Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Artysta zbiera na nagłośnienie do swojego klubu

Tomasz Rozwadowski
Jakość dźwięku na koncercie Leszka Możdżera nie ustępowała klasie jego gry
Jakość dźwięku na koncercie Leszka Możdżera nie ustępowała klasie jego gry Karolina Misztal
W poniedziałkowy wieczór w Klubie S.F.I.N.K.S 700 w Sopocie odbyła się prapremiera nowej solowej płyty Leszka Możdżera "Komeda Możdżera". Międzynarodowa premiera albumu będzie miała miejsce dopiero pod koniec czerwca 2011. Dochód z koncertu został przeznaczony na zakup sprzętu nagłaśniającego do klubu. Zobacz fotorelację z koncertu.

Leszek Możdżer zaprosił w miniony poniedziałek swoich fanów do prowadzonego przez siebie klubu Sfinks 700 w Sopocie na prapremierowe wykonanie swoich solowych interpretacji kompozycji Krzysztofa Komedy-Trzcińskiego. Grał dwukrotnie, o godz. 18 i 20, a ceny biletów wynosiły, do wyboru kupujących, 80, 100, 150 lub 200 zł.

Ceny biletów bardzo rzadko pojawiają się w recenzjach koncertów, tu jednak nie można ich pominąć. Znakomity pianista zapowiedział, że całość wpływów z obu występów zostanie przeznaczona na spłatę zakupionego do klubu sprzętu nagłaśniającego. Początkowe intencje były takie, że część tych nakładów poniesie miasto, jednak na sesji Rady Sopotu przed kilkoma tygodniami niektórzy radni mieli wątpliwości co do zasadności wydatków i nawet co do szczerości intencji muzyka. Jeden z rajców zasugerował, że Możdżer (wiadomo - wolny duch) może któregoś dnia ulotnić się z Sopotu wraz ze sprzętem. Skończyło się na tym, że budżet kurortu zaoszczędził trochę grosza, a dotknięty do żywego artysta wziął sprawy we własne ręce.

Na szczęście, po wejściu na salę Sfinksa 700 i zamknięciu drzwi byliśmy całkowicie, chociaż na półtorej godziny, oddzieleni od polskiego piekiełka. Płyta "Komeda Możdżera", którą już niebawem wyda najbardziej obecnie ceniona europejska jazzowa wytwórnia ACT Records, będzie z pewnością wielkim wydarzeniem fonograficznym w Polsce, a prawdopodobnie i w innych krajach, trudno w to wątpić po poniedziałkowych recitalach. Możdżer wpisuje się swoim nowym albumem w obchody 80-lecia urodzin pierwszego wybitnego polskiego jazzmana, zmarłego przedwcześnie w 1969 r., ale trudno przypisywać mu koniunkturalne intencje (nie popełniajmy błędu radnego!), chodzi tu o hołd spłacany przez wybitnego pianistę wielkiemu poprzednikowi.

Kariera Komedy trwała zaledwie 15 lat i została przerwana tragicznie w momencie najwyższego wzlotu, tuż po skomponowaniu genialnej ścieżki dźwiękowej do "Dziecka Rosemary", wielkiego reżyserskiego sukcesu jego przyjaciela Romana Polańskiego. Możdżer, muzyk z akademickim wykształceniem, urodzony w dwa lata po śmierci mistrza, wykorzystał w swoich interpretacjach Komedowych melodii swoją nienaganną technikę pianistyczną, niedostępną dla kompozytora, który z zawodu był przecież lekarzem, ale przede wszystkim dogłębnie go zrozumiał. W jego graniu było słychać przyśpieszoną ewolucję, jaką przeszedł talent Komedy, od naiwnego swingowania, przez bebop, cool i jazz modalny, aż do zaawansowanych brzmień free, ale szczególne wrażenie robiło chirurgiczne wydobycie sprzecznych emocji ukrytych w melodiach Komedy. Właśnie Możdżer w niespotykany sposób pokazał stałe współistnienie w tej twórczości grozy i romantyzmu, horroru i sielanki. Kto tego nie słyszał, niech żałuje i czeka pilnie na premierę sklepową płyty!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sopot.naszemiasto.pl Nasze Miasto