Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

20 lat zespołu Klang, czyli po prostu - Rzeszów dostęp do morza musi mieć

Jerzy Leniart
Klang ma w swym dorobku pięć płyt, w tym jedną koncertową - mówi Sławomir Gołąb (trzeci z lewej)
Klang ma w swym dorobku pięć płyt, w tym jedną koncertową - mówi Sławomir Gołąb (trzeci z lewej)
Są fenomenem na rynku szantowym. Śpiewają a capella, co ich już wyróżnia, mają specjalny program żeglarski dla dzieci, przywrócili do życia słynne polskie przedwojenne pieśni morskie. Zespół Klang obchodzi właśnie 20 urodziny. - Po prostu lubimy śpiewać, bawić się śpiewem - mówi Sławek Gołąb, lider rzeszowskiego zespołu

Wszystko zaczęło się 20 lat temu
Właściwie dwa lata wcześniej. Pracowałem jako nauczyciel w II LO, gdzie prężnie działała 23 Harcerska Drużyna Wodna. Przyszli do mnie uczniowie, aby przygotować ich do festiwalu piosenki harcerskiej, który odbywał się w klubie Pod Palmą. Umówiliśmy się na próby. Przygotowaliśmy dwie piosenki. Wszystko dobrze wyszło - konkurs wygrali. Potem były kolejne konkursy, sam zacząłem z nimi śpiewać. I tak powstał Zespół Reprezentacyjny 23 HDW. Po dwóch latach odnieśliśmy duży sukces - zostaliśmy zakwalifikowani do festiwalu Shanties w Krakowie - najbardziej znanej imprezy szantowej w Polsce. Zanim dopuszczono nas na scenę, mieliśmy tygodniowe warsztaty przygotowujące do występu. Organizatorzy stwierdzili, że repertuar i wykonanie jest ok, ale problemem jest nazwa zespołu - zbyt długa i nie wpadająca w ucho. I tak po dyskusjach narodził się KLANG. Słowo oznacza jedno uderzenie w dzwon na żaglowcu, a z niemieckiego - brzmienie. Brzmienie męskie, skoro był to sekstet męski.

W Krakowie odnieśliście sukces
Zauważono nas, że robimy coś innego. Nowe brzmienie, inne aranżacje, świeżość na rynku szantowym. Śpiewaliśmy i śpiewamy a capella, co nas w pewnym stopniu wyróżnia. Po prostu lubimy śpiewać, bawić się śpiewem. I tym przekonywaliśmy jury na różnych przeglądach. Zaczęliśmy współpracę z panem Pawłem Paluchem, który przygotował nam świetne aranże. To pozwoliło zaistnieć na rynku. Staliśmy się atrakcyjni brzmieniowo i scenicznie. Z czasem zabroniono nam występować w konkursach, bo byliśmy za dobrzy, a zaczęto zapraszać na festiwale. Tak zaczęło się prawdziwe życie sceniczne. Jednocześnie pracowaliśmy nad własnym repertuarem, bo tylko śpiewając własne utwory można zaistnieć dla szerszej publiczności. Tu chwała mojej żonie Alicji Ungeheuer- Gołąb, która jest autorką tekstów wielu naszych utworów. Opowiadają one nie tylko stricte o żeglowaniu, ale o otoczce i sytuacjach towarzyszących żeglarzom i marynarzom: o żonie pozostającej w domu, o tęsknocie, o rozstaniu, niepewności, powrotach itd. W 1999 roku w nagrodę popłynęliśmy w trzymiesięczny rejs „Zawiszą Czarnym” z USA do Chile. Koncertowaliśmy też w Niemczech, Holandii, Belgii, na Ukrainie.

Macie również specjalny repertuar dla dzieci
Myśleliśmy o poszerzeniu naszej oferty koncertowej, a kilku z nas jest nauczycielami, więc przygotowaliśmy zestaw utworów dla najmłodszych. Teksty napisała moja żona i Paweł Delikat. Okazało się to świetnym pomysłem, bo tylko dwie grupy w Polsce mają program o tematyce żeglarskiej dla dzieci. Dwa lata temu właśnie na Shanties w Krakowie otrzymaliśmy Grand Prix za repertuar dla najmłodszych.

Przywróciliście pamięć o przedwojennych pieśniach morskich
Gdy wchodziliśmy na rynek, nikt właściwie się tym nie interesował, ten nurt nie był obecny na muzycznym rynku. Przekopaliśmy stare śpiewniki, słuchaliśmy płyt tamtych wykonawców i wybraliśmy pieśni interesujące dla współczesnej publiczności. Są tu utwory kabaretowe jak „Wesoły marynarz” (śpiewał go Eugeniusz Bodo), tango „Nie zna życia, kto nie służył w marynarce”. I oczywiście hymn marynarki wojennej „Morze, nasze morze”, który skomponował rzeszowianin Adam Kowalski, o czym niewiele osób wie. Powstały program, który jest dobrze odbierany. A jeśli na widowni siedzi starsza publiczność, to jest zadowolona, że może posłuchać pieśni swojej młodości.

Klang i ty kojarzą się z Dniami Kultury Marynistycznej, które odbywają się już po raz 21.
Są o rok starsze o zespołu, ale zawsze cieszą się popularnością. W czwartek zagraliśmy jubileuszowy koncert Klangu w Teatrze Maska. Zaprosiliśmy do występu dawnych członków Klangu i zaprzyjaźnione zespoły. Był oczywiście tort i wiele wspomnień.

Tak daleko jesteśmy od morza, a szanty cieszą się tak dużą popularnością. Z czego to wynika?
Może właśnie z odległości. Gdy coś jest dalekie, to jest bardziej atrakcyjne i za tym się tęskni. Najwięcej dobrych żeglarzy jest z południa Polski. To w Rzeszowie biliśmy rekordy w jednoczesnym śpiewaniu szanty przez mieszkańców. To świadczy o naszych związkach z morzem. To nasz Rzeszowiak pływa od 17 lat po dalekich.

Na koncertach śpiewacie „Rzeszów dostęp do morza musi mieć”
Bo ten utwór podkreśla nasze związki z morzem. Zaśpiewany na X Dniach Kultury Marynistycznej stał się morskim hymnem Rzeszowa.

ZOBACZ TEŻ: Parada żagli, wielka bitwa morska i szanty

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na rzeszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto