Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ocalić twarz

Danuta Pawlicka
Była śliczną amerykańską dziewczyną. Prowadziła samochód, była trzeźwa i skupiona na jeździe. Nie pamięta, o czym myślała, gdy w jej auto wbił się pędzący z dużą prędkością stary typ forda.

Była śliczną amerykańską dziewczyną. Prowadziła samochód, była trzeźwa i skupiona na jeździe. Nie pamięta, o czym myślała, gdy w jej auto wbił się pędzący z dużą prędkością stary typ forda. Jego kierowca był pijany jak bela. Czy Cindy, straszliwie oszpecona
w tamtym wypadku, zostanie pacjentką prof. Marii Siemionow, poznanianki gotowej do pierwszego na świecie przeszczepu twarzy?

Już teraz opinia publiczna mówi o tej operacji, że będzie najbardziej szokująca w tym dziesięcioleciu naszego wieku. Ma jej dokonać polska lekarka, absolwentka Akademii Medycznej w Poznaniu, do dzisiaj zatrudniona w poznańskim Szpitalu Klinicznym przy ul. Przybyszewskiego. Polka, pracująca obecnie w USA, pokieruje zespołem, który jako pierwszy w medycznym świecie otrzymał zgodę komisji etycznej do przeprowadzenia tego kontrowersyjnego zabiegu.

Pacjenci bez twarzy

- Pierwszym warunkiem dokonania takiego przeszczepu będzie znalezienie dawcy zgodnego immunologicznie z biorcą. Potem u dawcy i biorcy trzeba będzie wyszukać gałązki nerwowe i naczynia krwionośne, które muszą być zespolone - wyjaśnia prof. Leszek Lewandowski, kierownik Kliniki Chirurgii Szczękowo-Twarzowej AM w Poznaniu, gdzie wielu już twarzom przywracano ludzki wygląd. Nigdy jednak lekarze nie szukali skóry i tkanek na zwłokach. Zawsze ratunek przychodził ze zdrowej części ciała pokiereszowanego w wypadku, bądź chorego na nowotwór.

- Do nas przychodzą ludzie bez twarzy - mówi poznański specjalista, pokazując, jak może wyglądać podbródek, dolna szczęka i nos, gdy potwornie zniszczy je rak, a tego niszczycielskiego dzieła dokończy radioterapia. Wtedy bierze się kość z talerza biodrowego i żebra, odtwarza z nich nos, żuchwę... Takie rekonstrukcje z kawałków skóry i kości nie zawsze przywracają wygląd, o jakim marzą oszpeceni przez chorobę, pożar, wypadek.

Dlaczego tak trudno?

Do przeszczepu twarzy, do jakiego przygotowała się poznanianka, staną wyspecjalizowani lekarze w chirurgii plastycznej, w okulistyce, mikrochirurgii... Oni muszą przewidzieć i uwzględnić każdą sytuację, jaka może powstać po takiej operacji. Leczenie immunosupresyjne obniży naturalną odporność, a więc zminimalizuje odrzucenie obcego ciała, ale nie można wykluczyć, że przeszczep się nie powiedzie. I co wtedy?
Takie niebezpieczeństwo zawsze istnieje. Gdy wystąpi przy transplantacji serca, bądź nerki, podłącza się aparaturę podtrzymującą życie. Można sobie teraz wyobrazić twarz przygotowaną do zabiegu, której zabraknie ,,skórnego płaszcza“. To pokazuje skalę zupełnie nowych trudności!

- Jeszcze dziesięć lat temu takiej możliwości nie było - twierdzi ortopeda prof. Władysław Manikowski, kierownik Kliniki Chirurgii Ręki AM w Poznaniu, w której Maria Siemionow doktoryzowała się, a potem habilitowała. Profesor wyjaśnia, że najbardziej liczy się w takich przeszczepach biegłość w mikrochirurgii, którą lekarz osiąga, gdy potrafi operować przy mikroskopie, może podeprzeć ręce przy zabiegu i siedzi przy pacjencie. Taką pozycję trzeba wytrzymać przez wiele godzin: - Te umiejętności częściowo ćwiczyła i nabyła dr hab. Maria Siemionow w naszym laboratorium mikrochirurgii - objaśnia profesor ortopedii.

Kiedyś nici, igły i pincety do szycia nerwów i naczyń o przekroju jednej czwartej włosa dopracowywało się na kolanie ortopedy. Teraz są już standardem, jak podręczna walizka mechanika narzędziowego. Nadal jednak trzeba być mistrzem zegarmistrzowskim, aby wykorzystać wiedzę, dodać do niej doświadczenie i połączyć z postępem medycyny.

Eksperymentatorka z urodzenia

Docent Maria Siemionow - taki tytuł uzyskała według nomenklatury polskiej - już w pracy doktorskiej zajęła się zespalaniem tętnic u szczura. Zawsze bardziej interesowały ją doświadczenia, niż praca z pacjentem przy stole operacyjnym. Miała zacięcie naukowca i eksperymentatora, jak to ujmuje prof. W. Manikowski, który ostatni raz widział swoją młodszą koleżankę rok temu: - Jej bardzo odpowiadał system amerykański, zna języki i posiada łatwość prezentowania tego, co chce osiągnąć.

Wcześniej nie zdradzała nikomu, jak wykorzysta w przyszłości badania nad ,,zaburzeniami w mikrokrążeniu na modelu mięśnia“. Nad tym skupiła się w pracy habilitacyjnej. Na pewno przydadzą się te poznańskie doświadczenia, gdy zespół dr. hab. Marii Siemionow zdejmie grubą warstwę skóry wraz z naczyniami krwionośnymi i nerwami z całej twarzy dawcy (zwłok), aby potem nałożyć ją na twarz... czyją?
Cindy, a wraz z nią kilkanaście innych osób, jest gotowa poddać się takiemu przeszczepowi. Jej twarz została spalona, nim zdołano wyciągnąć ją z samochodu. Od dziewięciu lat chirurdzy próbują poprawiać to, co nie udało się zrobić podczas ostatniej operacji. Dzisiaj trzydziestoletnia już kobieta pokazuje swoją oszpeconą fizjonomię obok zdjęcia nieistniejącej już dziewiętnastolatki - pięknej dziewczyny o bujnych czarnych włosach, ogromnych oczach, pełnych wargach. Nie wychodzi z domu, aby nie budzić sensacji i chronić liczne przeszczepy skóry wrażliwe na słońce i temperaturę. Kiedy zgodziła się opowiedzieć światu o swoim dramacie, jeszcze nie była całkowicie pewna, czy chce takiej operacji. Zbyt wiele już wycierpiała. Bała się kolejnego rozczarowania. Wtedy jeszcze dr hab. Maria Siemionow nie była gotowa. Dzisiaj już jest.

Etyczne rozważania

Przeszczep twarzy nie jest zabiegiem ratującym życie. O tym mówią obaj poznańscy profesorzy, ale obaj znają pacjentów, dla których życie się skończyło wraz z utratą twarzy. Bo czym ona jest, gdy nie ma nosa, warg, powiek? W tym przypadku nie chodzi o przywrócenie młodego wyglądu. Tym się zajmują chirurdzy plastycy. Dr hab. Maria Siemionow jest z wykształcenia ortopedą i nie zatrudniła się jako chirurg estetyczny poprawiający wygląd. Wcześniej z powodzeniem przeszczepiała twarze szczurom. Teraz wraz
z zespołem podejmie się o tyle trudniejszego zadania, że będzie pracować pod obserwacją światowej opinii.

Przeszczep możliwy

Nie wszyscy jeszcze pogodzili się z tak szokującym przeszczepem. Ale tak samo szokowała kiedyś transplantacja serca. Do przeszczepu twarzy, jak mówią poznańscy specjaliści, gotowi byliby również polscy mikrochirurdzy. Na to jednak potrzebne są duże pieniądze. Francuscy lekarze już zdobyli na to wystarczające fundusze i także przygotowują się do przeszczepów twarzy. O podobnych przygotowaniach donoszą również Holendrzy. Lekarze z Europy nie mają jeszcze zgody gremiów zajmujących się bioetyką. Dr Maria Siemionow taką już ma.

Więzi z Poznaniem

Dr hab. Maria Siemionow, nim na stałe przeniosła się do USA i kliniki w Cleveland, od wielu lat współpracowała z amerykańskimi specjalistami. Często brała urlopy i wyjeżdżała za ocean na kontrakty. Nigdy jednak nie odcięła się od Poznania, gdzie kończyła studia i się specjalizowała. Tę samą poznańską uczelnię medyczną ukończył również jej syn Krzysztof, który dołączył do matki. Dzięki jej staraniom przez wiele lat z poznańskich klinik wyjeżdżali do USA młodzi lekarze. Nadal jest zatrudniona na jednej czwartej etatu w jednej z Klinik Szpitala Klinicznego nr 2 w Poznaniu. W Poznaniu mieszka jej matka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto