Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ecodriving – czyli jak zaoszczędzić na paliwie

Motointegrator
Ecodriving
Ecodriving Shutterstock
Jazda ekologiczna (ecodriving) stała się ostatnio dość popularna, choć większość kierowców zainteresowana jest nie tyle ekologią, co możliwością ograniczenia kosztów eksploatacji. Niewątpliwie podczas dalekich wyjazdów można zaoszczędzić więcej niż w czasie kilkukilometrowego dojazdu z domu do pracy. Warto więc jeszcze raz przypomnieć sobie zasady takiego oszczędzania.

Każdy z nas wie ile paliwa zużywa jego auto podczas przeciętnej eksploatacji i zazwyczaj jest to wartość wyraźnie większa od podawanej przez producenta jako "średnie zużycie paliwa wg. normy ECE". Nie oznacza to, że producenci kłamią, a raczej wskazuje na niedoskonałość samej normy. Tak zwane fabryczne zużycie paliwa służyć może jedynie jako dana porównawcza pomiędzy różnymi samochodami. Od czasu do czasu pojawiają się także informacje o rekordowo niskich rezultatach uzyskanych w czasie zawodów "o kropelkę" lub w czasie specjalnych imprez pokazowych. Producenci samochodów lubią popisywać się takimi wynikami, co według nas jest trochę nieuczciwe, bo za wyjątkowymi rekordami stoi zwykle swoiście opracowany regulamin próby oraz szczególny sposób pomiaru ilości zużytego paliwa. Innymi słowy - niby nikt nie oszukuje, ale takiego akurat wyniku w normalnej jeździe uzyskać nie sposób.

Warto jednak przyjrzeć się, co właściwie robią rekordziści ecodrivingu, żeby uzyskać swoje wyjątkowo niskie wyniki. Pomijamy w tym miejscu samo przygotowanie samochodu, zakładając, że dysponujemy sprawnym, ale całkowicie seryjnym autem bez jakichkolwiek modyfikacji.

Pierwszy i najważniejszy czynnik ekonomicznej jazdy to szybkość, a dokładniej unikanie jazdy z dużymi szybkościami. Należy zapamiętać raz na zawsze, że zdecydowanie najwięcej energii samochód zużywa na "rozpychanie powietrza", a ponadto, że obowiązuje podstawowe prawo oporu aerodynamicznego: każde dwukrotne zwiększenie prędkości, powoduje czterokrotne zwiększenie oporu powietrza. Dlatego choć przy prędkościach "miejskich" opór aerodynamiczny ma drugorzędne znaczenie, to już na drodze pozamiejskiej nie mówiąc o autostradzie, liczy się właściwie tylko on.

Co to oznacza w praktyce? Na pewno nie to, że setkami kilometrów powinniśmy snuć się z prędkością 60 km/h. Ale z pewnością, jeżeli mamy ustalony termin przyjazdu do celu oraz trasę, to znacznie lepiej jest jechać ze stałą prędkością np. 120 km/h niż 140 km/h. Inaczej mówiąc, jeżeli jadąc z Poznania do Paryża (na określoną godzinę) wyjedziemy dwie godziny wcześniej, to prawdopodobnie zaoszczędzimy pół baku paliwa.

Druga kwestia to odróżnienie w czasie podróży prędkości średniej od prędkości chwilowej, szczególnie tej maksymalnej. Na przykład - ustaliliśmy sobie średnią prędkość 100 km/h (na autostradach). Można ją uzyskać jadąc na większości odcinków 120 km/h, ale można też czasami jechać wolno lub się zatrzymywać, a czasami "nadganiać" jadąc 160 km/h lub więcej. Efekt czasowy będzie podobny, zużycie paliwa, w tym drugim przypadku, znacznie większe. I jeszcze mała dygresja: właśnie kwestia wpływu prędkości na zużycie paliwa powoduje, że jazda autostradami, choć szybsza i bezpieczniejsza niż poruszanie się drogami lokalnymi, prawie zawsze powoduje wyraźnie większe zużycie paliwa. Chyba, że potrafimy na autostradzie nerwowo wytrzymać jazdę ze stałą niewielką prędkością.

Kolejna sprawa to unikanie hamowania. Po każdym hamowaniu nieuchronnie czeka nas przyspieszanie, aby powrócić do założonej wcześniej, prawie stałej prędkości podróżnej. A to kosztuje zawsze kilka dodatkowych gramów paliwa, chyba że jedziemy dobrym samochodem hybrydowym, który skutecznie odzyskuje energię hamowania. Nawet jednak hybrydy nie czynią tego w stu procentach. Dlatego ważna jest taka jazda, by przewidywać przyszłe hamowania i ich unikać. Tak właśnie jeżdżą mistrzowie zawodów "o kropelkę", choć jazdy w stylu pokazowego ecodrivingu na co dzień nikomu nie zalecamy. Jest to niebezpieczne, a auto staje się na drodze zawalidrogą.

W praktyce wskazany jest rozsądek - zasadniczo normalna jazda, ale np. z utrzymywaniem nieco większej odległości od poprzedzającego auta (to bardzo pomaga w unikaniu częstych hamowań) i z dobrym przeglądem tego, co dzieje się przed naszym autem. Jeżeli widzimy ostry zakręt, czerwone światło, zablokowaną drogę, należy zwykle przestać przyspieszać, a czasami nawet można swobodnie dotoczyć się do przeszkody. Taki styl jazdy powinien wejść w nawyk.

Jeżeli już widać, że hamowania nie unikniemy (a nie będzie to hamowanie awaryjne), korzystnie jest jak najwięcej hamować silnikiem. Współczesne samochody całkowicie odłączają wtedy dopływ paliwa do układu zasilania, będzie to więc okres, w którym nasze zużycie na kilometr wyniesie absolutne zero. Oczywiście nie należy wylewać dziecka z kąpielą - jeżeli hamowanie w ogóle jest zbędne to nie hamujmy nawet silnikiem, bo przecież za chwilę zmusi nas to do przyspieszania.
Kolejna uwaga dotyczy jazdy wybiegami, czyli na luzie. To jedna z typowych technik hardcorowego ecodrivingu, ale w normalnej jeździe niezbyt zalecana. Oczywiście, dotoczyć na luzie można się np. do czerwonych świateł lub zamkniętego przejazdu kolejowego, ale nie należy tego czynić przy zjeździe z poważnego wzniesienia w górach - wtedy istotne może się okazać hamowanie silnikiem, a nie tylko hamulcami. I pod żadnym pozorem nie wyłączajmy silnika w czasie jazdy. Takie manewry są bardzo niebezpieczne.

Następny, wiążący się z hamowaniem temat, to sposób przyspieszania. Bo przyspieszać od czasu do czasu jednak trzeba. Okazuje się, że super delikatne, powolne ruszanie z miejsca i przyspieszanie takie, żeby właściwie nie wciskać pedału gazu, jest prawie takim samym błędem jak przyspieszanie ostre z "dokręcaniem" silnika do obrotów maksymalnych. Każdy silnik, benzynowy czy diesel, pracuje najwydajniej w okolicach obrotów swojego maksymalnego momentu i przy częściowym ale wyraźnym obciążeniu. Nie maksymalnym, nie minimalnym, ale około 2/3 głębokości wciśnięcia pedału gazu. Dlatego trzeba ruszać z miejsca w miarę żwawo, starać się jak najczęściej utrzymywać podczas przyspieszania silnik w takim właśnie zakresie obrotów, a następnie dopiero po osiągnięciu zamierzonej prędkości tzw. przelotowej (co wtedy będzie trwało rozsądnie krótko), pozostawać na najwyższym biegu jaki nasz silnik toleruje bez odczuwalnych drgań. W czasie jazd szosowo - autostradowych będzie to na pewno po prostu bieg najwyższy. Podobny sposób traktowania pedału gazu zalecany jest oczywiście także podczas długich górskich podjazdów - odpowiedni dobór biegów i średnie obciążenie silnika skutkować będzie rozsądnym zużyciem paliwa.

**

Wszystko czego potrzebujesz z tego tematu znajdziesz tutaj

**

;

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na przemysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto