Najlepsze lody w Rzeszowie zjesz w cukierni "Eliza"

Choć kawiarnia „Eliza” istnieje w Rzeszowie zaledwie od trzech lat, cukierniczy biznes właściciele prowadzą w mieście już od dziewiętnastu lat.

Wszystko zaczęło się na początku lat 90. od niewielkiej piekarni przy ul. Gałęzowskiego, którą otworzyła Elżbieta Pragłowska wraz z mężem Lucjanem. Receptury na ciasta właścicielka czerpała ze starego różowego zeszytu, w którym jeszcze jako panna notowała sekrety pieczenia mamy i babci. Mimo przejściowych trendów i chwilowych mód, pomysł na pieczenie tradycyjnych wyrobów z naturalnych składników, sprawdził się. Dlatego, odpowiadając na sugestie klientów, właściciele - po sąsiedzku, na ul. Mickiewicza - uruchomili kawiarnię. Też „Elizę”.

Najlepsze lody w Rzeszowie. Znamy wyniki plebiscytu! [RANKING]

- W piekarni nie było miejsca na to, żeby klienci mogli usiąść, wypić kawę i delektować się ciastem. W nowym lokalu możemy rozwinąć skrzydła - tłumaczy właścicielka.

W urządzonym we francuskim klimacie wnętrzu serwowane są wyroby produkowane w piekarni. Tylko lody wyrabiane są na miejscu i od razu trafiają do lodówki, którą widać, gdy spacerujemy wzdłuż ul. Mickiewicza. Ich receptura nie pochodzi jednak z różowego zeszytu, a od mistrza z Włoch, który właścicielom przekazał tajniki swojej sztuki.

- Staramy się, żeby lody były najświeższe, bo najlepiej smakują zaraz po zrobieniu. Cieszę się, że może pani spróbować właśnie takich - tłumaczy właścicielka, serwując w pucharku bakaliowe i wuzetkowe. - Wszystko od początku do końca robimy sami. Nawet skórki pomarańczowej nie kupujemy, bo po co, skoro tyle jej zostaje po robieniu soków. Czekoladę do lodów też wyrabiamy sami. Oprócz tego wykorzystujemy podstawowe produkty, np. śmietankę i cukier. Czego trzeba więcej? - mówi właścicielka i tłumaczy, że znajomość pochodzenia każdego składnika to jej idee fix, bo klient zawsze może zapytać, co znajduje się w danym produkcie.

- Produkcja lodów jest niewątpliwie trudną sztuką. Nie wystarczy wiedzieć, trzeba czuć, kiedy są już gotowe, bo mieszając zbyt długo można „przedobrzyć”. Zdaniem klientów mamy w tym roku jeszcze lepsze lody niż w poprzednim sezonie. Jesteśmy w tym coraz lepsi, bo nie odpuszczamy i dążymy do doskonałości. Ciągle się uczymy i ulepszamy receptury - dopowiada Ewelina Szeliga, córka właścicielki.

Lubimy wyzwania

Lodowy sezon w „Elizie” trwa od marca do września. Kiedy temperatury spadają, a smaganym wiatrem przechodniom przechodzi ochota na mrożone desery, w cukierni pojawiają się przysmaki sezonowe - jesienne ciasta, smakowe kawy, rozgrzewające herbaty. Cały rok serwowane są tu też francuskie śniadania z croissantami, świeże kanapki i panini. Jedną ze specjalności cukierni są torty, m.in. weselne i okolicznościowe. Na specjalne zamówienia przygotowywane są według oryginalnych projektów klientów. Jako przykład pani Ewelina pokazuje zdjęcie kilkupiętrowego tortu, który w miniony weekend królował podczas wesela. Biało-złoty w stylu angielskim, misternie zdobiony ręcznie robionymi płatkami i koralikami. Wykonanie go zajęło dwóm osobom dziewięć godzin. Ale patrząc na efekt: warto było.

Ulubione smaki lodów wśród klientów? Pani Ewelina mówi, że ciężko wskazać, bo wszystkie znikają równomiernie. Ona sama jakiś czas temu zakochała się w piernikowych.

- To dlaczego nie zrobi pani takich tutaj? - pytam

- Jak tak teraz z panią rozmawiam, to też się zastanawiam, dlaczego nie. I już mam pomysł na ich recepturę - uśmiecha się.

Zobacz też: Fakty i mity o lodach