Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzięki "Przyjaciołom Załęża" coraz więcej dzieci gra w koszykówkę

Tomasz Ryzner
Bartosz Frydrych
Projekt jest autorstwa Stowarzyszenia Przyjaciół Załęża. Zostało ono powołane do życia ponad dwa lata temu z inicjatywy m. in. Wiesława Syzdka, byłego koszykarza Resovii. Szkoleniem koszykarskim i siatkarskim objęto najpierw dzieci z tamtejszej Szkoły Podstawowej nr 6, następnie dzieci ze szkół w Budziwoju i Słociny.

Jest i siatkówka

- We wszystkich szkołach trenuje blisko setka dzieci. W kosza grają chłopcy i dziewczynki - informuje Artur Szymański, trener stowarzyszenia, były koszykarz Resovii i Sokoła Łańcut. - W Załężu mamy w tej chwili trzy grupy zawodników, w Słocinie i Budziwoju po jednej. W tej ostatniej miejscowości powstała też drużyna siatkarska, którą prowadzi Tomasz Józefacki, były zawodnik Asseco Resovii, obecnie gracz Trans-Gazu Sanok.

- Trening dzieci nie kosztuje rodziców ani złotówki - tłumaczy Szymański. - Utrzymujemy się z pieniędzy samorządowych. Ewentualne opłaty rodzice uiszczają tylko wtedy, gdy trzeba opłacić koszty dojazdu na obozy.

11 tysięcy w tym roku

W poprzednim roku stowarzyszenie otrzymało z rzeszowskiego ratusza 10 tys. złotych. W tym roku dotacja będzie o tysiąc złotych większa.

- Nie przelewa się nam, ale jakoś wiążemy koniec z końcem. Dobre jest to, że szkoły udostępniają sale gratis. Staramy się też o dofinansowanie do wyjazdów drużyn - mówi Szymański.

W ostatnich tygodniach projektem „Wszyscy jesteśmy mistrzami” objęto dzieci w Szkole Podstawowej w Krasnem.

- Chętnych nie brakuje. W grupie młodszej i starszej trenuje około czterdzieścioro dzieci - podkreśla pan Artur, przekonując, że to nie do końca prawda, iż dzieci trudno obecnie oderwać od komputera i tabletów.

Szybko łąpią koszykarskiego bakcyla

Koszyklarski narybek jest według niego pełen zapału i chęci do trenowania.

- Ta praca to czysta przyjemność. Wiele z dzieciaków nie miało dotąd do czynienia z koszykówką. Momentalnie łapią bakcyla. W tym wieku postępy są szybkie. Gdy dzieci nauczą się kozłować, a piłka coraz częściej wpada po ich rzutach do kosza, ich zaangażowanie jeszcze rośnie - mówi pan Artur.

Technika najważniejsza

Na tym etapie trudno powiedzieć, czy ktoś zrobi karierę, ani jak bardzo urośnie.

- Najważniejsze, aby dzieci miały przyjemność z gry i uczyły się techniki. Co z tego, że ktoś ma pod dwa metry, jeśli często nie potrafi chodzić, nie mówiąc o poruszaniu się na boisku - stwierdza Szymański, który myśli o ogłoszeniu naboru w kolejnej szkole Rzeszowa. -Rozmawiamy w tej sprawie, ale nie chcę na razie mówić nic więcej. Trzeba się też rozglądać za trenerem, bo ja już nie mam w tygodniu wolnego popołudnia - mówi rzeszowski trener.- Było też łatwiej, gdyby w Rzeszowie było więcej większych sal odpowiednich do minikoszkówki.

Wskrzesić Resovię

Marzeniem Szymańskiego jest stworzenie w Rzeszowie solidnej drużyny seniorskiej. O tym samym myśli Piotr Miś, inny były resoviak, który szkoli koszykarski narybek w AZS Politechnice Rzeszowskiej i Resovii Baskecie.

- Resovia kilka lat temu zniknęła z koszykarskiej mapy. Nam, byłym koszykarzom, marzy się odrodzenie seniorskiej drużyny i tłumy na meczach ligowych - dodaje Szymański.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto