Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kierunek: Pamir. Samotna wyprawa rzeszowianina przez 17 krajów

Katarzyna
Fot. archiwum Marcina Krzeszowca
Rzeszowianin w trzy miesiące przejechał 17 krajów. Celem jego wyprawy był Pamir. Na wysłużoną „Afrę” zapakował 35 kg bagażu. W Iranie dołożył jeszcze dwa dywany i... znak ostrzegający przed wielbłądami

Przygodę z podróżowaniem Marcin Krzeszowiec rozpoczął w gimnazjum. Najpierw były rajdy szkolne, potem wakacyjne wyjazdy autostopem w Bieszczady i stopniowo coraz dalej. Z przyjaciółmi, z którymi tworzy zgrany i wypróbowany zespół, mówili, że to „WWWW”, czyli Wielkie Wypasione Wyprawy Wakacyjne.

O godz. 20 w Pubie Underground rozpocznie się Wieczór Podróżnika. Podczas spotkania Marcin opowie o swojej wyprawie "Afrą na Pamir".

Z czasem rzeszowianin doszedł do wniosku, że warto by spróbować czegoś nowego. Tak zrodził się pomysł na samotną trzymiesięczną podróż do Azji. Żeby było ciekawiej, wybrał trasę przez kraje, które większość turystów omija z daleka. Dodajmy jeszcze, że środkiem transportu był motor, a do tej pory Marcin nie był specjalnie doświadczonym motocyklistą. Wszystko to sprawiło, że rodzina prawie do samego końca nie wierzyła, że 26-latek naprawdę wyjedzie.

- Niektórzy coś wspominali o szaleństwie, szczególnie wtedy, kiedy w paszporcie pojawiła się wiza irańska - śmieje się.

Jak sam przyznaje, był całkowicie „zielony” jeśli chodzi o przygotowywanie tego typu przedsięwzięć, dlatego zwrócił się o pomoc do doświadczonych podróżników. Zainspirowały go takie projekty jak MotoXpressTour, czy Project Pamir 2014.

- Próbowałem złapać kontakt z ich uczestnikami. Odpowiedź, jaką otrzymywałem, była całkowitym zaskoczeniem. Bardzo rzadko padały stwierdzenia typu: „Zgłupiałeś? Po co?”. Znacznie częściej słyszałem pytania o to, jak mi pomóc - opowiada.

Celem podróży był Pamir - górzysty region w Azji Centralnej. - Zaraziłem się tym miejscem podczas slajdowisk podróżniczych. Jest coś nieuchwytnego w tych górach. Biegnie przez nie jedna z najsłynniejszych i najwyżej położonych dróg na świecie. Wyznaczone są w nich granice Tadżykistanu, Pakistanu, Afganistanu i Chin. Panuje surowy klimat, a ludność jest w dużej mierze odcięta od cywilizacji. Ta mieszanina niedostępności, piękna i lokalnej kultury czyni z nich obiekt marzeń wielu motocyklistów, rowerzystów i plecakowiczów. Ze mną było podobnie.

W sumie przejechał przez 17 krajów, robiąc ogromną pętlę wokół Morza Czarnego i Kaspijskiego. Lwią część tej drogi - ponad 20 tys. km - przejechał na motocyklu Honda XRV750 Africa Twin. Od pieszczotliwego określenia motoru wzięła się nazwa całej wyprawy: Afrą na Pamir. - Spisała się na medal. Zresztą niczego innego się po niej nie spodziewałem, bo to sprawdzona konstrukcja, przeznaczona do dalekich podróży. Oczywiście, przygody techniczne się zdarzały, ale nie było to nic, co uniemożliwiłoby dalszą jazdę. No może po za łożyskiem główki ramy, które uziemiło mnie na 2 tygodnie.

Fragment trasy, czyli ponad 3 tys. km w Kazachstanie, Marcin pokonał pociągiem. - Niewiele osób wie, ale oryginalny plan wyjazdu był znacznie ambitniejszy i zakładał dojechanie do Japonii oraz powrót koleją transsyberysjką. Jednak już w Kirgistanie na przełęczach górskich pojawił się śnieg. Byłem przygotowany na kilka nocy z rzędu w takich warunkach, ale na ewentualnych kilkanaście już nie. Do tego po prawie trzech miesiącach pojawiło się zmęczenie. Liczba wrażeń zaczynała być przytłaczająca i poczułem, że dalsza jazda odbywałaby się raczej na siłę. Poza tym wiedziałem, że wiele nie stracę. W odróżnieniu od wschodniej części, krajobraz środkowego i zachodniego Kazachstanu jest raczej monotonny. Z miejsc, które pominąłem chciałbym jeszcze kiedyś zobaczyć Jezioro Aralskie i kosmodrom Bajkonur. A pociąg? To była przygoda sama w sobie!

Trasa, jaką zaplanował Marcin, przebiegała przez kilka krajów, których sytuację polityczną można delikatnie określić jako mało stabilną. A w tym roku „chwiało się” tam jeszcze bardziej. Mimo to, podróżnik zapewnia, że ani razu nie poczuł zagrożenia. - Wzrost napięć w Kurdystanie oraz faktycznie działania wojskowe Turcji rozpoczęły się jakieś 2 tygodnie po moim wjeździe do Gruzji, gdzie Rosja akurat zaczęła „bawić się” słupkami granicznymi. Podczas pobytu w Tadżykistanie miał miejsce bunt jednego z generałów, który uciekł wraz ze swoimi zwolennikami w góry Pamiru. Ale poza większą liczbą kontroli drogowych, nic to dla mnie nie zmieniło. Bezsprzecznie ze wszystkich krajów przez jakie przejeżdżałem - wliczając w to Polskę - najbezpieczniej czułem się w Iranie. No, może poza ruchem drogowym, ale to temat na osobną opowieść.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na podkarpackie.naszemiasto.pl Nasze Miasto