę wcześniej.

W tej edycji regionalnego Pucharu Polski piłkarze z Wiśniowej dotarli do ćwierćfinału w podokręgach Rzeszów/Dębica, gdzie okazali się słabsi od występującego w klasie okręgowej Kolorado Wola Chorzelowska. Drużyna z Woli Chorzelowskiej w półfinale spotka się ze Stalą II Mielec.

To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie Eugeniusz Niemiec. W Wisłoku Wiśniowa to człowiek instytucja – przede wszystkim prezes i sponsor, ale również, a może i przede wszystkim, najwierniejszy kibic. Gdyby nie jego zapał i inwestowanie własnych środków, zespół na pewno nie byłby w tym miejscu, w którym znajduje się obecnie.

Pasja do piłki nożnej nie wzięła się też znikąd, pan Eugeniusz to były zawodnik. – Trochę się pograło w piłkę, a potem wziąłem się za stery w klubie – uśmiecha się sam zainteresowany.

Lubię prowadzenie klubu, przynosi mi to satysfakcję i jest to również forma odskoczni od codziennej, ciężkiej pracy

– przyznaje skromnie.

Za tymi słowami kryje się jednak długa, licząca prawie piętnaście lat, praca. Tyle dokładnie na stanowisku prezesa i najważniejszego sponsora trwa prezes Niemiec. Zaczęło się podobnie, do wielu takich historii. Klub z małej miejscowości, chluba i jeden z głównych obiektów zainteresowania lokalnej społeczności, błąkał się gdzieś po najniższych ligach nie marząc nawet o tym, że kiedyś może być zupełnie w innym miejscu.

Przez lata wszystko było budowane od podstaw. Najpierw drużyna, jej szkielet, do którego dokooptowane były kolejne ogniwa. Jakość była, były również kolejne sukcesy w postaci awansów, do A klasy, potem do klasy okręgowej, aż wreszcie do IV ligi. Po raz pierwszy. W 2010 był spadek z powrotem do klasy okręgowej, ale już po czterech latach, w sezonie 2013/14 udało się wywalczyć ponowną promocję.

Wisłok Wiśniowa o awans musiał walczyć do ostatniej kolejki, a nawet do ostatnich jej minut. Wygrana w Brzostku dała jednak upragnioną IV ligę, w której drużyna gra do dzisiaj.

Zespół na tym poziomie budowany był krok po kroku. Początkowo skład był na utrzymanie, potem na środek tabeli, a teraz drużyna znajduje się w czubie tabeli z realną szansą na włącznie się do walki o awans.

- Miejsce w tabeli bardzo mnie zadowala – nie ukrywa sternik klubu. – Jesteśmy chyba za biednym klubem, za małą miejscowością, by na dziś marzyć o czymś więcej. Mamy za słabą infrastrukturę. Gdyby udało nam się wyremontować stadion, trybuny, może inaczej byśmy na to patrzyli. Mamy to obiecywane od kilku lat, ale niestety zawsze jest coś ważniejszego. Może kiedyś władze gminy, samorząd zrobią tak, że te pieniądze się znajdą i te obietnice staną się faktem.

Sam prezes robi, co może. Trener drużyny, Krzysztof Korab jest pod wrażeniem tego, co udało się przez te wszystkie lata zrobić w Wiśniowej.

Prezes angażuje swój czas, robi to społecznie, wykłada własne pieniądze i robi to już przez prawie piętnaście lat. Trzeba sobie jasno powiedzieć: jakby nie było prezesa Niemca, to mogłoby być słabo z piłką nożnej w Wiśniowej

– nie ukrywa Krzysztof Korab.

- Dlatego też pełen szacunek z mojej strony, ale też od piłkarzy. Możemy tylko prosić, żeby dalej nam pomagał w tym co robimy, by myślę, że udaje nam się pracować z fajnym skutkiem. Jest to mała miejscowość, a ten wynik sportowy pokazuje, że jesteśmy wysoko. Będziemy się starali być jeszcze wyżej, zobaczymy jak nam to wyjdzie – dodaje.

Na razie Wisłok Wiśniowa zajmuje 4.miejsce w ligowej tabeli, ze stratą zaledwie czterech punktów do prowadzącej Wisłoki Dębica. Znając ambicje i pasje prezesa Niemca, na tym na pewno nie poprzestanie. Tym bardziej, że pasją do klubu i piłki zaraził i żonę i córkę, więc nawet w domu ma pełną motywację.

REGIONALNY PUCHAR POLSKI w SPORTOWY24.PL

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto